Jak można zarobić na Wesołym Zielu i Żebrach Żubra, czyli biznes z piwną rewolucją w tle

Ewa Wyrwas [email protected]
Edyta i Waldemar Dąbrowscy od czerwca 2015 roku prowadzą w Białymstoku Browar Miejski Gloger
Edyta i Waldemar Dąbrowscy od czerwca 2015 roku prowadzą w Białymstoku Browar Miejski Gloger Andrzej Zgiet
Specjaliści ostrzegają: to jest droga w jedną stronę. Jeśli ktoś raz spróbuje, to istnieje niebezpiecznie wysokie prawdopodobieństwo, że nie wróci już na starą ścieżkę. Jeśli więc ktoś jest bardzo przywiązany do przekonania, że dobre piwo to po prostu zimne piwo, a generalnie wszystkie smakują tak samo, to niech lepiej się zastanowi, zanim spróbuje Mgieł Pszenicznych czy Krasnej Jędzy.

Może nie wszyscy jeszcze o tym wiedzą, ale mamy piwną rewolucję. W Polsce od ponad 5 lat, w Podlaskiem nieco krócej.

- Ale nadrabiamy zaległości - twierdzi Czesław Dziełak.

Ten obsypany nagrodami, słynny podlaski piwowar, na co dzień nauczyciel w Janowie, jest głównym piwowarem Browaru Stary Rynek, który w listopadzie otworzy się w centrum Białegostoku. Od czerwca zeszłego roku w mieście działa browar Gloger, a od stycznia 2015 r. - Browar Słodowy Dwór pod Dąbrową Białostocką. Ale to nie wszystko. W Hajnówce od początku tego roku mamy Browar Markowy, a kolejny planowany jest w Ełku.

Bo piwna rewolucja to zwrot w stronę piw rzemieślniczych (kraftowych), tworzonych właśnie przez małe browary, zaskakujących innym smakiem i wielością rodzajów. Takie piwa stają się coraz bardziej popularne. Takich piw się szuka. A co za tym idzie, na takich piwach robi się biznes.

Objawienie z mocną goryczką

A zaczęło się od znudzenia piwami koncernowymi: eurolagerami, jasnymi, ze względnie dużą ilością alkoholu, stworzonymi tak, by smakowały każdemu. Pełno ich na sklepowych półkach.

Kiedy w 2011 roku żywiecki browar Pinta (powstały w tym samym roku) stworzył piwo Atak Chmielu, to było objawienie. Kamień milowy w rozwoju trendu w Polsce. Piwo, które przebojem przebiło się do świadomości szerszego odbiorcy. Jest to piwo w stylu American India Pale Ale - stylu, który stał się symbolem piwnej rewolucji na świecie. Czerwono-miedziane, treściwe, czuć w nim cytrusy, żywicę, sosnę, a w smaku mocną goryczkę. Cechy te pochodzą od amerykańskich odmian chmielu.

Bo rewolucja piwna na świecie zaczęła się w Stanach Zjednoczonych. Czyli w kraju, który pewnie jeszcze wielu z nas kojarzy się z Budweiserem do burgera. Nic bardziej mylnego. Poszukiwania nowych smaków trwają tam od końca lat 70., a spożycie piw rzemieślniczych dorównuje obecnie spożyciu wspomnianego Budweisera.

Po salami przyszedł czas na piwo

Teraz obserwujemy, jak ten trend dociera i rozwija się u nas.

- Ja bym powiedział, że to powrót do normalności - uważa Czesław Dziełak. - Po latach monokultury piwnej, kiedy koncerny serwowały nam bardzo podobne produkty, teraz doceniamy różnorodność.

Hotel Royal & SPA i Browar Stary Rynek już wkrótce w centrum

- Miałem dość picia piwa przemysłowego, więc sam zacząłem warzyć - opowiada Adam Falkowski.

Razem z żoną Emilią prowadzi Browar Słodowy Dwór w starej szkole w Harasimowiczach, pod Dąbrową Białostocką. To tutaj powstają m.in. Mgły Pszeniczne (piwo pszeniczne) i Żebra Żubra (polskie ale).

- Ludzie coraz chętniej idą w kierunku spożywania piw nowych, ciekawych - mówi.

- Ci, którzy próbują tych piw, określają je często jako inne - dodaje Edyta Dąbrowska. Z mężem Waldemarem prowadzą Browar Miejski Gloger w BIałymstoku. To oni oferują m.in. Krasną Jędzę (red irish ale) i Wesołe Ziele (piwo w stylu AIPA, ulubione Waldemara Dąbrowskiego).

- Ja bym powiedziała, że to jest prawdziwe piwo - podkreśla Edyta Dąbrowska. - W końcu przyszedł czas i na nie. Mamy tę rewolucję. Obserwowaliśmy coś takiego, kiedy po zachwycie salami z Węgier i mortadelą w sklepie nastąpił zwrot w kierunku prawdziwego, polskiego jedzenia. Znów wędzimy, robimy przetwory, pieczemy chleby, lubimy dobrze zjeść. Tak samo jest z piwem: chcemy czegoś naturalnego. Jak szukamy dobrej piekarni z dobrym chlebem, tak szukamy dobrego piwa, z dobrych składników.

Dobrych składników, czyli jakich?

Piwo to woda, słód, chmiel i drożdże. Zazwyczaj tyle można wyczytać na etykiecie piwa przemysłowego.

Na etykiecie piwa w małego browaru przeczytamy, jaki konkretnie rodzaj słodu czy chmielu został użyty. To istotne informacje, ponieważ te składniki mają ogromny wpływ na piwo dostajemy. A możliwych kombinacji jest naprawdę wiele.

Kolendra czy wędzonka?

- Mamy w karcie 12 piw, tylko dwa są w podobnym stylu - mówi Edyta Dąbrowska. - A jest jeszcze tak wiele do zrobienia, tyle stylów można jeszcze stworzyć, zależnie od tego, jakiego słodu dodamy, jakiego chmielu, w którym momencie, w jakiej temperaturze, kiedy sfermentujemy, kiedy przefiltrujemy, czy przefiltrujemy, co z tym potem zrobimy...

- I jakich dodatków użyjemy. Nie ma ograniczeń w liczbie kombinacji - potwierdza Waldemar Dąbrowski. - Ale oczywiście nie wszystko się nadaje na rynek. Mógłbym stworzyć piwo ze śledziem, tylko kto by to wypił?

Ze śledziem? Cóż, skoro istnieją piwa z kawą czy mchem irlandzkim, to dlaczego nie? Ale zazwyczaj stosuje się mniej kontrowersyjne, choć równie ciekawe dodatki. Na przykład Białe Podlaskie ze Słodowego Dworu zawiera skórkę gorzkiej pomarańczy i kolendrę, a Bosa Rosa z Glogera - trawę żubrową.

To ostatnie piwo to aktualny przebój białostockiego browaru, laureat programu „Doceń polskie” (promującego wysokiej jakości produkty dostępne na polskim rynku oraz posiadające „polski akcent”).

Niczego nie przyspieszysz

- W tym tkwi siła małego browaru: można eksperymentować, tworzyć nowe produkty, można mieć wiele rodzajów piwa, a nie trzeba wytwarzać wielkich ilości i łatwiej przestawić produkcję - tłumaczy Czesław Dziełak.

Mały browar może sobie z tym poradzić szybciej niż duży koncern.

- Nowości ludzi zainteresują, ale trzeba też dostosować się do potrzeb rynku - opowiada Adam Falkowski. - Dlatego można wprowadzać coś nowego, ale trzeba sprawdzać, co chwyta, co konsumenci lubią.

Co jest jeszcze ważne?

- Praca i upór - podkreśla Waldemar Dąbrowski. - A najbardziej istotny jest czas. Trzeba mieć świadomość, że tutaj niczego nie można przyspieszyć.

Bo na przykład warzenie piwa to, w zależności od rodzaju, 12, 16, 18 godzin. Fermentacja - 7 dni. Leżakowanie - 30 dni, pół roku...

- To nie jest biznes dla niecierpliwych - śmieje się Adam Falkowski. - I nie jest to praca w stałych godzinach. W sezonie nie ma mowy o urlopie. Do tego bardzo ważna jest precyzja, skrupulatność i rygorystyczne przestrzeganie higieny. Żeby utrzymywać wysoką jakość.

Wszystko to wymaga zaangażowania i pasji, ale w efekcie otrzymujemy trunek, jak to mówią znawcy „z głębią”. Taki dla świadomego odbiorcy, który wie, że warto zapłacić za niego więcej.

Bo piwa rzemieślnicze są kilka razy droższe od tych z koncernów.

Wychodzimy z błędnego koła

Piwa rzemieślnicze to obecnie gorący trend w biznesie. Nie można może jeszcze mówić o masowym zainteresowaniu, różne szacunki mówią o kilku, kilkunastu procentach udziału w rynku, ale piwowarzy zgodnie twierdzą, że jest w tym przyszłość. Warunkiem jest świadomość konsumentów i... dostępność piwa.

- Kiedyś mieliśmy błędne koło - mówi Czesław Dziełak. - Duże browary tłumaczyły, że robią tylko takie, ujednolicone piwa, bo tego chcą konsumenci, bo lubią lekkie piwa, więc koncerny innych, goryczkowych na przykład, nie warzą. A konsumenci nie mieli do wyboru innych piw, tylko te lekkie, więc tylko takie pili. A potem się okazało, że ktoś te inne uwarzył i konsumenci to kupili. To jest dobry pomysł na biznes. Jestem pewien, że będzie popyt na nasze produkty: jest nisza do zapełnienia, a Białystok to duże miasto.

- Im częściej konsumenci będą się stykali z takimi piwami, tym większa będzie ich świadomość i tym większe prawdopodobieństwo, że będą oni piwa rzemieślnicze pili - uważa Edyta Dąbrowska. - A na rynku jest jeszcze miejsce.

- To jest już tak silny trend, że nawet koncerny zaczynają wypuszczać te „inne” trunki - mówi Adam Falkowski. - Nie mogą nie reagować na potrzeby rynku.

A jak można promować piwa rzemieślnicze? Można mieć restaurację (jak Gloger i Browar Stary Rynek), można bywać na targach, konkursach, pojawiać się na fachowych portalach, działać na Facebooku, rozwijać dystrybucję...

Produkty z podlaskich browarów dostępne są oczywiście w Białymstoku, w regionie, ale ich sława poszła już w Polskę. I nie tylko.

- Ostatnio był u nas turysta z Niemiec - opowiada Adam Falkowski. - Powiedział, że próbował już 12 tysięcy rodzajów piwa. I przyjechał spróbować naszego.

Tekst ukazał się we wrześniowym wydaniu Strefy Biznesu Podlaskie, dostępnym na Wschodnim Kongresie Gospodarczym i sprzedawanym w regionalnych salonach Empik.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jak można zarobić na Wesołym Zielu i Żebrach Żubra, czyli biznes z piwną rewolucją w tle - Kurier Poranny

Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu