Po raz kolejny wyprodukowana zielona energia “poszła na straty”. Jak to możliwe?
Dzięki pięknej pogodzie towarzyszącej nam przez całą majówkę źródła odnawialne wyprodukowały ponad 380 021 MWh z energii słonecznej i 260 221 MWh z wiatrowej.
Niestety, duża część przepadła. Ze względu na stosunkowo niskie zapotrzebowanie (wynikające z dni wolnych) konieczne było wyłączenie tych instalacji.
Jest to już kolejna sytuacja, w której tracimy energię elektryczną. W zeszłym miesiącu, podczas Świąt Wielkanocnych, nie wykorzystaliśmy ponad 130 00 MWh. Strach się bać, co będzie latem, a podobno ma być słoneczne.
Przez pięć dni majowego szaleństwa (1-5 maja) i idealnych wręcz temperatur dla energii odnawialnej (OZE), operator polskiej sieci elektroenergetycznej (PSE) dzień po dniu nakazywał wyłączenie instalacji fotowoltaicznych.
Zdarzyły się także dni, w których wyłączenie dotyczyło również farm wiatrowych.
Najgorsze jest to, że takich dni w tym roku mieliśmy już wiele, tylko od początku 2024 roku “przepadło” prawie 319.6 GWh energii. Polskie Sieci Elektroenergetyczne ograniczają podaż energii ze źródeł odnawialnych w celu zrównoważenia systemu elektroenergetycznego. Chodzi głównie o wyłączenia średnich i małych elektrowni wiatrowych i słonecznych. Takie sytuacje będą się powtarzać. Dane te podał dr Kamil Kwiatkowski, dyrektor ds. projektów badawczych w Euros Energy.
Winnych takiego stany rzeczy brak. Pogoda? Człowiek? System? Zła organizacja? Braki odpowiednich przepisów? Jak zawsze w tych sytuacjach wina "leży tam, gdzie leży".
Oczywiście nie ma prostej recepty na rozwiązanie tego problemu. Być może pomogłoby lepsze planowanie, czy np. zaprzęgnięcie AI do planowania i konsumpcji energii na podstawie prognozy pogody. Wszak na pogodzie znają się wszyscy Polacy. I to jest jakieś światełko w tunelu.
W tle transformacja energetyczna, ale jak widać, nie jest to bułka z masłem, a zajęcie dla fachowców.
Mam nadzieję, że za rok nie będziemy musieli przytaczać podobnych danych...
