Polska dokonuje samobójstwa energetycznego. Likwidacja górnictwa będzie powodować braki energii elektrycznej

Maciej Badowski
Polska musi mieć elektrownie, które będą bilansowały zapotrzebowanie na energię przez 8760 godzin rocznie, bo wykorzystanie mocy w elektrowniach wiatrowych to tylko 2300 godzin rocznie, a w panelach PV nawet poniżej 1000 godzin rocznie – mówi prof. dr hab. inż. Władysław Mielczarski.
Polska musi mieć elektrownie, które będą bilansowały zapotrzebowanie na energię przez 8760 godzin rocznie, bo wykorzystanie mocy w elektrowniach wiatrowych to tylko 2300 godzin rocznie, a w panelach PV nawet poniżej 1000 godzin rocznie – mówi prof. dr hab. inż. Władysław Mielczarski. archiwum prywatne/ pixabay
Polska musi mieć elektrownie, które będą bilansowały zapotrzebowanie na energię – mówi nam prof. dr hab. inż. Władysław Mielczarski, ekspert ds. energetyki. – Musimy sobie to jasno powiedzieć – my w tej chwili nie mamy uzupełnienia do Odnawialnych Źródeł Energii. Dlatego nie powinniśmy zamykać elektrowni węglowych. Jeżeli je zamkniemy, to pozbawimy się energii i pozbawimy się przychodów. To jest szaleństwo podwójne – dodaje.

Z każdej strony słyszymy, że Polska musi odchodzić od węgla i musi to zrobić szybciej, niż jeszcze zakładano. W jaki sposób powinna być przeprowadzana transformacja energetyczna? Czym możemy wspomóc OZE?

Musimy sobie to jasno powiedzieć – my w tej chwili nie mamy uzupełnienia do Odnawialnych Źródeł Energii. Nie trzeba być ekspertem, żeby wiedzieć, że wieczorem słońca nie ma. Dzisiaj produkcja energii ze słońca sięga w ciągu dnia nawet 60 proc. zapotrzebowania. Musimy pamiętać, że bez słońca, wieczorem, ta energia „nam znika” i w jakiś sposób musi zostać uzupełniona. To z kolei powoduje olbrzymią presję na elektrownie węglowe, które te braki muszą uzupełnić bardzo szybko w ciągu 4-5 godzin, każdego dnia wiosną i latem.

Obecnie operator sieci PSE: Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE), kiedy zachodzi słońce, a nawet wcześniej uruchamia i szybko zwiększa obciążenie elektrowni węglowych. PSE do godzin wieczornych, w zależności od długości dnia musi zwiększyć moce odpowiadające wielkością dwóm elektrowniom Bełchatów. A jest to największa w Polsce i Europie elektrownia.

Ceny na rynku energii elektrycznej zaczynają szybko rosnąć z niskich poziomów 300-400zł/MWh w ciągu dnia do ponad 2 tys. zł./MWh wieczorem. Jak pracują panele fotowoltaiczne w ciągu dnia, to ta cena energii potrafi być nawet ujemna, a w momencie, kiedy przychodzi godzina 19 – tak było w maju, czy w czerwcu, a nawet w lipcu, to te ceny bardzo rosną, bo brakuje mocy wytwórczych aby wypełnić brak po energii z PV.

Czym są spowodowane te skoki cen?

Ponieważ brakuje elektrowni węglowych, które uzupełniałyby braki energii po OZE. Chodzi o to, że to muszą być szybkie i elastyczne elektrownie. Mówimy o trzech typach. Po pierwsze jest gaz, ale gazu własnego mamy mało, a możliwość istotnego wzrostu importu są ograniczone. Po drugie, atom, który już nie jest taki elastyczny. Ale elektrownie jądrowe może będą, a może nie będą, a jeżeli nawet to po nie wcześniej niż po roku 2040 i dlatego teraz zostaje nam tylko węgiel.

Konieczność szybkiego zwiększenia generacji energii konwencjonalnej, kiedy przestają pracować OZE powoduje, że ceny energii elektrycznej wieczorami gwałtownie rosną i okazuje się, że cała energetyka węglowa zaczyna być opłacalna.

Czy taka sytuacja występuje tylko w Polsce?

Nie, w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej sytuacja wygląda bardzo podobnie. Z analizy Bloomberga wynika wzrost wartości aktywów firm gazowo – węglowych, ponieważ są to jedyne źródła jakie są w wstanie zagwarantować moce wytwórcze, kiedy nie ma energii z OZE. Te aktywa węglowe już przynoszą zyski, które będą coraz większe, tak że dyskutuje się o uruchamianiu starych, zamkniętych elektrowni węglowych. Bloomberg opisuje dwie firmy: Constellation Energy Corp. oraz Vistra Corp. Tym firmom gwałtownie rośnie EBIDTA. Na przykład firma Constellation spodziewa się dodatkowo wzrostu EBITDA o US$ 600 mln w 2025 roku.

Dlatego nie powinniśmy zamykać elektrowni węglowych. Jeżeli je zamkniemy, to pozbawimy się energii i pozbawimy się możliwych przychodów. To jest szaleństwo podwójne.

To skąd głosy, że górnictwo w Polsce jest nieopłacalne?

Górnictwo polskie jak każde podlega fluktuacjom rynkowym, ale nie znaczy że zawsze ma bilans negatywny. Na przykład PGG w roku 2022 i 2023 wpracowało zyski. Natomiast likwidacja górnictwa będzie powodować braki energii elektrycznej, z czego nie wszyscy zdają sobie sprawę, że słońce jest w dzień, a wiatr albo jest, albo go nie ma, a trzeba te braki energii wynikające z fluktuacji produkcji OZE jakoś zastąpić.

Energia z OZE jest niewystarczająca?

W momencie, kiedy potrzeba uzupełnienia dla produkcji z tych źródeł, to energetyka węglowa może zarabiać. W czerwcu 2024 roku uwolniono część rynku i on wskazuje, jak ważne są elektrownie konwencjonalne i że mogą one przynosić zyski. Posłużę się raz jeszcze przykładem USA, które „odkurzają węglowych emerytów”, ponieważ to im się opłaca. To co się obecnie dzieje u nas, jest wbrew logice. W Ameryce znają wartość pieniądza i jeżeli oni coś robią i zarabiają na tym. to warto by się od nich uczyć.

Tak jak Pan wspomniał, jak wieje wiatr, czy świeci słońce, to tę energię mamy? Dlaczego nie możemy jej magazynować? Ta technologia staje się coraz nowocześniejsza i coraz tańsza. Czy to nie jest dobry kierunek?

Magazyny energii to jest bardzo daleka przyszłość. W tej chwili technologia pozwalająca na magazynowanie energii, mówię o tych dużych magazynach, jest rzędu dwóch do trzech godzin pracy. Największy magazyn typu BESS, jakim dysponuje Polska – to jest 500 MWh. To tyle, ile jeden generator elektrowni węglowej wyprodukuje w ciągu półgodziny. Wielkoskalowe i długoterminowe magazyny energii jako technologia znajduje się znacznie dalej za horyzontem, niż elektrownia jądrowa.

Magazynem energii są elektrownie szczytowo – pompowe, ale w Polsce wykorzystano już wszystkie możliwe lokalizacje. Moim zdaniem należy znaleźć inną, nową technologię, ponieważ przy obecnie dostępnych technologiach, możliwości magazynowania są ograniczone.

To jak wygląda sytuacja Polski, chociażby w kontekście Zielonego Ładu?

Możemy się powołać na oficjalny dokument opublikowany przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska, ponieważ resort musi przygotowywać takie dokumenty co dwa lata, bo wymaga tego prawo unijne, sprawozdanie z wyników monitorowania bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej. Ostatnia analiza z 2022 roku pokazuje, że po 2026 roku będzie nam brakować energii elektrycznej rzędu 60 godzin rocznie, ale po 2030 te braki wyniosą 600 godzin rocznie, co oznacza brak energii elektrycznej przez około miesiąc. Na skutek tego pojawią się stopnie zasilania i zostaną wprowadzone wyłączenia rotacyjne. Te braki wynikają z likwidacji energetyki węglowej w Polsce, która nie jest zastępowana zawsze dyspozycyjnymi źródłami produkcji, niezależnymi od warunków atmosferycznych.

To jest alarmujące, a prognozuje to Ministerstwo Klimatu i Środowiska, że przed 2030 rokiem nastąpią ograniczenia rzędu kilkudziesięciu godzin rocznie w dostawach energii elektrycznej, a po 2030 roku brak energii może sięgać nawet jednego miesiąca w ciągu roku.

Coraz popularniejsze stają się prywatne instalacje fotowoltaiczne.

Owszem, ale nawet w prywatnych instalacjach energia jest tylko wtedy, kiedy świeci słońce. Jednak większym problemem w przypadku prywatnych instalacji są przymusowe wyłączenia – to oznacza, że operator ma za dużo energii, pomimo że cena spada i osiąga wartości ujemne, bo tej energii jest za dużo. PSE wyłącza część farm fotowoltaicznych oraz wiatrowych, kiedy system elektroenergetyczny nie jest w stanie odebrać produkowanej energii. Najczęściej ma to miejsce w weekendy, jednak w przyszłym roku będzie się to pojawiało także w dni robocze.

Większość instalacji PV należy do małych producentów nazywanych prosumentami. Problem polega na tym, że oni nie podlegają praktycznie żadnej kontroli. Duże farmy fotowoltaiczne operator może wyłączyć, jeżeli mamy nadmiar energii, natomiast w przypadku prosumentów takiej możliwości nie mamy. Jeżeli będzie przybywać instalacji prosumenckich, to one w końcu zdestabilizują system, ponieważ będziemy mieli nadmiar energii i nie będziemy mieli nad tą produkcją kontroli.

Polski system energetyczny stoi przed ogromnym wyzwaniem modernizacji, aby sprostać potrzebom transformacji. Według najnowszego raportu firmy doradczej Kearney, konieczne jest nawet czterokrotne zwiększenie obecnych inwestycji sieciowych, z 7 – 8 mld zł rocznie do 19 – 29 mld zł.

Nasze sieci, w porównaniu z sieciami amerykańskimi, kanadyjskimi czy australijskimi są w bardzo dobrym stanie. W porównaniu z sieciami holenderskimi, czy niemieckimi są zupełnie niezłe. Problemem nie są sieci, problemem jest to, że odbiorcy nie są w stanie odebrać energii ze źródeł odnawialnych w takiej ilości.

Sieć to są druty i drut nie odbierze energii, on nie jest w stanie tej energii zakumulować. Dlatego są wyłączenia, ponieważ jest nadmiar energii odnawialnej. Sieci niewiele pomogą. Za pośrednictwem sieci można przenieść nadmiar z jednego miejsca w drugie, ale do zwiększenia produkcji OZE są potrzebne przede wszystkim odbiory energii. Problem dotyczy odbiorów, nie sieci. Sieć w sama w sobie nie jest w stanie zakumulować energii i na tym polega cała rzecz.

Czyli Polska w tym momencie ma za dużo energii z OZE?

Tak, ponieważ nie brano pod uwagę dwóch rzeczy: koordynacji czy jednoczesnego pojawiania się produkcji i możliwości odbioru energii, w szczególności chodzi tu o farmy fotowoltaiczne. Kiedy w okresie letnim generują energię, to system nie jest w stanie tego odebrać, a magazynów nie mamy. Dobrym rozwiązaniem byłyby elektrownie szczytowo – pompowe, tak jak ma to miejsce w Austrii czy w Norwegii, ale w Polsce nie ma gdzie ich wybudować.

Czyli musimy się przygotować na dalsze podwyżki cen prądu?

Tak, ceny będą rosły, dlatego, że koszty produkcji energii ze źródeł odnawialnych są coraz większe, średnio 2x wyższe od kosztów produkcji energii konwencjonalnej. Proszę nie mylić kosztów z cenami, bo cena z energii odnawialnej jest niska, ale dlatego, że są ukryte subsydia. Jeżeli dzisiaj byśmy wzięli produkcję z elektrowni węglowej, na przykład w elektrowni Kozienice, która jest w stanie wyprodukować 1MWh przy koszcie poniżej 400 zł. W przypadku węgla brunatnego jak np. elektrownia Bełchatów produkcja 1MWh kosztuje około 300 zł. W obu przypadkach podaję kwoty bez podatków.

Natomiast koszt produkcji, biorąc pod uwagę bilansowanie, rynek mocy, wakacje kredytowe Salda Dodatniego i rozwój sieci na potrzeby OZE, to w przypadku elektrowni wiatrowych lądowych ten koszt sięga 750 zł/MWh, a jeżeli chodzi o panele fotowoltaiczne, to jest ponad 800 zł/MWh. To oznacza, że źródła odnawialne są nawet ponad dwukrotnie droższe, jeśli zsumujemy wszystkie subsydia.

Atom nie jest realnym scenariuszem dla Polski?

Przede wszystkim trzeba mieć od kogo kupić elektrownie jądrowe. Technicznie biorąc możliwości zakupu są w Rosji i w Chinach, ale te kierunki zakupu nie są rozważane. Kiedyś takie możliwości były w USA, ale obecnie nie jest to wiadome, bo czołowa amerykańska firma produkująca elektrownie jądrowe zbankrutowała w 2017 roku. W tym roku oddano do użytku w USA ostatnie dwa bloki Vogle 3 oraz Vogle 4 i teraz nikt w Stanach Zjednoczonych nie buduje już elektrowni jądrowych, Może Francuzi mogliby dostarczyć nam ten atom, ale oni mają tak dużo zamówień, takich jak: Flamanville czy Hinkley Point. Może by się to udało, ale po 2040 roku, chociaż bardziej prawdopodobnie po roku 2045.

Tutaj ponownie pojawia się problem uzależnienia.

Mamy spory problem z uniezależnieniem się od dostaw z zewnątrz. Swojego gazu mamy mało, owszem przestaliśmy go importować z Rosji, ale uzależniliśmy się do USA czy od Kataru z którego dostawy utrudnione ze względu na sytuację na Morzu Czerwonym. Obecnie za gaz płacimy 2 – 3 razy więcej, niż wcześniej. Rachunki za gaz są i będą wysokie. Budując elektrownie jądrową, nie tylko byśmy się uzależnili od dostawy urządzeń, ponieważ my nie umiemy budować elektrowni – trzeba sprowadzić wszystko. Przy najmniejszej awarii, potrzebną część trzeba będzie kupić „od kogoś”. Jesteśmy totalnie zależni. Od dostaw uran też bylibyśmy uzależnieni.

Co dalej z Narodową Agencją Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE)?

NABE powstało w 2019 roku. Ja byłem jednym ze współautorów tego pomysłu i mogę powiedzieć, że NABE miało zupełnie inną rolę. Chodziło o to aby zgromadzić elektrownie w jednym miejscu, wykorzystując efekt skali i żeby ten podmiot był wspierany przez państwo i inwestował w nowe elektrownie zapewniając bezpieczeństwo energetyczne. Chodziło o rozwój energetyki.

Natomiast grupy energetyczne, jak zobaczyły ten pomysł, to chciały oddać swoje elektrownie węglowe, a same zajmować się OZE, bo do OZE są duże subsydia, i prowadzić subsydiowane biznesy. Ale to nie tak miało działać. Z pierwotnego NABE, który miał być rozwojowy zrobiono umieralnie. NABE jako umieralnia dla starych elektrowni to bezsens.

A powrót do pierwotnego pomysłu?

W Polsce chyba brakuje siły politycznej, która by się tym zajęła, niezależnie od tego, kto ma większość sejmową.

Jakie jest rozwiązanie problemu? Powrót do węgla?

Nie możemy upraszczać. To nie chodzi tylko o węgiel. Polska nie może rezygnować z elektrowni, które są ciągle dyspozycyjne. Wiatr wieje, albo nie wieje. Słońce świeci, albo nie świeci. Polska musi mieć elektrownie, które będą bilansowały zapotrzebowanie na energię przez 8760 godzin rocznie, bo wykorzystanie mocy w elektrowniach wiatrowych to tylko 2300 godzin rocznie, a w panelach PV nawet poniżej 1000 godzin rocznie.

Jakie elektrownie mogą to robić?

Mogą to zapewnić tylko trzy technologie: może to robić atom, tylko my atomu nie mamy. Drugi jest gaz, ale wiemy, jaka jest sytuacja z gazem – własnego gazu nie starcza nawet dla przemysłu chemicznego, poza tym jest bardzo drogi i niepewny. Z trzeciej opcji, czyli z węgla sami zrezygnowaliśmy.

Nie mamy technologii, która byłaby w pełni dyspozycyjna, współpracowała ze źródłami odnawialnymi i uzupełnia je w momencie, kiedy nie mogą generować energii. Musimy polegać na węglu i to nie dlatego, że węgiel jest dobry, tylko dlatego, że nie mamy go czym zastąpić.

Co może zrobić Polska?

Niewiele. Jesteśmy członkiem UE i na tym polega idea wspólnoty, że w przypadku energetyki obowiązuje unijne prawo. Dopóki UE będzie szła w tym kierunku, że likwidujemy węgiel i nie wiadomo czym go zastąpimy, to będzie źle. Działania UE szczególnie nas dotknęły, ponieważ jesteśmy w bardzo złej sytuacji, ale trzeba podkreślić, że są to zaszłości historyczne. Nie mamy elektrowni jądrowych, nie mamy własnych dostatecznych złóż gazu, a węgla nam zabraniają. W ten sposób popełniamy samobójstwo energetyczne wspomagane przez UE.

Nie ma dobrego rozwiązania w tej sytuacji. Potwierdza to oficjalny dokument Ministerstwa Klimatu i Środowiska – Ocena niezawodności dostaw energii elektrycznej. Ten dokument mówi, że zabraknie nam energii elektrycznej.

Jak w tej sytuacji ma się rozwijać elektro mobilność w Polsce?

Problemem nie są auta elektryczne ale energia do ich zasilania i same ładowarki, które wymagają całej infrastruktury. Taki sam problem pojawia się także w przypadku wykorzystania sztucznej inteligencji, która również potrzebuje niesamowitych ilości energii. Te samochody elektryczne, to gwóźdź do trumny braków energii elektrycznej.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Strefę Biznesu codziennie. Obserwuj StrefaBiznesu.pl!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Coraz więcej chętnych na kredyty ze zmienną stopą

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

g
gosc
Zielony ład dokonuje zabójstwa, ideologia ważniejsza od rozsądku.
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu