Brakuje chętnych do kierowania miejskimi autobusami i tramwajami

Kierowców komunikacji miejskiej brakuje nie tylko w Gdańsku, to problem ogólnopolski
Kierowców komunikacji miejskiej brakuje nie tylko w Gdańsku, to problem ogólnopolski Przemyslaw Swiderski
Od dłuższego czasu możemy mówić już o kryzysie na rynku pracy kierowców komunikacji miejskiej. Problem jest nie tylko ogólnopolski, ale jak wskazują rozmówcy „Dziennika Bałtyckiego”, ogólnoeuropejski. Nie omija także Pomorza.

Sytuacja jest poważna, ale nie jest wcale nowa i nie wyjątkowa dla województwa pomorskiego. Z brakiem kierowców w komunikacji miejskiej mają zmagać się nie tylko polskie spółki, ale również i te europejskie. W Gdyni obecnie jest kilkadziesiąt wakatów, tak samo jest zresztą w Gdańsku. Sprawa jest poważna, a początek tych problemów miał nadejść wraz z pandemią koronawirusa.

Co ciekawe, to wcale nie niskie zarobki mają być przyczyną braków kadrowych w komunikacji miejskiej. Na dowód tego podawane są przykłady między innymi z Wrocławia, gdzie sytuację starano się rozwiązać właśnie podwyżkami i nie dało to oczekiwanych efektów. Jednak sami kierowcy mówią nam, że potrzebna jest taka zachęta - przynajmniej w postaci podniesienia wynagrodzenia podstawowego.

- Wynagrodzenie w tej branży to nie jest magnes, który przyciągnąłby młodych ludzi - mówi pan Piotr, który w GAiT pracuje ponad 20 lat. - Nie zachęca też pewnie odpowiedzialność, jaka wiąże się z wykonywaniem zawodu kierowcy autobusu miejskiego. Wstawanie o 2-3 w nocy lub rozpoczynanie pracy wieczorem i kończenie jej nad ranem nie jest zbyt atrakcyjne dla młodych ludzi, którzy przyzwyczajeni są do innego stylu życia.

Nawet dla osób, które o zawodzie nie wiedzą nic, jedno jest dość oczywiste - to nie jest praca dla każdego. Praca na stanowisku kierowcy czy motorniczego w komunikacji miejskiej wiąże się z dużą odpowiedzialnością, a często musi iść w parze także z ogromną cierpliwością. Odejmując wszystkie systemowe, strukturalne czy płacowe problemy, jakie mogą nękać pracowników w każdym sektorze, ten zawód jest już i tak bardzo wymagający.

- Problem z kierowcami jest ogólnopolski i ogólnoeuropejski. Brakuje kierowców w transporcie, nie tylko na autobusy, ale również ciężarówki - mówi Marcin Tokarski, dyrektor ds. komunikacji miejskiej BP Tour. - Nie ma chętnych do tej pracy. Między innymi dlatego, że wstawać do pracy trzeba bardzo wcześnie, a z drugiej strony pracuje się także nocami.

Wymagająca forma zatrudnienia

To, że zawód jest wymagający, to fakt i mówi się o tym otwarcie. Podkreśla to także Krzysztof Wojtkiewicz, główny specjalista ds. marketingu w Gdańskich Autobusach i Tramwajach.

- Praca kierowcy, zwłaszcza w komunikacji miejskiej, jest wymagająca. Wiąże się z dużą odpowiedzialnością, trudnymi warunkami ruchu drogowego, wyjazdami o czwartej lub piątej rano, kończeniem pracy późno w nocy, koniecznością posiadania właściwych kwalifikacji. Przy panujących niedoborach pracowników, w różnych zawodach można znaleźć mniej wymagające formy zatrudnienia - tłumaczy Krzysztof Wojtkiewicz.

Nasz rozmówca kalkuluje, że obecnie w GAiT jest miejsce dla czterdziestu kierowców i dodaje, że kilkunastu kandydatów jest w trakcie kursu. Przyznaje jednak, że nie jest to sytuacja ani kryzysowa, ani nadzwyczajna.

Innego zdania jest natomiast Marcin Tokarski z BP Tour - firmy przewozowej, która obsługuje także linie autobusowe w Gdańsku. W tym momencie ma około dwudziestu wakatów. Jego zdaniem przyczyn dziury powstałej w zatrudnieniu kierowców można dopatrywać się w wybuchu pandemii koronawirusa, która otworzyła drzwi dla wielu doświadczonych kierowców do zakończenia kariery.

Pandemia niczym puszka Pandory

Problem nasilił się podczas pandemii - przyznaje Marcin Tokarski. - Dużo osób zgłosiło chęć przejścia na emeryturę, często wcześniejszą, pomostową. No a młodych po prostu nie przybywa.

Niektórzy mogą doszukiwać się przyczyn tego problemu w zbyt niskich zarobkach w stosunku do stresującego charakteru tej pracy. Bo, jak spółki i kierowcy sami przyznają, praca jest bardzo stresująca. Takie próby podniesienia płac były już podobno wykonywane i, jak twierdzi Tokarski, nie zdały egzaminu.

- Wynagrodzenia są duże na obecną sytuację, ale nawet to nie przyciąga chętnych do pracy tak, jak mogłoby się wydawać. Przykład z Wrocławia, gdzie podnieśli bardzo wysoką stawkę i nie wpłynęło to na pojawienie się nowych kierowców - mówi Marcin Tokarski.

