- Brak wykwalifikowanych fachowców wynika z zaniedbań edukacyjnych i sytuacji demograficznej, co prowadzi do spadku wydajności w kluczowych branżach
- Proces legalizacji pobytu i pracy cudzoziemców w Polsce pozostaje skomplikowany. Wymaga on licznych formalności, szczególnie dla pracowników spoza UE, co spowalnia dostępność wykwalifikowanej siły roboczej
- System punktowy dla obcokrajowców może pomóc, ale wymaga elastyczności. Według ekspertki, konieczne jest wyważenie selekcji wysoko wykwalifikowanych pracowników z potrzebą zatrudniania fachowców na stanowiskach o niższych kwalifikacjach, aby skutecznie uzupełnić luki kadrowe
- Marzena Karpińska zwraca uwagę na potrzebę wdrażania programów adaptacyjnych, które pomogą cudzoziemcom odnaleźć się w Polsce i zapewnią im wsparcie, co przełoży się na większą lojalność i długoterminowe zaangażowanie pracowników
O sytuacji, wyzwaniach i nadziejach związanych z polityką migracyjną opowiada z perspektywy przedsiębiorcy Marzena Karpińska, właściciel i prezes Find Work, spółek zajmujących się outsourcingiem procesów przemysłowych oraz agencji pracy zatrudniającej obcokrajowców na polskim rynku.
Strefa Biznesu: Jakie są obecnie główne wyzwania, przed którymi stoją polscy przedsiębiorcy w związku z niedoborem pracowników? Czy problem ten szczególnie dotyczy jakichś sektorów?
Marzena Karpińska: Głównym problemem jest strukturalny niedobór pracowników, zwłaszcza w sektorach wymagających wykwalifikowanej siły roboczej, takich jak budownictwo, opieka zdrowotna, sektor usług oraz produkcja. Przykładem mogą być operatorzy CNC czy spawacze. Mamy wiele zawodów, w których obserwujemy ogromne braki. Przez wiele lat umniejszano znaczenie kształcenia zawodowego, promując głównie uczelnie wyższe, co doprowadziło do sytuacji, w której mamy wielu magistrów, ale brakuje fachowców z praktycznymi umiejętnościami. Brak jest też młodej kadry, która mogłaby zastąpić pracowników odchodzących na emeryturę. Jeśli nie zreformujmy polityki migracyjnej, grozi nam spadek wydajności w kluczowych sektorach.
Jak obecnie wygląda proces legalizacji pobytu i pracy obcokrajowców w Polsce? Czy warto sięgać po rozwiązania z innych krajów, takich jak Kanada czy Stany Zjednoczone?
Obecnie, aby legalnie pracować w Polsce, imigrant musi mieć legalny pobyt, a następnie uzyskać dokumenty pozwalające na pracę. W zależności od kraju pochodzenia mogą to być różne procedury – dla obywateli Ukrainy są one uproszczone, natomiast dla pozostałych cudzoziemców często wymaga się zezwoleń lub kart pobytu. Proces ten, zwłaszcza dla pracowników spoza Unii Europejskiej, może być dość długi, co wiąże się z formalnościami na poziomie urzędów wojewódzkich i konsulatów.
Jeśli chodzi o wzorce polityki migracyjnej, uważam, że Polska powinna inspirować się bardziej podejściem Kanady niż Stanów Zjednoczonych. Kanada stosuje system punktowy, który pozwala selekcjonować pracowników z odpowiednimi kwalifikacjami, ale jednocześnie jest elastyczny i nie odstrasza potencjalnych migrantów.
Przyjęcie modelu amerykańskiego mogłoby z kolei zniechęcić migrantów i negatywnie wpłynąć na wizerunek Polski jako kraju zamkniętego, nieprzyjaznego dla obcokrajowców. Uważam, że Polska powinna stawiać na bardziej otwartą i neutralną politykę, charakterystyczną dla krajów europejskich, która sprzyjałaby integracji i przyciąganiu migrantów.
Jak ocenia pani pomysł wprowadzenia systemu punktowego dla obcokrajowców? Czy mógłby to być sposób na rozwiązanie problemów kadrowych?
System punktowy mógłby pomóc w przyciąganiu wysoko wykwalifikowanych pracowników, jednak istnieje ryzyko, że osoby z bardziej praktycznymi umiejętnościami, ale bez formalnego wykształcenia, będą miały trudności w uzyskaniu zatrudnienia. Gospodarka potrzebuje również fachowców na stanowiskach o niższych kwalifikacjach, a więc system punktowy musiałby być elastyczny, by nie wykluczać potrzebnych pracowników.
Co mogłoby ułatwić przedsiębiorcom zatrudnianie migrantów? Jakie zmiany w przepisach lub procedurach byłyby najbardziej potrzebne?
Przedsiębiorcy potrzebują elastycznych regulacji, które umożliwią szybsze zatrudnianie migrantów, zwłaszcza w zawodach deficytowych. Ważne jest przyspieszenie procedur uznawania kwalifikacji zawodowych, aby unikać przestojów z powodu braku kadry. Potrzebujemy również cyfryzacji procesów administracyjnych, co ułatwiłoby pracę nie tylko nam przedsiębiorcom, ale też urzędnikom.
Jak obecna sytuacja geopolityczna, zwłaszcza konflikt w Ukrainie, wpływa na dostępność zagranicznych pracowników w Polsce?
Polska od lat korzysta z napływu pracowników z Ukrainy, Białorusi i innych krajów Europy Wschodniej, co jest naszym atutem, ale może też stanowić formę zależności. Konflikt w Ukrainie wpłynął na ograniczenia w możliwości wyjazdu mężczyzn, więc przyjechały głównie kobiety z dziećmi. Już teraz czujemy wpływ tej migracyjnej sytuacji, a jednocześnie widzimy, że liczba migrantów jest niewystarczająca, by zaspokoić potrzeby naszego rynku.
Jak ocenia pani potencjalny wpływ zakończenia konfliktu w Ukrainie na polski rynek pracy? Czy obawia się pani masowego powrotu migrantów?
Migranci z Ukrainy i Białorusi stanowią istotną część naszego rynku pracy, a ich odpływ po zakończeniu konfliktu lub zmiana regulacji może wpłynąć na stabilność rynku pracy.
Część naszych pracowników postrzega Polskę jako swój dom – mają tu rodziny, kredyty, dzieci w szkołach. Choć czują odpowiedzialność za ojczyznę, wielu z nich zbudowało tu stabilne życie i niekoniecznie planują powrót. Jednak przywiązanie do kraju jest bardzo silne, nie mamy gwarancji, że pozostaną, i nie jesteśmy w stanie podać tutaj żadnych szacunków.
Obawiamy się jednak tego mocno, bo gdy konflikt za wschodnią granicą ustanie, to z pewnością ruszą też kampanie zachęcające do powrotu do kraju i nie możemy się temu dziwić. Musimy jednak myśleć o tym, co będzie, gdy pracownicy odejdą od nas na dużą skalę.
Jakich działań przedsiębiorcy mogą się podjąć, aby ograniczyć ryzyko odpływu pracowników z Ukrainy?
Kluczowa jest dywersyfikacja źródeł pracowników. Pozyskujemy pracowników z Azji i Afryki, inwestujemy w automatyzację i wsparcie technologiczne, co pozwala nam lepiej funkcjonować niezależnie od fluktuacji na rynku. Staramy się też budować relacje i zapewniać wsparcie pracownikom, aby czuli się w Polsce dobrze i mogli na nas liczyć. W ramach integracji organizujemy też wydarzenia dla pracowników i ich rodzin, co pozwala przełamywać bariery i budować wspólnotę.
Z jakich rozwiązań skorzystali już polscy pracodawcy, aby pomóc migrantom w adaptacji do życia i pracy w Polsce? Czy takie programy mają szansę być trwałym wsparciem?
Po rozpoczęciu konfliktu zbrojnego na Ukrainie Polska wsparła Ukraińców, oferując im kursy języka polskiego, grupy wsparcia i pomoc w adaptacji kulturowej. To wsparcie zbudowało silne więzi i ułatwiło ich asymilację. Dziś już nie widzimy tych ludzi jako obcych – oni stali się częścią naszej społeczności. Powinniśmy zaoferować podobne wsparcie także innym migrantom, co przyniosłoby korzyści naszej gospodarce. Chodzi o pomoc w zrozumieniu lokalnych przepisów, tłumaczenia, wsparcie w urzędach, a także o kulturę i codzienne życie. Potrzebujemy programów integracyjnych.
Jakie działania w pani firmie pomagają budować świadomość i przełamywać bariery między pracownikami? Czy widzi Ppani realne efekty takich inicjatyw?
Przykładamy dużą wagę do integracji pracowników z różnych kultur. Pomagamy im w codziennych sprawach, takich jak rejestracja w urzędach czy zakup samochodu. Wiedzą, że mogą zapytać nas nie tylko o sprawy wynikające ze stosunku pracy. Takie podejście sprawia, że pracownicy czują wsparcie i chętnie zostają na dłużej. Pracodawcy powinni być otwarci na różne potrzeby i wspierać pracowników pozyskanych z różnych krajów, pomagając im zaadaptować się do życia w Polsce.
Jakie stereotypy i mity wokół imigrantów są najbardziej szkodliwe i nieprawdziwe?
Wciąż panuje przekonanie, że imigranci „zabierają” miejsca pracy Polakom, co jest nieprawdziwe. Migranci często zajmują stanowiska, na które trudno znaleźć pracowników z Polski, w szczególności te o niższych kwalifikacjach. Istnieje też mit o braku lojalności – migranci chcą tutaj zarabiać, a jeśli poczują się dobrze zaopiekowani i znajdą stabilność, chętnie zostają na dłużej.
Jakie działania pozwolą Polsce uniknąć problemów, z jakimi mierzą się kraje Europy Zachodniej, przy napływie migrantów z Azji i Afryki?
Polska i Europa Zachodnia mają różne uwarunkowania i problemy, z którymi borykają się przy napływie migrantów, zwłaszcza z Azji i Afryki. Wiem, że problemy, które obserwujemy w krajach zachodnich, mogą budzić obawy, ale uważam, że mądry system punktowy mógłby być rozwiązaniem, aby lepiej, proaktywnie zarządzać migracją, a nastawienie na integrację i efektywna kontrola to kluczowe kroki, które pozwolą Polsce czerpać korzyści z migracji i jednocześnie unikać problemów, które pojawiły się w krajach zachodnioeuropejskich.
Czy pracownicy z krajów azjatyckich i afrykańskich mogą być odpowiedzią na braki kadrowe na polskim rynku pracy?
Zdecydowanie tak. Zatrudniamy pracowników z Filipin, Nepalu, a także – choć w mniejszej liczbie – z krajów afrykańskich. Trzeba jednak postawić na dokładną weryfikację ich kwalifikacji i intencji, co pozwoli lepiej zrozumieć ich motywacje i odpowiednio zarządzać ich zatrudnieniem. Problemem nie jest napływ obcokrajowców, ale brak przemyślanej polityki migracyjnej i strategii ich integracji.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Strefę Biznesu codziennie. Obserwuj StrefaBiznesu.pl!
