W lipcu dynamika cen w Polsce była identyczna jak w czerwcu i wyniosła 15,5 proc. – wynikało ze wstępnego szacunku GUS. Dziś dane te zostały minimalnie, o 0,1 pkt proc., zrewidowane w górę.
– Nowy rekord inflacji nie zmienia faktu, że najgwałtowniejsze skoki cen, które po napaści Rosji na Ukrainę przekraczały trzy procent z miesiąca na miesiąc, są za nami. Szok, który wtedy wystąpił, powoli mija. Miesięczny wzrost cen był w lipcu w trójce najniższych w ostatnim roku – komentuje Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Inflacja traci impet
Jak wyjaśnia w przesłanym komentarzu Sawicki, inflacja traci impet m.in. dlatego, że na całym świecie normalizują się ceny żywności. Mierzący je w ujęciu globalnym wskaźnik (obliczany przez Organizację Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa) od początku drugiego kwartału stopniowo się obniża. Ostatnio zanotował dwucyfrowy spadek w ujęciu procentowym i jest na pułapach sprzed napaści na Ukrainę. Choć w Polsce żniwa jeszcze trwają, to branżowe doniesienia sugerują, że plony zbóż i roślin oleistych będą kilka procent wyższe niż w 2021 roku.
– Istotnym elementem inflacyjnej układanki są także ceny paliw. Te zależą m.in. od notowań ropy. Kurs baryłki surowca na londyńskiej giełdzie wyrażony w polskiej walucie na początku sierpnia spadł poniżej 450 zł i był najniższy od kwietnia br. Spadki cen paliw na stacjach wprawdzie nie uchroniły nas przed rekordem inflacji w lipcu. W sierpniu ulegają one pogłębieniu, co daje nadzieje, że dynamika cen się w tym miesiącu w końcu się obniży – szacuje.
Za kilka miesięcy inflacja znów może mocno podbić
Zdaniem Sawickiego, z jednej strony przyczyni się do tego efekt bazy statystycznej powiązany z wprowadzeniem pierwszej odsłony tarczy antyinflacyjnej. Z drugiej strony przed nami nieuniknione podwyżki cen rachunków za ogrzewanie, prąd i wodę. Nie można zapominać, że nie tylko Polsce, ale niemal całej Europie głęboko zagląda w oczy widmo kryzysu gazowego w najbliższym sezonie grzewczym.
– W rezultacie obecnie wszystko wskazuje, że proces wygasania inflacji może być ekstremalnie długi. Na sprowadzenie jej do celu NBP (2,5 proc.) potrzebnych może być wiele kwartałów. Luzowanie fiskalne, które objawia się jako wszelakie tarcze, dopłaty, obniżki podatków w ramach Polskiego Ładu oraz wakacje kredytowe mają chronić budżety gospodarstw domowych, lecz jednocześnie osłabiają wygasanie popytowych źródeł inflacji – podkreśla analityk Cinkciarz.pl.
Co dalej ze stopami procentowymi?
Ekspert podkreśla, że już w ostatnich tygodniach wyraźnie wzrosło prawdopodobieństwo, że Rada Polityki Pieniężnej po wakacjach nie podniesie kosztu pieniądza, który obecnie wynosi 6,5 proc. Na potencjalne dalsze podbicie inflacji władze monetarne mogą patrzeć przez palce ze względu na jej źródła będące poza orbitą oddziaływania polityki pieniężnej oraz gwałtownie pogarszającą się kondycję gospodarki.
– Nie bez znaczenia jest też otoczenie zewnętrzne. W lipcu inflacja w USA mocno wyhamowała (z 9,1 proc. w czerwcu do 8,5 proc. w lipcu), co podsyciło w inwestorach nadzieję, że jej szczyt został minięty. Cykl podwyżek zakończył też np. Czeski Bank Narodowy. Sprawia to, że po wakacjach presja na złotego w przypadku braku podwyżki będzie zapewne mniejsza niż gdyby podobna sytuacja miała miejsce przed wakacjami – wyjaśnia.
– Przed miesiącem letnia zapaść złotego była w apogeum, za dolara i euro płacono nawet 4,85 zł. Dziś PLN znajduje się na ścieżce odrabiania strat. Dolar kosztuje przeszło 30 groszy mniej, a kurs euro względem lipcowego ekstremum cofnął się o kilka procent. Prognozy Cinkciarz.pl zakładają, że pozytywne tendencje będą kontynuowane a na koniec kwartału EUR/PLN znajdzie się w okolicy 4,60 – prognozuje Bartosz Sawicki.
Strefa Biznesu: Polska w tym wyścigu wygrywa z Niemcami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?