Żeby lepiej zrozumieć przyczyny niedoboru chętnych do pracy w zawodzie kierowcy, należy zauważyć kilka ważnych kwestii. Mówił o tym jakiś czas temu „Dziennikowi Bałtyckiemu” także Marcin Gromadzki, rzecznik gdyńskiego Zarządu Komunikacji Miejskiej.

- To jest problem systemowy, wynikający z różnych uwarunkowań. Po pierwsze z podniesienia wieku minimalnego dla kierowców autobusów. To spowodowało, że podczas odbywania zasadniczej służby wojskowej nie nabywa się uprawnień kategorii D. Poborowi są zbyt młodzi, kończą służbę, zanim wojsko mogłoby ich w tym kierunku wykształcić. Po drugie, dodatkowe obostrzenia, które kierowca musi spełnić, aby móc wozić pasażerów, czyli wszelkiego rodzaju kwalifikacje zawodowe poza samym prawem jazdy. To jest kosztowne, czasochłonne i stanowi dość poważną barierę do uzyskania uprawnień. Dodatkowo publiczny transport zbiorowy nie jest wynagradzany tak dobrze, aby płaca kierowcy była elitarną - wyjaśniał szczegółowo Gromadzki.

W Gdyni w kilku spółkach przewozowych jest około 70 wakatów. Gromadzki podkreśla jednak, że na tak wielkie miasto nie jest to wcale duża liczba.

Oczami kierowców

O zdanie zapytaliśmy także samych kierowców z Gdańska, którzy pokazali nam nie tylko, że problem faktycznie istnieje, ale też powiedzieli o swoich propozycjach naprawy tej sytuacji.

Zacznijmy jednak od tego, że zdaniem zawodowców młodzi ludzie po prostu nie garną się do tego zawodu.

- Problem braków kadrowych w naszej spółce to tak naprawdę problem wszystkich przedsiębiorstw, które zatrudniają kierowców. Młodzi nie chcą jeździć autobusami czy samochodami ciężarowymi - mówi pan Mariusz, kierowca z wieloletnim stażem pracy w Gdańsku.

Dlaczego? To akurat wcale nie jest trudne pytanie, a wyjaśnienie wiąże się z tym, co już kilka razy tu podkreślaliśmy - praca ta jest specyficzna oraz trudna. Zdobycie kwalifikacji, zdaniem fachowców, już takie nie jest. Przynajmniej w wielu firmach, a w tym w GAiT.

- O uprawnienia w naszej firmie jest bardzo łatwo. Jeżeli kierowca nie posiada prawa jazdy na autobus, to może zgłosić się do naszej firmy i ta mu za uzyskanie tych uprawnień zapłaci. Oczywiście, później trzeba swoje odpracować, ale jeżeli ktoś nie ma na start do wydania kilku tysięcy złotych, nie tylko na prawo jazdy, ale też uprawnienia do przewozu osób, to wydaje mi się, że to doskonała okazja i szansa, aby rozpocząć swoją karierę zawodową - mówi pan Daniel, który najczęściej prowadzi autobus nocą.
Niektórzy kierowcy są też zdania, że to właśnie pieniądz może przyciągnąć nowych kierowców. Pani Magdalena, która do Gdańska przeprowadziła się z powiatu słupskiego, aby rozpocząć karierę kierowcy, proponuje rozwiązanie podwyższenia wynagrodzenia podstawowego.

- Na kierowcy spoczywa ogromna odpowiedzialność, to praca pod ogromną presją, za którą nie idą adekwatne pieniądze. To my odpowiadamy za bezpieczeństwo i życie wielu osób, które wsiadając do naszego autobusu - powiedzmy sobie wprost - ufają nam, że komfortowo i bezpiecznie dotrą do wybranego przez siebie miejsca. Inna sprawa, że pracę kierowcy trzeba lubić, bo jak ktoś nie przepada za prowadzeniem samochodu, to i autobusem na dłuższą metę nie będzie jeździł - komentuje pani Magdalena.

To nie jest sytuacja bez wyjścia

Skoro wojsko już nie „produkuje” nowych kierowców, trudniej jest znaleźć pracownika z kwalifikacjami na rynku. To w połączeniu z powstałą po pandemii dziurą, w wielu miastach mogło skutkować problemami kadrowymi. Pan Stanisław z Gdańska jest jednak zdania, że wyjście z tej sytuacji istnieje.

- Kwalifikacje w wojsku lub w szkołach zawodowych uzyskało na pewno sporo moich kolegów, którzy odbywali obowiązkową zasadniczą służbę wojskową lub uczyli się w szkołach o profilu mechanicznym - zauważa nasz rozmówca, doświadczony kierowca komunikacji miejskiej. - Dzisiaj nauczanie zawodowe kuleje, wojsko samo wyciąga naszych kolegów do swoich struktur, bo tam też brakuje kierowców, więc tak naprawdę jedyną możliwością, aby zachęcić i ułatwić osobom chętnym podjęcie pracy w GAiT, jest nic innego, jak zapłacenie im za kurs i zdobycie kwalifikacji do przewozu osób. Innej drogi nie ma, zwłaszcza że spora część naszych kolegów to emeryci lub kierowcy, którzy już za chwilę w ten wiek wejdą. W skali kraju zawodowych kierowców według różnych szacunków brakuje dzisiaj około 100 tysięcy, mowa tu oczywiście o kierowcach autobusów, ale również i kierowcach samochodów ciężarowych, bo co też trzeba podkreślić, sporo kierowców z autobusów dla lepszych zarobków przechodzi na większy tonaż.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kandydat PiS na prezydenta. Decyzja coraz bliżej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu