Tak KE chce jeszcze bardziej zwiększyć polską składkę do unijnego budżetu. Ministerstwo Finansów reaguje

Jerzy Mosoń
Jerzy Mosoń
Zaczęło się. Polska prawdopodobnie zapłaci w tym roku rekordową składkę, ale to dla Komisji Europejskiej i tak mało
Zaczęło się. Polska prawdopodobnie zapłaci w tym roku rekordową składkę, ale to dla Komisji Europejskiej i tak mało 123rf.com/profile_andreykuzmin
Zeszłoroczne wpływy z tytułu podatku CIT do polskiego budżetu wyniosły najwięcej w historii, bo około 70 mld zł. Ogromną ich część stanowiły wpływy z międzynarodowych korporacji, którym po reformie systemu fiskalnego trudniej unikać opodatkowania. Tak duże pieniądze to łakomy kąsek dla Komisji Europejskiej, która z uwagi na problemy w strefie euro chce przekierować więcej krajowych środków do unijnego budżetu. Resort finansów reaguje.

Spis treści

Najprawdopodobniej 20 czerwca będziemy wiedzieć więcej o tym, czy Polska wraz z pozostałymi członkami Unii Europejskiej zostanie obciążona kolejną daniną. Tym razem chodzi o krajowe zyski z podatku CIT tj. od przedsiębiorców. Tylko w przypadku Polski wpływy te w zeszłym roku wyniosły około 70 mld zł. Już dziś wiadomo jednak, że składka członkowska Polski w 2023 r. wyniesie ponad 33 mld zł. To o 8,9 proc. więcej niż w 2022 r. Ile Polska otrzyma w zamian? Tego nie wie nikt, bo część środków unijnych, które Polsce się należą zostało wstrzymanych i nie wiadomo czy uda się je uwolnić. Sprawa toczy się zatem o to, czy Polska predwcześnie nie zostanie płatnikiem netto w Unii. Co może się wydarzyć w najbliższych dniach?
Kraj członkowski w sprawie nowej daniny może zastosować weto, zbudować skuteczną koalicję albo zgodzić się na oddanie tylko części swoich wpływów. Gra o pieniądze z CIT dopiero się zaczyna.

Polski Ład wygenerował rekordy

Wcześniej do polskiego budżetu nie spływały tak duże kwoty od osób prawnych jak stało się to w 2022 r. Polski rząd uszczelnił jednak system podatkowy, co wespół z wyższą inflacją oraz z rosnącymi wpływami od korporacji przełożyło się na tę rekordową sumę. To właśnie także dzięki powiększeniu wpływów budżetowych — o czym niedawno mówił na naszych łamach Juliusz Bolek, szef Instytutu Biznesu — udało się Polsce zniwelować straty związane z nieprzekazaniem przez KE środków na KPO z Funduszu Odbudowy. Ten z kolei wymagał ogromnego kredytu, z którym już teraz nie radzi sobie Bruksela, i to mimo faktu, że Unia jeszcze nie zaczęła spłacać jego zasadniczej części. O co dokładnie chodzi?

Unia robi długi, spłacać mają inni

Środki, na które ostrzy sobie zęby Bruksela miałyby pokryć rosnący koszt obsługi długu, jaki Komisja Europejska zaciągnęła na powstanie, wartego około 750 mld euro, Funduszu Odbudowy. Jak wiadomo, Polska nie zobaczyła z tej puli jeszcze ani jednego euro, i nie wiadomo czy będzie mieć na to szanse. Za to głos polskiej reprezentacji może przesądzić o tym, czy plan KE w ogóle się powiedzie. Wciąż jeszcze w kwestii nowych danin obowiązuje w UE zasada pełnej zgody, choć stosowanie weta nie zawsze jest najlepszym pomysłem. Sprawa jest na tyle poważna, że będzie wymagała ustaleń międzyresortowych — sugeruje MF.

Brukselscy specjaliści mają problem nawet z odsetkami

Problem potęguje fakt, że Bruksela ma ogromny problem nie tyle z samą spłatą 750 mld (EUR) kredytu zaciągniętego na powstanie Funduszu Odbudowy – ten państwa członkowskie Unii będą spłacać od 2028 r. – ale już nawet z samymi odsetkami od tej kwoty. Trzeba będzie je oddać do końca 2027 r. a z uwagi na między innymi coraz wyższe stopy procentowe w strefie euro, zobowiązanie wobec wierzycieli stale rośnie. W kolejnych dniach szykuje się zatem ostra batalia, bo pieniądze, po które chce sięgnąć Bruksela, stanowią ważny element budżetów wielu państw. Polska ze swym rekordowym osiągnięciem znalazła się jednak w szczególnej sytuacji, bo nie jest i być może nigdy nie będzie beneficjentem kredytu, który jakoś trzeba będzie spłacić.

