Spada sprzedaż w sklepach. Biedronka reaguje
Deflacja cen żywności i spowolnienie gospodarcze, które będzie prowadzić do tylko minimalnego wzrostu PKB, to według Biedronki wystarczający powód, aby zmienić strategię sprzedaży, dając sobie szansę na wyższe zyski netto.
Nasza strategia na 2024 nie jest inna niż dotychczas – będziemy mieć na uwadze wzrosty wolumenów i udziałów w rynku. Na tym skupialiśmy się dotychczas i teraz też tak robimy. Wolimy sprzedać więcej po niższej cenie, niż mniej po wyższej - mówi Pedro Soares dos Santos, prezes Joeronimo Martins cytowany przez portal Dla Handlu.
Dla klientów to tylko dobre wiadomości. Niższa cena wymaga sprzedania większej ilości produktów, co znaczy, że w sklepach Biedronka możemy w najbliższych latach spodziewać się coraz większej ilości promocji. I chociaż promocje 2+1, trzeci produkt 50 proc. taniej i inne tego typu, bywają irytujące, ale to źródło realnych oszczędności. Ale tego typu plany muszą wywołać także inne efekty.
Biedronka pójdzie na rękę dostawcom
Właściciele Biedronki zdają sobie sprawę, że najbliższe lata będą wyzwaniem. Wysokie stopy procentowe, niski wzrost gospodarczy i inflacja na nadal wysokim poziomie - to wszystko będzie nas skłaniać do oszczędności. A jeśli ma dojść do obniżki cen w Biedronkach, to sieć uważa, że konieczne jest zadbanie także o dostawców:
Część naszych partnerów zgłaszała, że ma coraz większy problem w dostępie do finansowania zewnętrznego. Ponieważ z wieloma z dostawców pracujemy latami, nie pozostajemy obojętni na wyzwania, które ich dotykają. Dlatego jeżeli okaże się, że skrócenie terminu płatności przełoży się na większe możliwości naszego dostawcy, rozważymy szybsze płatności - deklarują przedstawiciele Biedronki cytowany przez Dla Handlu.
Wyjątkowo traktowani mają być przede wszystkim dostawcy marek własnych, do których przywiązani są klienci Biedronki. Utrzymanie niskich cen tych produktów ma być możliwe m.in. dzięki trosce o zyski samych dostawców.
Wojna Biedronki i Lidla. Kolejne potyczki
Wojna cenowa Biedronki i Lidla czasami śmieszy, a niekiedy już drażni. Wydaje się jednak, że będzie trwać i to dobrze wróży cenom w tych sklepach.
Nasi klienci oczekują od Biedronki najniższych cen na rynku. I to się nie zmieni. Moim zdaniem konkurencja nie osiąga tego, co chce, dlatego idzie do sądu, by sprawdzić, kto ma najniższe ceny na rynku. Gdyby wiedzieli, że prawda jest po ich stronie, to po co chcieliby to sprawdzać? - odpowiada prezes Jeronimo Martins na pytanie portalu Money.
Chodzi o pozew, który w lutym 2024 roku trafił do sądu. Lidl skarży banery Biedronki, w których sieć informowała, że Biedronka od 20 lat jest tańsza niż Lidl. Można powiedzieć, że to nie pierwsza tego typu reklama, jednak faktem jest, że dotychczas Jeronimo Martins popierało swoje tezy badaniami choćby różnego typu koszyków zakupowych. Tym razem tak nie było.
Biedronka zdaje sobie sprawę, że konkurencja w Polsce jest duża, ale dogryza także Lidlowi:
Być może niektóre firmy nagle spostrzegły, że ich brand nie jest tak bardzo rozpoznawalny poprzez pryzmat niskich cen, jak Biedronka. My na pewno jesteśmy zdeterminowani, żeby utrzymać ten stan - dodają przedstawiciele Biedronki.
Biedronka chciałaby też zniesienia zakazu handlu w niedzielę, jednak podkreśla, że to wymaga także zgody społecznej.
