Jest decyzja RPP.
– Decyzja o podniesieniu przez Radę Polityki Pieniężnej stóp procentowych o 75 punktów bazowych była podwójnym zaskoczeniem, ponieważ z jednej strony większość ekonomistów, również ja, że ten wzrost będzie skromniejszy i wyniesie 50 pb. Z drugiej strony zaskoczeniem dla rynków finansowych było to, że ta podwyżka nie wyniosła 100 pkt. bazowych – tłumaczy w rozmowie ze Strefą Biznesu Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl. – Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała się na rozwiązanie kompromisowe – dodaje.
Podobnego zdania jest Przemysław kwiecień, główny analityk XTB, który w swoim komentarzu przyznaje, że podwyżka stóp o 75 punktów "była próbą znalezienia „salomonowego” środka pomiędzy niedawnymi oczekiwaniami na poziomie 50 punktów, a rosnącymi szybko apetytami rynku (na ruch 100 punktowy lub wyższy) wobec szalejących cen surowców i szybkiej deprecjacji złotego".
Sawicki zwraca uwagę, że nie ważne jest tylko to, o ile te stopy wzrosły, ale jak to będzie wyglądało w najbliższych miesiącach oraz samo nastawienie banku centralnego.
– Widać, że ta zamian kursu w kierunki bardzo ostrej polityki jest kontynuowana – tłumaczy i dodaje, że o ile w lutym taką ocenę można było opierać na języku, w jakim mówiono o sile waluty, o tym, że waluta ma pomóc ograniczać inflację, to obecnie po nastawieniu bardzo wyraźnie widać, że stopy procentowe, pomimo że już wynoszą 3,5 proc., to będą dalej rosnąć. Przynajmniej takie są w tej chwili zamiary banku centralnego – mówi.
Stopy procentowe nawet powyżej 5 proc. Raty kredytów będą rosnąć
Jego zdaniem to „w 100 proc. uzasadnia treść projekcji inflacyjnej Narodowego Banku Polskiego”, która zakłada, że w tym roku inflacja średnio przekraczać będzie 10 proc., natomiast wzrost gospodarczy, pomimo wojny na Ukrainie, będzie wynosił niemal 4,5 proc.
– Można mieć wątpliwości, czy ten scenariusz faktycznie się zrealizuje, ponieważ my prognozujemy, że dynamika PKB w tym roku może spowolnić do koło 3 proc. Z kolei wysoka inflacja przełoży się na wydłużenie działania tarcz antyinflacyjnych. W związku z tym, spodziewamy się, że ta inflacja będzie wynosiła średnio nieco poniżej 10 proc. – tłumaczy.
To, jak tłumaczy, może sprawić, że te stopy mogą nie wzrosnąć aż tak mocno, jak w tej chwili wycenia to rynek. – Prawda jest taka, że zdecydują o tym kolejne projekcje inflacyjne NBP i dane napływające z gospodarki, więc ta strategia, którą w tej chwili zdaje się obierać RPP nie ma „pola” do tego, żeby z nią dyskutować w najbliższych miesiącach – zaznacza Sawicki.
Ekonomiści mBanku w swoim komunikacie zwracają uwagę, że RPP nie będzie w stanie zbić inflacji w krótkim terminie (i tu pewnie nawet są ryzyka w górę). – Narracja o celowaniu w inflację gdzieś w drugiej połowie 2023 roku jest jednak naszym zdaniem wciąż aktualna. I tu zagwozdka: średnioroczna inflacja na poziomie 9 proc. (środek przedziału) sugeruje, że inflacja w drugiej połowie roku jest nadal grubo ponad dopuszczalnym przedziałem wahań – czytamy.
– Wydaje się, że stopy procentowe wzrosną powyżej 5 proc. – prognozuje i przypomina, że do tej pory spodziewano się, że cykl zatrzyma się przed tą granicą ale mocno powyżej 4 proc. – Zakładaliśmy, że stopy procentowe w drugim kwartale będą rosnąć trzy razy o 25 pkt. bazowych. W tej chwili, przynajmniej jeśli chodzi o kwiecień, to myślę, że bardzo prawdopodobna jest podwyżka o 50 pkt. bazowych, która już teraz poniosłaby stop procentowe do 4 proc. – mówi analityk.
– Przedwczorajsza decyzja i wczorajsza konferencja sprawiają, że koniec podwyżek stóp widzimy wyżej niż dotychczas. Oceniamy, że stopy dojdą do 5-5,5% – wskazują przedstawiciele mBanku.
–W naszej ocenie Rada dojdzie ze stopami do 5-5,5%, ale nie będzie to tak bezkosztowe jak widzi to prezes Glapiński. Ryzyko silnego spowolnienia (a nawet recesji) jest w takim scenariuszu dość realne. A to z kolei daje naszym zdaniem nadzieję na możliwość obniżek stóp w 2023 roku. Już wcześniej spodziewaliśmy się takiego scenariusza. Teraz po prostu podnosimy poziom stóp, z którego ta redukcja się zacznie – dodają.
Sawicki nie ukrywa, że raty kredytów będą bardzo mocno rosnąć. – Rynek pieniężny i stawki WIBOR z pewnym wyprzedzeniem starają się odzwierciedlić decyzje RPP. Oznacza to, że ten skok rynkowych stawek będzie szybszy – zaznacza.
– Czyli rata przeciętnego nowego kredytu hipotecznego będzie wyższa o ok. 1,100zł niż rok temu (zakładamy kupno 60m po średniej cenie metra w Top6 miastach) – wskazują w swoim wpisie na Twitterze analitycy Biura Maklerskiego Pekao S.A. "Udział raty w dochodzie gospodarstwa domowego rośnie do 32% z 23% rok temu i z ok 25% przed pandemią".
Polska waluta odrabia straty
Jak zareagowała polska waluta? – Samo podniesienie stóp w pewnym sensie pomaga polskiej walucie ale ważna jest ta „otoczka i nastawienie”.
– Możemy sobie wyobrazić, że RPP podniosłaby stopy procentowe nawet o 100 pkt. bazowych i przyznała, że ten cykl został przyspieszony i jednocześnie zakończony. Tu należy podkreślić, że nie byłoby to pozytywne dla waluty, dlatego lepszym rozwiązaniem było podniesienie stóp o 75 pkt. bazowych i zostało jednoznacznie wskazane, że RPP chciałaby mocniejszego złotego, wskazano, że złoty jest niedowartościowany, a stopy będą dalej podnoszone – tłumaczy Sawicki.
– Co ważne podkreślenia, po raz pierwszy pojawiły się bardzo jednoznaczne słowa, że Rada jest zdeterminowana, aby inflację jak najszybciej sprowadzić do celu NBP – zaznacza i dodaje, że do tej pory dominowała łagodniejsza retoryka. – To pokazuje, że to nastawienie w przeciągu roku zmieniło się o 180 stopni i w tej chwili polityka NBP z punktu widzenia waluty jest bardzo sprzyjająca – dodaje.
Sawicki przypomina, że polska waluta od poniedziałkowego rekordowego dołka w XXI wieku odrobiła do euro ponad 20 groszy, a do franka i dolara ponad 30 groszy, wynika również z tego, że rynki finansowe mają nadzieję na deeskalację napięcia i mówiąc bardzo dosadnie, zaczynają nad wojną na Ukrainie „przechodzić do porządku dziennego”.
– Pod koniec ubiegłego tygodnia panikę wywołała informacja o pożarze największej w Europie elektrowni atomowej z Zaporożu. To spotęgowało znaczenie napaści Rosji na Ukrainę dla rynków finansowych, ponieważ „obudziło to strach”, że stanowi to realne zagrożenie dla bezpieczeństwa całego starego kontynentu w horyzoncie krótkoterminowym – wyjaśnia nasz rozmówca.
Nastawienie RPP pomaga złotemu
Jego zdaniem nastawienie RPP jest sprzyjająca dla złotego, jednak gdyby nie poprawa na rynkach światowych, to polska waluta nie odrabiałaby tak mocno strat. – To połączenie dwóch czynników, korzystnych dla polskiej waluty ale kluczowa jest ta poprawa nastrojów na rynkach globalnych – dodaje.
Prezes NBP Adam Glapiński podczas środowej konferencji prasowej wspomniał, że rozważane było, aby RPP spotykała się częściej, zdaniem eksperta jest to kolejny pozytywny sygnał dla złotego. – Pokazuje to, że zachowywana jest czujność oraz to, że stopy mogą rosnąć gwałtowniej i szybciej – mówi i dodaje, że jest to postawieni władz monetarnych „w tryb alarmowy”. Ponadto jego zdaniem można to odbierać jako kolejny sygnał na determinację NBP, żeby wzmocnić złotego i żeby opanować inflację.
– Podobnie z punktu widzenia waluty należy postrzegać informację, która padła na sam koniec konferencji i dotyczyła rozmów z EBC i Rezerwą Federalną na temat uruchomienia linii swapowych, które zwiększałyby poduszkę bezpieczeństwa dla stabilności naszego systemu finansowego, ale jednocześnie zwiększałyby możliwości prowadzenia interwencji na wielką skalę, ponieważ daje to dostęp do płynności w walutach obcych bezpośrednio od banku centralnego, który jest emitentem danej waluty obcej – tłumaczy analiztyk serwisu Cinkciarz.pl. – Jest to bardzo silne dodatkowe narzędzie – dodaje.
Sawicki przypomina, że w zeszłym tygodniu mieliśmy interwencje walutowe mające na celu umocnienie złotego, mieliśmy mocniejszą podwyżkę stóp procentowych, mamy zaostrzenie retoryki i wskazanie, że nie jesteśmy blisko końca cyklu. – Jeszcze miesiąc temu prezes Glapiński, że stopy procentowe możemy podnieść do około 4 proc. bez szkody dla gospodarki, a właściwie już jesteśmy przy tym poziomie, a nadal jest wskazywane, że te stopy będą dalej rosły – mówi.
– Brak powrotu inflacji do celu inflacyjnego w horyzoncie końca 2024 roku, bo tka wskazuje projekcja inflacyjna, jest kolejna przesłanką do tego, że potrzebne są dużo wyższe stopy procentowe – wyjaśnia.
Do jakiego poziomu mogą wzrosnąć stopy procentowe?
Sawicki przyznaje, że RPP być może jest w stanie zaakceptować pewne szkody dla gospodarki, żeby szybciej zbić inflację. Jak zaznacza, jest to pewne novum w tej retoryce. – Ta determinacja przede wszystkim koncentruje się na walce z inflacją. Natomiast wcześniej można było wnioskować, że to będzie taka walka z inflacją, żeby nie wpłynąć negatywnie na koniunkturę – dodaje.
Zdaniem Sawickiego, ocena, że 4 proc. nie stanowią zagrożenia dla koniunktury, zapewne w dalszym ciągu jest aktualna. Jednak jego zdaniem większym zagrożeniem jest wojna na Ukrainie, która jego zdaniem na kilka sposobów negatywnie oddziałuje na polski wzrost gospodarczy.
– Po pierwsze jest to kanał handlowy i utarta dostępu do naszych wschodnich rynków zbytu. Po drugie jest to pogorszenie koniunktury w całej Europie Zachodniej. Po trzecie są to wzrosty cen paliw i żywności plus osłabienie złotego, które mogą obniżyć siły konsumpcji. Ponadto jest to dodatkowa niepewność, która może wpłynąć na decyzje inwestycyjne w przedsiębiorstwach oraz potencjalne zaburzenia dla polskiego przemysłu wynikające z problemami z dostępnością komponentów do produkcji tych, które pochodziły ze wschodu – wylicza. – To jest największy problem.
Podnoszenie stóp procentowych. Z czym się wiąże?
– Wyższe stopy przede wszystkim powinny oddziaływać na te dobra, na które popyt jest zależny od siły konsumpcji – tłumaczy. – Poprzez wyższe stopy procentowe bank centralny stara się tamować popyt w gospodarce i dzięki temu nie dopuszczać, żeby ceny coraz mocniej rosły – wyjaśnia.
Z kolei w przypadku waluty, można to zestawić z porównywaniem oprocentowania w dwóch różnych bankach. Podobnie wygląda analiza na rynku walutowym atrakcyjności odsetkowej poszczególnych walut – jest to różnica pomiędzy oczekiwanym w najbliższej przyszłości, kilku kwartałów, poziomem stóp procentowych w gospodarce „A” i gospodarce „B”.
W normalnych warunkach powinna być silniejsza ta waluta, której bank centralny w kolejnych latach będzie podnosił stopy procentowe względem tej waluty, której bank centralny nie może sobie pozwolić na taki ruch.
– Tutaj należy wyłączyć „sytuacje awaryjne i kryzysowe” jak przypadek rosyjskiego rubla, czy wcześniej tureckiej liry, gdzie stopy procentowe mocno szły do góry ale po to, żeby walczyć z nierównowagami w gospodarce i tam to ryzyko jest większe – wyjaśnia.
Efektem ubocznym podwyższania stóp procentowych powinna być presja na umocnienie waluty. – Liczy się nie tylko to jak te stopy są wysokie ale jak szybko są podnoszone na tle innych gospodarek – dodaje Sawicki.
– Idealnym przykładem na zobrazowanie tych zależności jest przykład z zeszłego roku, kiedy złoty był słabszy od czeskiej korony. Czesi niezdecydowanej w naszym regionie zaczęli podnosić stopy procentowe. Po pierwsze zdecydowanie wcześniej, a po drugie bardzo ostro – mówi. – To spowodowało, że czeska waluta lepiej sobie radziła, niż polski złoty – dodaje.
– Złoty dzięki tej nagłej zmianie nastawienia przez NBP ma szanse, pomimo wojny na Ukrainie, powracać na wzrostową ścieżkę i spodziewam się, że w perspektywie kliku miesięcy kurs EUR/PLN poworóci do 4,50 zł, a nawet nieco niżej – podsumowuje.