– Dezinformacja to broń, której nabojami są emocje. Emocje skierowane w naszą stronę, emocje, które mają nas podzielić – tłumaczy w rozmowie ze Strefą Biznesu Robert Król, Zastępca Dyrektora NASK.
NASK to Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa - Państwowy Instytut Badawczy.
Dezinformacja towarzyszy nam od dawna
Jak tłumaczy Król, z dezinformacją funkcjonujemy już bardzo długo. – Kiedyś, wśród najpopularniejszych tematów znajdowała się sieć 5G. Pojawiały się nieprawdziwe informacje o szkodliwości tej technologii. Następnie przyszła pandemia i słyszeliśmy informacje o tym, że jest to „zaplanowana akcja” lub, że to właśnie sieć 5G spowodowała tę pandemię – mówi i przyznaje, że przy tej okazji pojawiało się mnóstwo innych nieprawdziwych tez na ten temat.
– Obecnie, te same konta, które jeszcze jakiś czas temu podawały, że pandemia koronawirusa jest zaplanowaną akcją, teraz mówią o tym, że zabraknie miejsc w szpitalach, lub, że nie mam paliwa na stacjach – zwraca uwagę Król.
Ekspert jako przykład wymyślonego zjawiska, wymyślonego faktu przytacza sytuację „Kasi z Ząbek”. – Była to akcja dezinformacyjna, której w poszczególnych miastach pojawiała się informacja, że koleżance kolegi ciotki odmówiono pomocy lekarskiej, ponieważ w tym czasie miano przyjmować uchodźców z Ukrainy – wyjaśnia.
– Tę dezinformację było bardzo łatwo sprawdzić. Specjaliści zadzwonili w odpowiednie miejsca i potwierdzili, ze taka sytuacja nie miała miejsca – dodaje.
Jak działa dezinformacja?
Król wyjaśnia, że dezinformacja zaczyna się najczęściej albo od prawdziwego zjawiska, czyli takiego, które miało miejsce i właśnie do tego zjawiska dodawane są emocje powodujące nasz niepokój lub nieprawda jest najzwyczajniej wymyślana.
– Komunikaty są publikowane w internecie, w social mediach i trafiają do nas, czyli do zwykłych obywateli, którzy albo im uwierzą i niestety podadzą dalej albo zatrzymają się na tym etapie. Innymi słowy, to każdy z nas, każdy internauta może albo stać się obrońcą tej sfery informacyjnej albo częścią tej dezinformacji wierząc w to i podając, publikując ją dalej. Przestrzegam przed tym – zaznacza ekspert NASK. – Lepiej poczekać aż ta informacja zostanie zweryfikowana i dopiero wtedy podawać ją dalej – dodaje.
– Czerwona lampka powinna nam się zapalić w każdej sytuacji, w której czytamy informację, która nas bardzo emocjonuje. W tym momencie powinniśmy wziąć trzy oddechy i zaczekać aż dana informacja zostanie potwierdzona – podsumowuje.