Francuzi pilnie reagują na najnowsze decyzje Donalda Trumpa

Oliwia Marciszewska
Francuskie firmy z niepokojem obserwują skutki nowej polityki handlowej USA. Po tym, jak administracja Donalda Trumpa nałożyła cła sięgające 25 proc. na niektóre europejskie towary, w tym samochody, stal i aluminium, wiele przedsiębiorstw zaczyna wdrażać środki zapobiegawcze. Renault, choć w pierwszym kwartale 2025 roku utrzymał stabilny poziom sprzedaży (11,7 miliarda euro), przyznaje, że patrzy w przyszłość z dużą dozą ostrożności.
Francuskie firmy z niepokojem obserwują skutki nowej polityki handlowej USA. Po tym, jak administracja Donalda Trumpa nałożyła cła sięgające 25 proc. na niektóre europejskie towary, w tym samochody, stal i aluminium, wiele przedsiębiorstw zaczyna wdrażać środki zapobiegawcze. Renault, choć w pierwszym kwartale 2025 roku utrzymał stabilny poziom sprzedaży (11,7 miliarda euro), przyznaje, że patrzy w przyszłość z dużą dozą ostrożności. Lucyna Nenow
Francuskie firmy z niepokojem obserwują skutki nowej polityki handlowej USA. Po tym, jak administracja Donalda Trumpa nałożyła cła sięgające 25 proc. na niektóre europejskie towary, w tym samochody, stal i aluminium, wiele przedsiębiorstw zaczyna wdrażać środki zapobiegawcze. Choć bezpośredni wpływ tych decyzji nie jest jeszcze odczuwalny, niepewność co do dalszego rozwoju sytuacji skłania zarządy do rewizji strategii, ograniczania inwestycji oraz planowania relokacji części produkcji.

Spis treści

Rosnące napięcia handlowe między Stanami Zjednoczonymi a Europą ponownie wystawiają francuskie firmy na próbę. Decyzja administracji Donalda Trumpa o nałożeniu ceł na wybrane towary z Unii Europejskiej odbiła się szerokim echem wśród menedżerów i analityków gospodarczych. Choć wiele przedsiębiorstw deklaruje gotowość na turbulencje, już teraz widać pierwsze sygnały ostrożności – od cięcia kosztów po podwyżki cen i relokację inwestycji. Czy francuski biznes znajdzie sposób, by przystosować się do nowej rzeczywistości?

Ostrożność zamiast paniki: cięcia inwestycji i mrożenie projektów

Renault, choć w pierwszym kwartale 2025 roku utrzymał stabilny poziom sprzedaży (11,7 miliarda euro), przyznaje, że patrzy w przyszłość z dużą dozą ostrożności. Firma niemal nie prowadzi działalności w Stanach Zjednoczonych, ale potencjalny wpływ ceł na globalny popyt na samochody, szczególnie elektryczne, może odbić się również na jej wynikach. W związku z tym Renault zapowiedział cięcia kosztów i możliwe odłożenie niektórych projektów, jak debiut sportowego modelu Alpine za oceanem.

Podobnie działa Forvia – producent części motoryzacyjnych, który już w marcu ogłosił ograniczenie inwestycji o ponad 100 milionów euro oraz wstrzymanie rekrutacji. To ruchy zapobiegawcze, ale pokazują rosnące napięcie w branży uzależnionej od globalnych łańcuchów dostaw i międzynarodowego popytu.

Dotknięty jest również sektor alkoholi, zwłaszcza ekskluzywny segment koniaku. Rémy Martin zdecydował o wprowadzeniu pracy krótkoterminowej dla większości pracowników rozlewni w Charente. Działanie to ma na celu ograniczenie strat wynikających z osłabienia sprzedaży w Chinach i niepewności co do dalszego eksportu do USA – dwóch rynków odpowiadających za 80 proc. sprzedaży marki.

Droższe towary – drożsi klienci: korekty cen jako nowa norma

W sektorze przemysłowym także daje się odczuć narastającą presję. Safran (przedsiębiorstwo zajmujące się dziedziną aeronautyki i obronności), mimo bardzo dobrego pierwszego kwartału (7,3 miliarda euro przychodów, wzrost o 16,7 proc.), przygotowuje swoich klientów na nadchodzące zmiany cenowe. Firma wprost zapowiedziała doliczanie opłat kompensujących wpływ ceł – głównie dla tych z branży lotniczej.

W segmencie luksusowym widać podobną tendencję. Hermès już na początku 2025 roku wprowadził ogólne podwyżki cen w wysokości 6–7 proc., tłumacząc je rosnącymi kosztami surowców i produkcji. Jednak dyrektor finansowy firmy podkreśla, że to jeszcze nie koniec. Kolejne podwyżki – wynikające bezpośrednio z ceł – mogą pojawić się w przyszłości. Również Louis Vuitton dostosował cenniki, zwiększając ceny w USA o średnio 4 proc. po wprowadzeniu dziesięcioprocentowych taryf.

Jak podaje portal "Les Echos", Vincent Barbat z firmy doradczej Kearney zauważa, że francuskie marki luksusowe przestawiają się na model "mniej, ale drożej" – koncentrując się na najbardziej zamożnej klienteli, która pozostaje odporna na wahania gospodarcze. W tym segmencie siła marki i prestiż mają większe znaczenie niż cena.

W stronę Ameryki: firmy zwiększają obecność w USA

W obliczu protekcjonizmu niektóre przedsiębiorstwa wybierają strategię adaptacji poprzez lokalizację produkcji. Szwajcarski koncern farmaceutyczny Roche ogłosił plany zainwestowania aż 50 miliardów dolarów w USA w ciągu pięciu lat – głównie w rozwój zakładów w Kentucky, Indianie i Kalifornii. Chociaż branża farmaceutyczna nie jest jeszcze objęta cłami, firmy wyraźnie przygotowują się na każdy scenariusz. Francuski Sanofi, który niemal połowę przychodów generuje w USA, również rozważa nowe inwestycje.

Z kolei LVMH, właściciel Tiffany i Louis Vuitton, analizuje możliwość przeniesienia większej części produkcji do Stanów Zjednoczonych – co byłoby kontynuacją działań z pierwszej kadencji Trumpa, kiedy firma otworzyła jedną z fabryk w Teksasie.

Nie wszystkie firmy podzielają ten kierunek. Hermès deklaruje, że nie zamierza zmieniać swojej strategii przemysłowej pod wpływem presji politycznej. Jak podaje "Les Echos", Axel Dumas, dyrektor generalny marki, stwierdził, iż przedsiębiorstwo "nie podejmuje decyzji inwestycyjnych pod dyktando ceł".

Stabilna sprzedaż, ale rosnąca niepewność

Pernod Ricard, dystrybutor win i alkoholi mocnych, którego 20 proc. sprzedaży przypada na USA, już odczuwa wpływ zmian. Spółka obniżyła prognozy roczne, przewidując spadek sprzedaży nawet o 4 proc. Zastrzegła przy tym, że scenariusz ten uwzględnia spodziewane skutki taryf zarówno w Chinach, jak i USA.

Nestlé, posiadające rozbudowaną sieć fabryk po drugiej stronie Atlantyku, pozostaje względnie odporne na nowe regulacje. Jednak zarząd firmy ostrzega przed pośrednim wpływem ceł na koszty surowców, kursy walut czy nastroje konsumenckie.

Podobnie Danone, lider na rynku jogurtów w USA, zapewnia, że dzięki produkcji lokalnej jego ekspozycja na ryzyka celne jest ograniczona. Firma posiada 15 zakładów produkcyjnych w Stanach Zjednoczonych i niemal całkowicie opiera się na lokalnych dostawcach. Jego sprzedaż wzrosła tam o 3,7 proc. na początku roku – głównie dzięki rosnącemu popytowi na produkty wysokobiałkowe.

Luksus pod presją rynków

Rynek dóbr luksusowych odczuwa niepokój, mimo pozornej odporności na szoki cenowe. Amerykańska klientela, której majątek w dużej mierze zależy od kondycji rynków finansowych, zareagowała na polityczne zawirowania. Jak zauważył Vincent Barbat z Kearney, wiele marek liczyło na odbudowę sprzedaży po trudnym 2024 roku.


Podsumowując, francuskie firmy z różnych sektorów starają się zareagować na nową rzeczywistość handlową. Część z nich sięga po środki oszczędnościowe, inne stawiają na lokalizację produkcji w USA, a jeszcze inne – na selektywne podnoszenie cen. Jedno jest pewne: polityka celna USA znów stała się czynnikiem, który kształtuje decyzje strategiczne europejskiego przemysłu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu