Czy finansista wykształcony na dobrej uczelni ekonomicznej powinien być spokojny o pracę, bez względu na okoliczności rynkowe?
Trudno sobie wyobrazić czasy, w których zabrakłoby popytu na dobrych ekonomistów, zarazem praktyków jak i naukowców. Chodzi zarówno o tych kształconych na potrzeby pojedynczych firm, czyli menedżerów jak i takich, którzy zajmą się gospodarką jako całością.
W przedsiębiorstwie zawsze potrzebny będzie menedżer, który ułoży proces produkcyjny czy dokona wyboru produktów, ktoś, kto zorganizuje sprzedaż, ale też człowiek, który to wszystko rozliczy, czyli księgowy. Do funkcjonowania firmy potrzeba też ekonomisty będącego w stanie napisać biznesplan i kogoś, kto go sprawdzi. Oznacza to, że wiele specjalizacji, które można zdobyć, kształcąc się na wyższej uczelni ekonomicznej, to profesje potrzebne ponadczasowo.
Czytaj też: Niepokojące trendy demograficzne. Rodzi się za mało Polaków. „Nie bilansuje nam się własna ludność”
A ktoś, kto ma nieco inne ambicje i chce wznieść się poza obszar firmy, zająć się na przykład krajową gospodarką albo makroekonomią – czy ktoś taki łatwo znajdzie pracę dziś i w przyszłości?
Moim zdaniem tak. Zawsze będzie popyt na ekonomistów, którzy patrzą na gospodarkę szerzej, globalnie. Nawet jeśli sztuczna inteligencja osiągnie bardzo wysoki poziom, to nie będzie w stanie przewidzieć i powiązać odległych w czasie zdarzeń czy dalekosiężnych problemów. Mniej więcej 20 lat temu pojawiały się dyskusje mówiące o tym, że za kolejne ćwierć wieku Polskę dosięgną problemy demograficzne, które będą miały konsekwencje, najpierw w obszarze rynku pracy, a następnie dla systemu emerytalnego. Teraz to się właśnie dzieje.
Wcale nie jestem przekonany co do tego, że gdybyśmy 20 lat temu mieli dostęp do sztucznej inteligencji na obecnym jej poziomie, to czy udałoby się wychwycić tę perspektywę w taki sam sposób, jak zrobili to analitycy, ponieważ sztuczna inteligencja uczy się na podstawie dostępnych jej danych. Człowiek, tworząc prognozy, bierze pod uwagę mniej lub bardziej abstrakcyjne czynniki, a idąc dalej: choćby ludzką naturę.
Zawsze będzie popyt na ekonomistów, którzy patrzą na gospodarkę szerzej, globalnie. Nawet jeśli sztuczna inteligencja osiągnie bardzo wysoki poziom, to nie będzie w stanie przewidzieć i powiązać odległych w czasie zdarzeń czy dalekosiężnych problemów – prognozuje dr Stanisław Kluza
Jestem w stanie sobie wyobrazić, że za jakiś czas sztuczna inteligencja będzie w stanie przetworzyć tak dużo danych, że weźmie pod uwagę nawet to, że nienasycony konsument woli kupić kolejny smartfon niż zainwestować w wyprawkę dla dziecka, więc z posiadania potomstwa zrezygnuje. Co Pan na to?
I tu powstaje kolejne wyzwanie: nawet jeśli uda się coś zdiagnozować, to czy na pewno sztuczna inteligencja w każdym przypadku będzie w stanie zastąpić człowieka w poszukiwaniu najlepszych dla niego rozwiązań. Chłodne podejście, znane na przykład właśnie ze sposobu przetwarzania danych przez sztuczną inteligencję, nie zawsze jest stosowalne w życiu, bo czy zawsze ma szansę się sprawdzić? Aby podejmować właściwe decyzje, potrzeba empatii, na którą wyłączność ma, przynajmniej na razie, człowiek. Jeżeli ten człowiek jest przy okazji jeszcze wykształcony i profesjonalnie przygotowany do rozwiązywania problemów, to wtedy dopiero można myśleć o sukcesie.
Aby podejmować właściwe decyzje, potrzeba empatii, na którą wyłączność ma, przynajmniej na razie, człowiek. Jeżeli ten człowiek jest przy okazji jeszcze wykształcony i profesjonalnie przygotowany do rozwiązywania problemów, to wtedy dopiero można myśleć o sukcesie – przekonuje dr Stanisław Kluza
Czego obecnie uczą polskie szkoły ekonomiczne? Rozwiązywania problemów naukowych czy już tego, jak osiągnąć sukces?
Skupię się na jednej rzeczy, która pokazuje, że szkoły ekonomiczne próbują się trochę wyróżnić specjalizacjami na tle innych uczelni. Po pierwsze, mamy szkoły, które są lepsze w zarządzaniu, a inne w ekonomii. Jeszcze inne lepiej kształcą w metodach ilościowych oraz w narzędziach analitycznych. Część szkół stawia na administrację publiczną. Przede wszystkim jednak, najlepsze szkoły, na poziomie misji i wizji poszukują czegoś, co będzie ich wyróżnikiem ponadczasowym. W przypadku Szkoły Głównej Handlowej, szczególnie zauważalne jest to, że kształcąc przyszłych ekonomistów, stawia też na kształtowanie liderów.
Kształcenie to przygotowanie do życiowych egzaminów, do zdobycia pewnego zasobu wiedzy, z którego można się rozliczyć, najpierw podczas sesji, następnie na rynku pracy, takiej, która pozwoli przetrwać albo nawet dość wygodnie żyć. To tyle à propos kształcenia.
A, co obecnie oznacza kształtowanie liderów?
Dzisiaj, aby zostać liderem, nie wystarczy być profesjonalistą w tym, co się robi. Liczy się też to, jak się to robi oraz cała otoczka emocjonalna i kulturowa. Kształtowanie lidera polega na wyrabianiu w człowieku empatii w relacjach międzyludzkich, budowaniu otwartości na różnorodność, która coraz częściej jest otaczającą nas rzeczywistością, to także nauka prowadzenia dialogu, nie tylko na poziomie komunikacji, ale również na poziomie zrozumienia międzykulturowego.
Lider powinien też nauczyć się rozumieć inne dyscypliny, nie tylko ścisłe, techniczne, ale również tak zhumanizowane jak kultura. Liderem nie jest nadzorca, ktoś, kto coś narzuca. Taka osoba jest zarządcą. Liderem jest ktoś, kto potrafi uduchowić, skupić ludzi wokół siebie, ktoś, kto inspiruje.
Kształtowanie lidera polega na wyrabianiu w człowieku empatii w relacjach międzyludzkich, budowaniu otwartości na różnorodność, która coraz częściej jest otaczającą nas rzeczywistością, to także nauka prowadzenia dialogu, nie tylko na poziomie komunikacji, ale również na poziomie zrozumienia międzykulturowego – uważa dr Stanisław Kluza
Panie Doktorze, jakie kierunki wskazałby Pan jako te najbardziej przyszłościowe? Od lat mamy do czynienia z boomem na studia informatyczne, prawnicze. Czy takie wybory młodych ludzi i – nie ukrywajmy – często także ich rodziców, to dobry kierunek
W latach 60. czy 70. ubiegłego wieku potrzeba było więcej inżynierów. Polska kształciła wtedy jednych z najlepszych fachowców na świecie. W okresie przemian ustrojowych inżynierowie w wieku od 40 do 60 lat nie zawsze już mogli znaleźć pracę. Stało się tak przez przesadne nasycenie rynku pracy osobami o zbliżonych kompetencjach.
Otóż każda gospodarka, która popadnie w przesadę, czyli wykształci zbyt wiele osób w stosunku do jednych potrzeb, a zbyt mało w odniesieniu do innych, zawsze zapłaci za to cenę. Rynek taki błąd musi skorygować i robi to. Czasami zyskają na tym ci, którzy zdecydowali się na kierunki w danym momencie niepopularne, niszowe. Ich marża przez jakiś czas za wykonywanie usług będzie wysoka. Ale to niestety tylko margines.
Koszty błędu kształcenia z punktu widzenia państwa jako całości są wysokie, bo oznaczają one nie tylko wzrost bezrobocia, ale także polaryzację społeczną związaną z ostrą rywalizacją o te miejsca pracy, gdzie jest nadpodaż absolwentów. Ta rywalizacja przekłada się także na niższe płace w zawodach, które mogą wymagać więcej wysiłku, dłuższego stażu i kompetencji.
Każda gospodarka, która popadnie w przesadę, czyli wykształci zbyt wiele osób w stosunku do jednych potrzeb, a zbyt mało w odniesieniu do innych, zawsze zapłaci za to cenę. Rynek taki błąd musi skorygować i robi to – zauważa dr Stanisław Kluza
Wyobrażam sobie, że sejm to w pewnym stopniu odzwierciedlenie społeczeństwa. Gdyby tak przeanalizować skład polskiej izby niższej, obecnej – a może też, kilka lat wstecz – to jakie zawody wymieniłby Pan jako te, które są tam zbyt licznie reprezentowane?
Kiedyś przyjrzałem się statystykom sejmowym i zauważyłem, że jest tam duża reprezentacja historyków i lekarzy. I jak chichot historii, te dwa obszary są obecnie w Polsce w dość opłakanym stanie.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Strefę Biznesu codziennie. Obserwuj StrefaBiznesu.pl!
Najem krótkoterminowy - czy zmienią się zasady?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?