Polski europoseł alarmuje

Jedną z osób, która w ostatnich miesiącach coraz mocniej sprzeciwia się drapieżczej polityce Brukseli, jest europoseł Jacek Saryusz-Wolski, który na popularnym komunikatorze postanowił ostrzec przed tym, co ma się wydarzyć 20 czerwca. Wówczas państwa będą musiały się opowiedzieć za lub przeciw wprowadzeniu nowej daniny.

- KE planuje wprowadzenie 4-go już nowego unijnego podatku w postaci opodatkowania dochodów Państw Członkowskich z CIT na spłatę pożyczki na Fundusz Odbudowy po-covidowej z którego pochodzi KPO (pisownia oryginalna) – informuje europoseł Jacek Saryusz-Wolski.

Wyższym odsetkom od długu winna jest między innymi polityka podnoszenia stóp przez Europejski Bank Centralny, który w ten sposób walczy z inflacją spowodowaną innymi kryzysotwórczymi czynnikami: napaścią Rosji na Ukrainę oraz przyspieszeniem UE w walce ze zmianami klimatycznymi, w najtrudniejszej dla Starego Kontynentu sytuacji — po pandemii i w czasie zagrożenia rozlaniem się konfliktu na Zachód.

Płacisz CIT? Sprawdź, czy nie zapłacisz więcej

Po wycieku informacji z Brukseli w sprawie planów KE, wielu przedsiębiorców mogło obawiać się o to, czy podatek CIT nie zostanie powiększony. Obecnie jego wysokość jest zróżnicowana z uwagi na wielkość podmiotów. I tak stawka CIT dla korporacji wynosi 19 proc., co sprawia, że sporo przychodów wypracowanych przez międzynarodowych graczy zostaje w Polsce. Pomniejszony podatek tj. dziewięć procent, to z kolei stawka dla małych podatników i firm rozpoczynających działalność. Niewykluczone jednak, że obecnie obowiązujący system będzie podlegał dalszym korektom. Eksperci będą musieli wziąć w tym przypadku pod uwagę także wyzwania związane ze staraiami jakie czyni Komisja, by jak najwięcej pieniędzy trafiało do unijnego budżetu.

W oświadczeniu przesłanym Strefie Biznesu, Ministerstwo Finansów uspokaja: „propozycja utworzenia nowego źródła dochodu budżetu UE (tzw. zasobu własnego) nie jest tożsama z wprowadzeniem podatku czy opłaty obciążającej bezpośrednio przedsiębiorców. Aktualnie nie są znane szczegóły propozycji, ale wiadomo, że ewentualna wpłata dokonywana przez państwa członkowskie byłaby wyliczana w oparciu o dane Eurostat i pokrywana ze środków budżetu państwa, tak jak dotychczasowa płatność składki członkowskiej oparta o dane dot. dochodu narodowego brutto” — brzmi oświadczenie resortu.

Kto inny pożycza, kto inny spłaca

Kłopot Polski, związany z najnowszym pomysłem Brukseli, by państwa członkowskie dołożyły pieniędzy do unijnego budżetu, jest podwójny. Po pierwsze Polska, jak dotychczas nie zobaczyła ani jednego euro z Funduszu Odbudowy, z którego miały pochodzić środki na Krajowy Plan Odbudowy (KPO). Co więcej, polskie państwo ma niewielki wpływ na rosnący koszt obsługi kredytu, który sfinansował Fundusz Odbudowy, ponieważ nie jest w strefie euro. O wysokości stóp procentowych w Polsce wciąż decyduje Narodowy Bank Polski, a nie Europejski Bank Centralny. A skoro nie jesteśmy beneficjentem kredytu ani nawet nie mamy zbyt dużego wpływu na to, że rosną koszty związane z jego obsługą, to może powinniśmy odmówić jego finansowania? Czy to w ogóle możliwe? Sprawa jest złożona.

Polska nie zgodziła się na generowanie nowych obciążeń

Według Dariusza Janusa, głównego ekonomisty Instytutu Biznesu, nie ma znaczenia fakt, że Polska nie jest beneficjentem środków z Funduszu Odbudowy. Ekspert zwraca jednak uwagę na dodatkowy aspekt tej sprawy.

– Należy pamiętać, że Polska poparła projekt finansowania pożyczki, a zatem stała się jej poręczycielem. Niemniej w zaistniałej sytuacji Polska nie ma interesu popierania kolejnej daniny, której projekt przewidywał wsparcie finansowe, z którego Polska nie może skorzystać. Należy zwrócić uwagę, że pomysłem było udzielanie pożyczek, a nie generowanie nowych obciążeń. Natura tego pytania to rozstrzygnięcie kwestii, czy Unia Europejska ma mieć model federalizacji, jeśli tak, to należy się spodziewać pomysłów na nowe podatki. Jeśli tak nie jest, to wszystko, może funkcjonować na dotychczasowych zasadach – wyjaśnia.

Polskie zyski z CIT to 70 mld zł

W tym przypadku na pewno jednak nie chodzi tylko o kwestię polityczną, bo dochody z CIT potrafią być naprawdę wysokie. W zeszłym roku, w przypadku Polski były nawet rekordowe, bo wyniosły 70 mld zł. To aż o 33,9 proc. więcej niż rok wcześniej – informowało Ministerstwo Finansów. Resort, jak dotychczas nie odniósł się do komentowanej sprawy i nie odpowiedział na pytanie: Czy Polska ma zamiar poprzeć pomysł Brukseli? Za to z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego, opublikowanego w grudniu 2022 r., dowiadujemy się, że wpływy z tytułu CIT nie zawsze były w Polsce tak imponujące: luka podatku od osób prawnych w 2020 r. wynosiła około 26 mld zł (1,1 proc. PKB). To znacząco mniej niż np. w 2014 r. (31,6 mld zł i 1,9 proc. PKB), ale więcej niż w 2019 r. (21,5 mld zł i 0,9 proc. PKB). Dochody z CIT stanowiły także rekordowy udział w PKB i sięgnęły 2,3 proc. jego wartości. W 2014 r. było to tylko 1,4 proc. Jest zatem o co walczyć.

Jak nie danina, to kara?

Aby do unijnego budżetu zostały przekierowane środki z podatku CIT, muszą się na to zgodzić wszyscy członkowie Unii Europejskiej. Wystarczy zatem weto jednego z państw, by zablokować tę inicjatywę. Warto jednak przypomnieć, że Bruksela ma także inne sposoby na zwiększenie wpływów budżetowych. Jednym z nich są kary nakładane na państwa członkowskie. Polska już teraz płaci UE z tytułu zasądzanych kar ogromne środki.

– Komisja Europejska ma wiele narzędzi i sposobów na realizację kreowanych przez siebie pomysłów. Przykładem mogą być pomysły ograniczenie przewodnictwa Węgier w Unii Europejskiej. Biorąc to pod uwagę, trudno przewidzieć, czy weto Polski okaże się skuteczne – podsumowuje Janus.

Jak potwierdza Ministerstwo finansów, KE planuje przedstawić swoją propozycję 20 czerwca br.

— Stanowisko Polski wobec nowej propozycji zasobu własnego zostanie wypracowane w szerszym kontekście całego tzw. koszyka zasobów własnych, w skład którego wchodzą ponadto propozycje wpłat opartych na systemie ETS, CBAM i Filarze I porozumienia OECD. Stanowisko będzie wypracowane międzyresortowo i uzgodnione z Parlamentem RP, zgodnie z ustawowymi wymogami. Decyzja co do utworzenia nowych dochodów budżetu UE wymaga jednomyślności państw członkowskich. — przypomina resort finansów.

Wierzyciele kredytu udzielonego UE zyskają większe wpływy

Emocji całej sprawie dodaje kwestia historii powstania Funduszu Odbudowy, z które sfinansowaniem jest teraz kłopot. Pierwszą osobą, która przedstawiła podobny pomysł, był finansista i spekulant George Soros. Według jego koncepcji Unia Europejska miała zapożyczyć się na ogromną sumę na rynkach finansowych, ale spłacać od niej tylko odsetki. Dług miał pozostać wieczny. W zamian za to wierzyciele mieli uzyskać większy wpływ na politykę Brukseli. Ten pomysł nigdy nie spotkał się jednak z uznaniem polityków europejskich. Po prawie trzech latach okazuje się jednak, że alternatywna inicjatywa zmierza w podobnym kierunku, co pomysł Sorosa. Oczywiście wspomniany czarny scenariusz spełni się tylko wówczas, gdy koszty obsługi kredytu będą dalej rosnąć i UE przestanie być wypłacalna.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu