Spis treści
Od rana ceny ropy na giełdzie paliw w Nowym Jorku rosną. To wina kurczących się zapasów tego surowca w USA. Nie jest też zbyt różowo w kantorach. Rosnący od kilku miesięcy złoty właśnie się zatrzymał. Jeśli nie wróci na kurs, przysłowiowy Kowalski odczuje to w portfelu.
Złoty zyskiwał pół roku do dolara. Teraz został zatrzymany
Zaczynamy od złotego, który dziś rano stracił do głównych walut, w tym do dolara, w którym rozliczane są zakupy ropy naftowej. Amerykańska waluta w czwartek rano wyceniana jest na 3,92 zł. Oznacza to, że PLN stracił względem środy do USD 0,15 proc.
Teraz dużo będzie zależeć od kolejnych dni. Warto przypomnieć, że od 2 października 2023 r. polski złoty zyskał względem dolara 49 groszy. Jeśli dzisiejsze notowania przeistoczą się w stały trend i powrót do wysokiej wyceny dolara, wzrosną także ceny na polskich stacjach, co z kolei może przyczynić się do powrotu presji inflacyjnej.
Fatalna wiadomość dla polskich kierowców. Cena Brent znów rośnie
Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach przeznaczonych na kwiecień rośnie na rynku NYMEX w Nowym Jorku o 0,07 proc. do 78,78 USD. Wzrost jest niewielki, ale ta ropa nie trafia raczej do baków polskich aut. Niestety dużo bardziej rośnie cena surowca, który sprzedają polskie stacje. Chodzi o ropę Brent notowaną na ICE. W cenach skalkulowanych na maj wzrosła właśnie o 0,11 proc. i kosztuje już 84,12 USD za baryłkę. To fatalna wiadomość dla polskich kierowców.
Mniejsze zapasy ropy w USA to zły znak. Ceny mogą zacząć rosnąć sukcesywnie
Wśród inwestorów dominuje przekonanie, że nowe wzrosty wiążą się z informacją, jaką podał wcześniej Departament Energii USA. Chodzi o zapasy ropy naftowej w USA. Miały się one skurczyć tylko w ubiegłym tygodniu o 1,54 mln baryłek, czyli o 0,34 proc. Jeszcze bardziej spadł poziom rezerw benzyny – o 5,56 mln baryłek, czyli o 2,36 proc. Mniejsze zapasy to zły znak, ponieważ uszczuplenie rezerw oznacza konieczność ich uzupełnienia już w nowych, wyższych cenach. Efekt bazy powoduje przy tym kolejny wzrost cen.
Ukraińcy zniszczyli rosyjskie zapasy ropy. To musi się przełożyć na ogólny poziom cen
Warto też zauważyć, że poziom ogólnych światowych zapasów paliw mógł spaść, wskutek scenariusza, jaki realizuje się w wojnie rosyjsko–ukraińskiej. Kijów z powodzeniem zaatakował w środę Zakłady Produktów Naftowych w Nowoszachtyńsku w obwodzie rostowskim. Wcześniej wojska ukraińskie uderzyły na trzy rafinerie: w Riazaniu, w Kstowie w obwodzie niżnonowogrodzkim i w Kirszach w obwodzie leningradzkim.
Tajemnicą poliszynela jest, że Rosja, pomimo sankcji międzynarodowych, od wielu miesięcy znajduje rynek zbytu dla swoich paliw. Być może jednak udane ataki Ukraińców na rosyjskie rafinerie przyczyni się właśnie do redukcji globalnych zapasów tego surowca.