Zakaz sprzedaży aut spalinowych od 2035 zatwierdzony. Niemcy proponują e-paliwa. Co to oznacza? Jakie istnieją zagrożenia?

Damian Kelman
Zakaz sprzedaży aut spalinowych do 2035 został zatwierdzony. Niemcy zaproponowali e-paliwa. Co one oznaczają?
Zakaz sprzedaży aut spalinowych do 2035 został zatwierdzony. Niemcy zaproponowali e-paliwa. Co one oznaczają? Unsplash / Wassim Chouak
We wtorek Rada Unii Europejskiej przyjęła rozporządzenie określające bardziej rygorystyczne normy emisji CO2 dla nowych samochodów osobowych i dostawczych od 2035 roku. Pod naciskiem Niemiec przyjęto jednak możliwość korzystania z paliw naturalnych. Czy obecna sytuacja jest klarowna? Jakie znaczenie dla rynku samochodowego będą miały proponowane zmiany? Jaka jest szansa na rewizję rozporządzenia? O zdanie zapytaliśmy Leszka Wiśniewskiego z Klubu Jagiellońskiego.

E-paliwa jako zamiennik. Jakie rodzą problemy?

W kontekście dążenia do neutralności klimatycznej, przyzwolenie na e-paliwa nie jest korzystne. Jak zauważa Leszek Wiśniewski, to chwilowe rozwiązanie, które stwarza inne problemy.

"Są to paliwa syntetyczne, produkowane z udziałem energii odnawialnej. Teoretycznie rozwiązują problem, jeśli chodzi o ograniczenie emisji CO2" - stwierdza ekspert Klubu Jagiellońskiego.

"Widzę jednak inny problem - jak zagwarantować, że samochody spalinowe zarejestrowane po 2035 będą korzystać z e-paliw? Na rynkach i stacjach benzynowych będą zwykłe paliwa, a e-paliwa mają te same właściwości, co diesel czy benzyna, tylko są inaczej produkowane. To nie jest inny typ silniki czy zasilania. Trudno zagwarantować, w jaki sposób te samochody miałyby korzystać z e-paliw" - mówi.

To nie jest jedyny problem, jaki pojawia się w przypadku e-paliw.

"Inna kwestia jest związana z tym, że do produkcji e-paliw jest potrzebne bardzo dużo energii. Zużycie energii końcowe, z całym procesem produkcji, w porównaniu z samochodem elektrycznym, wymaga 5-6-krotnie większego zużycia energii. Jest to więc pod wieloma względami kontrowersyjne rozwiązanie" - ocenia.

Jak się okazuje, wybór 2035 roku jako roku przełomowego, nie jest przypadkowy.

"W Unii Europejskiej flota samochodów wymienia się na nową, mniej więcej, w okresie 15-20 lat. 2035 rok jest 15 lat przed 2050 rokiem, dlatego przyjęto tę datę. Pytanie brzmi, czy to nie obsunie realizacji pomysłu UE, jakim jest neutralność klimatyczna do 2050" - mówi Wiśniewski.

"Wydaje mi się, że na razie można określić to jako ustępstwo taktyczne. Patrząc na rozwój motoryzacji, można przyjąć założenie, że, tak naprawdę, w międzyczasie powinny się pojawić przełomy, które sprawią, że będą dominować samochody elektryczne albo wodorowe" - dodaje.

Zakaz sprzedaży aut spalinowych. Co z cenami?

Leszek Wiśniewski ocenia, że w najbliższych latach ta decyzja nie powinna wpływać na rynek samochodowy w związku z utrzymaniem celów emisyjnych na 2030 rok. Zmiany możliwe są dopiero w kolejnej dekadzie.

"Tak naprawdę to różne organizacje wskazują, że te cele są za mało radykalne, więc ta decyzja, jeżeli będzie miała wpływ jakiś szczególny, to dopiero w latach 30." - mówi

Ekspert zwraca również uwagę na to, kto walczył o utrzymanie możliwości korzystania z e-paliw. Państwa w to zaangażowane miały - według niego - konkretny cel.

"Z tego co wiem, po stronie Niemiec i Włoch, presja na możliwość produkcji samochodów z możliwością korzystania z e-paliw była związana z produkcją samochodów sportowych. Na przykład Porsche rozwija program w Ameryce Południowej, gdzie posiada zakład produkujące te paliwa" - przekazuje Wiśniewski.

Zwykli użytkownicy pojazdów powinni się natomiast przygotować na ograniczenia w ruchu.

"Dla większości użytkowników raczej wiele to nie zmienia. Sądzę, że należy się spodziewać, iż z biegiem czasu w miastach będą się pojawiać ograniczenia wjazdu dla samochodów z silnikiem spalinowym i inne tego typu rzeczy" - ocenia.

Koniec aut spalinowych. Unia przegłosowała

Rada Unii Europejskiej przyjęła rozporządzenie określające bardziej rygorystyczne normy emisji CO2 dla nowych samochodów osobowych i dostawczych, jednak minister Anna Moskwa poinformowała, że na 2026 rok planowana jest rewizja rozporządzenia. Leszek Wiśniewski uważa jednak, że szanse na wycofanie z pomysłu są niewielkie.

"Nie sądzę, żeby osoby będące miłośnikami spalinowej motoryzacji mogły spać spokojnie i liczyć, że ona przetrwa. Raczej trend jest taki, że transport będzie się elektryfikował i regulacje utrzymane na najbliższą dekadę będą w tym kierunku zmierzać" - stwierdza.

Ma mieć to związek ze wspomnianą już koniecznością dążenia do neutralności klimatycznej, a sektor transportowy w ostatnich latach tylko pogarszał sytuację.

"Warto podkreślić, że często w przypadku celów redukcji emisji CO2 wydaje się, jakby największym problemem były dymiące elektrownie. Tymczasem to się zmienia. Udział elektroenergetyki jest ciągle zmniejszany, jeżeli chodzi o udział w emisji CO2. W tej chwili, tak naprawdę, są na podobnym poziomie, a transport jest jedynym sektorem UE, który w ostatnich 30 latach w ogóle nie zmniejszył emisji, a wręcz ją kilkukrotnie zwiększył. Jeśli chodzi o samochody osobowe ta emisja jest porównywalna z sektorem rolnictwa w UE" - mówi.

"Nie sądzę, by były jakiekolwiek ustępstwa w tym zakresie. Bez redukcji CO2 w transporcie nie ma szans na osiągnięcie neutralności klimatycznej w UE" - podsumowuje Wiśniewski.

od 16 lat

mm

Wideo

Komentarze 20

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

J
Jan Borowy
29 marca, 21:23, Jurand:

Sieć elektryczna jest na to nie przygotowana, to po pierwsze. Po drugie to do 35 wyjdziemy z unii jewropejskiej. I będziemy się śmiać niemcowi prosto w pysk

A kto nie kipnie na astmę, choroby płuc itp będzie do Niemiec jeździć pooddychać czystym powietrzem. Bo to, co będzie w Polsce nie będzie nadawało się do życia.

J
Jan Borowy
To nie będzie zakaz ale bardzo wysokie opłaty, normy i koszty. Tak, aby się nie opłacało korzystać z tradycyjnego samochodu. Niemcy już kiedyś tak zrobili, gdy samochody ponad piętnastoletnie obciążyli bardzo wysokimi kosztami. Rezultat był taki, że naprawdę bogaty Niemiec kupował dwudziestoletnie Volvo i ostentacyjnie nim jeździł pokazując, że on pieniądze ma i kto bogatemu zabroni?
W
Wolf
Dalej siedźcie cicho i kupujcie elektryki
M
M
29 marca, 20:00, gość:

POlityka klimatyczna eKOnazistów zrobi z Europy jesień średniowiecza. Prawa do emisji CO2 spekulowane przez niemieckie firmy finansowe zdrożały już o 2000%, z 5 euro do 100.

29 marca, 20:03, kolo:

Na sprzedaży praw do emisji najwięcej zarobiła Polska:D

29 marca, 20:12, eh:

Buaha. Polska kupuje te prawa na giełdzie bo mamy za małe limity dla naszej gospodarki. A koszt tych praw jest wliczany do cen energii, paliw, prądu i wszystkiego.

Aż 59 proc. średniej ceny energii to ceny uprawnień do emisji CO2 wynikające z polityki klimatycznej UE; 25 proc. to pozostałe koszty związane z produkcją energii; 8 proc. stanowią koszty OZE i efektywności energetycznej wynikające z polityki klimatycznej UE;

29 marca, 20:16, kolo:

W 2021 r. na sprzedaży uprawnień do emisji CO2 Polska zarobiła ponad 25 mld zł. Natomiast w latach 2013-2021 na sprzedaży uprawnień do emisji CO2 była to kwota 60 mld zł z czego do budżetu trafiło ponad 51 mld zł.

Informacje przekazał wiceminister klimatu i środowiska Adam Guibourgé-Czetwertyński. Była to odpowiedź na poselską interpelację.

29 marca, 20:29, eh:

Przedsiębiorstwa koszt ETSów wliczają w cenę produktu.

Aż 33 miliardy złotych wydały w 2022 roku polskie przedsiębiorstwa na zakup praw do emisji CO2. To unijny haracz (podatek ETS), który odbija się w wyższych cenach ciepła i prądu dla Polaków i obciąża polską gospodarkę.

33 miliardy złotych to prawie cały rok finansowania programu 500 plus. A tyle pieniędzy zniknęło w 2022 r. bezpowrotnie z Polski za sprawą unijnego podatku ETS. Zyskują banki, a tracą polskie rodziny. Średnio 4-osobowa rodzina w 2022 r. zapłaciła ok. 3 500 zł za ETS.

Unijnym haraczem ETS opodatkowane są kluczowe polskie przedsiębiorstwa elektroenergetyczne, chemiczne, paliwowe czy ciepłownicze. Sama elektrownia Bełchatów przez 365 dni w roku za jedną godzinę płaci 1 mln 200 tys. zł. Grupa PGE traci ponad 12 mld zł. Dla Polskiej gospodarki to coraz bardziej rujnujący mechanizm. To ogromna strata, która odbija się na zwykłych ludziach.

W tej informacji jest nieścisłość. W ubiegłym roku polskie firmy wydały na ETSy 55 mld zł. 33 mld zł to luka ETS, czyli różnica między przyznanym nam limitem, a kwotą zakupioną dodatkowo od podmiotów zagranicznych. Zgadza się, że 33 mld wypłynęło z Polski bezpowrotnie. Tak Niemcy doją Polskę.

T
Tomasz
Ta ekologia wiecej wytwarza zanieczyszczen i zurxycia enwrgi niz normalny gaz i paliwa w autach . Problemem smogu w miastach najbarfziej sa piece . Niech zakaza elwktrycNych samochodow niech plona na potege . Ile taki elwktrych prxyniusl korzyaci jak do wyprodukowania enwrgi ktora gonruszy zaniwczuszcOno srodowisko pojezdzil pol roku i plonal dobe wydalajac prxyvtym tyle syfu co normalne auto przez 15 lat
J
Jurand
Sieć elektryczna jest na to nie przygotowana, to po pierwsze. Po drugie to do 35 wyjdziemy z unii jewropejskiej. I będziemy się śmiać niemcowi prosto w pysk
a
ass
Katarzyna, caryca, mówiła, widząc Polaka, jadącego czwórką/szóstką koni... ...doprowadzę do tego, że 6 polaków, będzie ciągnął 1 koń.
a
ass
Zakaz, będzie dotyczył tylko krajów unii jewroPEJSkiej.. ..produkcja i sprzedaż, nadal będzie prosperować... ..co najwyżej, jewroPEJCZyk, będzie jeździł używką, od murzynów i arabów... ...cieszycie się?
e
eh
29 marca, 20:00, gość:

POlityka klimatyczna eKOnazistów zrobi z Europy jesień średniowiecza. Prawa do emisji CO2 spekulowane przez niemieckie firmy finansowe zdrożały już o 2000%, z 5 euro do 100.

29 marca, 20:03, kolo:

Na sprzedaży praw do emisji najwięcej zarobiła Polska:D

29 marca, 20:12, eh:

Buaha. Polska kupuje te prawa na giełdzie bo mamy za małe limity dla naszej gospodarki. A koszt tych praw jest wliczany do cen energii, paliw, prądu i wszystkiego.

Aż 59 proc. średniej ceny energii to ceny uprawnień do emisji CO2 wynikające z polityki klimatycznej UE; 25 proc. to pozostałe koszty związane z produkcją energii; 8 proc. stanowią koszty OZE i efektywności energetycznej wynikające z polityki klimatycznej UE;

29 marca, 20:16, kolo:

W 2021 r. na sprzedaży uprawnień do emisji CO2 Polska zarobiła ponad 25 mld zł. Natomiast w latach 2013-2021 na sprzedaży uprawnień do emisji CO2 była to kwota 60 mld zł z czego do budżetu trafiło ponad 51 mld zł.

Informacje przekazał wiceminister klimatu i środowiska Adam Guibourgé-Czetwertyński. Była to odpowiedź na poselską interpelację.

29 marca, 20:29, eh:

Przedsiębiorstwa koszt ETSów wliczają w cenę produktu.

Aż 33 miliardy złotych wydały w 2022 roku polskie przedsiębiorstwa na zakup praw do emisji CO2. To unijny haracz (podatek ETS), który odbija się w wyższych cenach ciepła i prądu dla Polaków i obciąża polską gospodarkę.

33 miliardy złotych to prawie cały rok finansowania programu 500 plus. A tyle pieniędzy zniknęło w 2022 r. bezpowrotnie z Polski za sprawą unijnego podatku ETS. Zyskują banki, a tracą polskie rodziny. Średnio 4-osobowa rodzina w 2022 r. zapłaciła ok. 3 500 zł za ETS.

Unijnym haraczem ETS opodatkowane są kluczowe polskie przedsiębiorstwa elektroenergetyczne, chemiczne, paliwowe czy ciepłownicze. Sama elektrownia Bełchatów przez 365 dni w roku za jedną godzinę płaci 1 mln 200 tys. zł. Grupa PGE traci ponad 12 mld zł. Dla Polskiej gospodarki to coraz bardziej rujnujący mechanizm. To ogromna strata, która odbija się na zwykłych ludziach.

W roku 2023 wedle szacunków ekspertów, ma to być już ponad 40 mld zł.

e
eh
29 marca, 20:00, gość:

POlityka klimatyczna eKOnazistów zrobi z Europy jesień średniowiecza. Prawa do emisji CO2 spekulowane przez niemieckie firmy finansowe zdrożały już o 2000%, z 5 euro do 100.

29 marca, 20:03, kolo:

Na sprzedaży praw do emisji najwięcej zarobiła Polska:D

29 marca, 20:12, eh:

Buaha. Polska kupuje te prawa na giełdzie bo mamy za małe limity dla naszej gospodarki. A koszt tych praw jest wliczany do cen energii, paliw, prądu i wszystkiego.

Aż 59 proc. średniej ceny energii to ceny uprawnień do emisji CO2 wynikające z polityki klimatycznej UE; 25 proc. to pozostałe koszty związane z produkcją energii; 8 proc. stanowią koszty OZE i efektywności energetycznej wynikające z polityki klimatycznej UE;

29 marca, 20:16, kolo:

W 2021 r. na sprzedaży uprawnień do emisji CO2 Polska zarobiła ponad 25 mld zł. Natomiast w latach 2013-2021 na sprzedaży uprawnień do emisji CO2 była to kwota 60 mld zł z czego do budżetu trafiło ponad 51 mld zł.

Informacje przekazał wiceminister klimatu i środowiska Adam Guibourgé-Czetwertyński. Była to odpowiedź na poselską interpelację.

Przedsiębiorstwa koszt ETSów wliczają w cenę produktu.

Aż 33 miliardy złotych wydały w 2022 roku polskie przedsiębiorstwa na zakup praw do emisji CO2. To unijny haracz (podatek ETS), który odbija się w wyższych cenach ciepła i prądu dla Polaków i obciąża polską gospodarkę.

33 miliardy złotych to prawie cały rok finansowania programu 500 plus. A tyle pieniędzy zniknęło w 2022 r. bezpowrotnie z Polski za sprawą unijnego podatku ETS. Zyskują banki, a tracą polskie rodziny. Średnio 4-osobowa rodzina w 2022 r. zapłaciła ok. 3 500 zł za ETS.

Unijnym haraczem ETS opodatkowane są kluczowe polskie przedsiębiorstwa elektroenergetyczne, chemiczne, paliwowe czy ciepłownicze. Sama elektrownia Bełchatów przez 365 dni w roku za jedną godzinę płaci 1 mln 200 tys. zł. Grupa PGE traci ponad 12 mld zł. Dla Polskiej gospodarki to coraz bardziej rujnujący mechanizm. To ogromna strata, która odbija się na zwykłych ludziach.

k
kolo
29 marca, 20:00, gość:

POlityka klimatyczna eKOnazistów zrobi z Europy jesień średniowiecza. Prawa do emisji CO2 spekulowane przez niemieckie firmy finansowe zdrożały już o 2000%, z 5 euro do 100.

29 marca, 20:03, kolo:

Na sprzedaży praw do emisji najwięcej zarobiła Polska:D

29 marca, 20:12, eh:

Buaha. Polska kupuje te prawa na giełdzie bo mamy za małe limity dla naszej gospodarki. A koszt tych praw jest wliczany do cen energii, paliw, prądu i wszystkiego.

Aż 59 proc. średniej ceny energii to ceny uprawnień do emisji CO2 wynikające z polityki klimatycznej UE; 25 proc. to pozostałe koszty związane z produkcją energii; 8 proc. stanowią koszty OZE i efektywności energetycznej wynikające z polityki klimatycznej UE;

W 2021 r. na sprzedaży uprawnień do emisji CO2 Polska zarobiła ponad 25 mld zł. Natomiast w latach 2013-2021 na sprzedaży uprawnień do emisji CO2 była to kwota 60 mld zł z czego do budżetu trafiło ponad 51 mld zł.

Informacje przekazał wiceminister klimatu i środowiska Adam Guibourgé-Czetwertyński. Była to odpowiedź na poselską interpelację.

D
Dojczmark
29 marca, 18:54, Ośka szybka turbiny:

8% inflacji w Europie zachodniej to zrobiły elektryki, bo przymus jest aby instytucje kupowały elektryki , a żadnej nowej elektrowni nie otworzyli, u nas chleb poszedł w góre

Chleb poszedł w górę, bo Rosja robi bydło w Europie. Jprdl, co za łapciarz umysłowy, 8% inflacji mu się zwidziało, bo parę biur kupiło samochody na prąd. Jak te pingpongi w ogóle nie rozumieją ekonomii.

e
eh
29 marca, 20:00, gość:

POlityka klimatyczna eKOnazistów zrobi z Europy jesień średniowiecza. Prawa do emisji CO2 spekulowane przez niemieckie firmy finansowe zdrożały już o 2000%, z 5 euro do 100.

29 marca, 20:03, kolo:

Na sprzedaży praw do emisji najwięcej zarobiła Polska:D

Buaha. Polska kupuje te prawa na giełdzie bo mamy za małe limity dla naszej gospodarki. A koszt tych praw jest wliczany do cen energii, paliw, prądu i wszystkiego.

Aż 59 proc. średniej ceny energii to ceny uprawnień do emisji CO2 wynikające z polityki klimatycznej UE; 25 proc. to pozostałe koszty związane z produkcją energii; 8 proc. stanowią koszty OZE i efektywności energetycznej wynikające z polityki klimatycznej UE;

g
gość
POlityka klimatyczna eKOnazistów zrobi z Europy jesień średniowiecza. Prawa do emisji CO2 spekulowane przez niemieckie firmy finansowe zdrożały już o 2000%, z 5 euro do 100.
8gwiazdek
29 marca, 18:54, Ośka szybka turbiny:

8% inflacji w Europie zachodniej to zrobiły elektryki, bo przymus jest aby instytucje kupowały elektryki , a żadnej nowej elektrowni nie otworzyli, u nas chleb poszedł w góre

29 marca, 19:53, Ja:

Chleb poszedł w górę bo w górę poszły paliwa, prąd i gaz. Gaz to się rozumie ale prąd i paliwa są sterowane z góry przez aktualnie urzadujący pisowski rząd. A ja się pytam kiedy Obajtek odda mi pieniądze za zawyzone ceny paliwa w grudniu 2022

Przecież ci obniżył o 3 grosze! To co się rzucasz?! I pamiętaj: nie przepier.dol na głupoty!

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu