Wycieczka do USA, nauka tańca w Afryce, zoo dla krokodyli. Unia marnotrawi miliony euro

Redakcja
2 mln euro wydano choćby na most, który nigdy nie został połączony z drogą, a 200 tys. euro na zakup policyjnych łodzi, które nie są w ogóle użytkowane.
2 mln euro wydano choćby na most, który nigdy nie został połączony z drogą, a 200 tys. euro na zakup policyjnych łodzi, które nie są w ogóle użytkowane. SXC
Czy unijne pieniądze wykorzystywane są, jak być powinny?

Szkolenie dla przyszłych prezenterek telewizyjnych, wycieczka urzędników do Stanów Zjednoczonych czy nauka tańca Afrykańczyków.

Unia Europejska niejednokrotnie była krytykowana za brak kontroli nad pieniędzmi, którymi rozporządza. Oskarżano ją o przydzielanie środków na "chybił trafił", bez dokładnego sprawdzania, czy trafiają do najbardziej potrzebujących. Najwięcej zastrzeżeń co do zasadności przydzielonych środków mają Brytyjczycy. Niejednokrotnie wytykali Unii rozrzutność, wypominając m.in. przekazanie pieniędzy podatników na naukę tańca najuboższych Afrykańczyków. Kilka lat temu belgijski nauczyciel tańca rekrutował uczniów w pewnej miejscowości w Burkina Faso, w której połowa populacji żyje w skrajnej biedzie, a projekt nosił nazwę "Tańczę, więc jestem". Takich absurdów jest niestety więcej.

Podróż za pieniądze z UE

Ponad milion euro Unia przeznaczyła na szkolenia początkujących gwiazd telewizyjnych w Nepalu. Kobiety, które chciały zakwalifikować się do programu, musiały wykazać się umiejętnością śpiewu, tańca irecytacji. Prawie 100 wybranych pań miało debiutować w specjalnie przygotowanym programie.

Unia dofinansowała także budowę krokodylego zoo w Danii. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że powstało ono w miasteczku liczącym niespełna 10 tys. mieszkańców. Niejednemu zakręci się łza w oku na wieść o tym, że unijne pieniądze poszły z dymem. Tak się stało w 2008 roku. Unia dofinansowała trwające dwa tygodnie warsztaty ceramiczne, podczas których powstała licząca cztery metry rzeźba. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że rzeźbę spalono.

Równo 300 tys. euro przeznaczyli urzędnicy z regionu Kampania na swoją wycieczkę do Nowego Jorku, tłumacząc to chęcią wzięcia udziału w obchodach Dnia Kolumba. Wycieczka miała być realizacją projektu "Rozwój działalności za granicą". Udział w wyjeździe wzięło ponad 100 osób w tym dzieci i żony urzędników. Wyjazd tym bardziej raził w oczy, że ówcześnie Kampania borykała się z problemem nadmiaru śmieci.

Grant w wysokości 108 tys. euro przyznano Międzynarodowej Federacji Aktorów na odkrycie, dlaczego starszym aktorom przydziela się stereotypowe role. Fundusze miały pokryć badania przeprowadzane wśród aktorek, producentów filmowych i telewizyjnych w UE. Rekordzistami w pozyskiwaniu funduszy unijnych, idących na mało ważne cele są Bułgarzy i Rumuni.

W 2007 roku Europejski Trybunał Obrachunkowy ogłosił, że ponad połowa środków, jakie UE wydała na projekty w Bułgarii i Rumunii, nie została należycie wykorzystana. Wykazano m.in., że milion euro przeznaczono na powstanie wirtualnego centrum azylowego, 2 mln euro wydano na most, który nigdy nie został połączony z drogą, a 200 tys. euro na zakup policyjnych łodzi, które nie są w ogóle użytkowane.

Pieniądze bez kontroli

Brak dostatecznej kontroli wzmaga także ilość wyłudzeń. Unijne pieniądze kuszą zwłaszcza osoby mające do nich bezpośredni dostęp i znających dokładnie mechanizmy ich przyznawania. To utrudnia wykrywanie tego typu przestępstw. Nic dziwnego, że powstaje coraz więcej podkomisji pilnujących unijne pieniądze. Prawdziwą smykałkę do wyłudzania unijnych środków mają Włosi. Tam powstały zorganizowane grupy przestępcze trudniące się tego typu procederem. Podać wypada chociażby jeden przykład.

Włoskie związki zawodowe kradły pieniądze bezrobotnym, niepełnosprawnym i nauczycielom, finansując sobie z nich drogie wycieczki i samochody. W latach 2000-2006 związki zawodowe z Abruzzo pobierały unijne dofinansowania rzekomo na organizację szkoleń. Okazało się, że zamiast tego, pieniądze przeznaczały na swoje prywatne potrzeby. Najprawdopodobniej sfinansowano z nich także kampanie polityczne na szczeblu lokalnym. Takich przykładów jest więcej. Unijne jednostki zajmujące się pilnowaniem środków, mają pełne ręce roboty. Wielu specjalistów uważa jednak, że kontrole są zbyt powierzchowne, a pomoc z UE nadal nie trafia do tych, którzy najbardziej jej potrzebują.

 

Źródło: Portal Skarbiec.Biz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wycieczka do USA, nauka tańca w Afryce, zoo dla krokodyli. Unia marnotrawi miliony euro - Gazeta Pomorska

Komentarze 2

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

R
Robert Rzepecki
Chciałem dowiedzieć się nieco na temat uzyskania funduszy unijnych na konkretny cel: pieniądze na wydruk niewielkiej pozycji, zawierającej krzyżówki i zagadki leksykalne, które mogą efektywnie wspomóc naukę obcojęzycznych słówek. Uważam swój pomysł za nowatorski i atrakcyjny – ludzie lubią rozwiązywać krzyżówki, a przy okazji poćwiczą, przypomną, bądź nauczą się słówek. Zwróciłem się do ARR z pytaniem, czy mógłbym skorzystać z dofinansowania unijnego. W odpowiedzi zaoferowano mi jedynie pożyczkę. Po przeczytaniu całej masy internetowej dokumentacji doszedłem do wniosku, że nie skorzystam. Straciłbym więcej czasu na grzebanie w papierach, zamiast skupić się na meritum działalności. Czytając artykuł o tym, na jakie bzdury włącznie z cateringiem wyrzuca się pieniądze, włos się jeży na głowie.Moja konkluzja, i obym nie miał racji:pieniądze mogłyby się zapewne znaleźć, gdybym był jakąś organizacją, stowarzyszeniem, z prezesami, zastępcami i komisją rewizyjną, statutem i całą związaną z tym biurokracją. Po co więc w tych reklamach używać słów – "innowacyjność", "zwiększenie zatrudnienia".Dla mnie zwykłe oszustwo.
a
assa
Metody UE doprowadzły do absurdu. Biedakom proponuje się wszystko (wycieszki, integrację, szkolenia do niczego potrzebne i zajęcia byle były) a firma - czytaj znajomi czy krewniacy, tych co decydują o środkach z UE na walkę z bezrobociem czy wykluczeniem społecznym, trzepią dobrą kasę. Znam, widziałem i świetnie to funkcjonuje! A ci co biorą w tym udział - i tak jak przed, tak i po, wegetują.
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu