Mocne słowa szefa sztabu. Czy stać nas na wojnę z Rosją?

Jerzy Mosoń
Na zdjęciu: pierwszy egzemplarz wyprodukowanego dla Sił Zbrojnych RP wielozadaniowego samolotu bojowego F-35 Husarz prezentowany podczas uroczystości w miejscowości Fort Worth w stanie Teksas, 28 sierpnia 2024 r.
Na zdjęciu: pierwszy egzemplarz wyprodukowanego dla Sił Zbrojnych RP wielozadaniowego samolotu bojowego F-35 Husarz prezentowany podczas uroczystości w miejscowości Fort Worth w stanie Teksas, 28 sierpnia 2024 r. fot. PAP/Radek Pietruszka
- Polska musi przygotować swoich żołnierzy do otwartego konfliktu - stwierdził niedawno gen. Wiesław Kukuła. Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego wypowiedział te szokujące słowa podczas specjalnej konferencji omawiającej wyzwania stojące przed polskim wojskiem w ramach budowy Tarczy Wschód. Wspólnie z ekspertami sprawdzamy, czy w obecnych warunkach Polskę byłoby stać na skuteczną obronę?

Spis treści

W kontekście prowadzenia konfliktu zbrojnego najistotniejsze są trzy obszary: finanse, możliwości technologiczne i produkcyjne kraju i jego zasoby własne, czyli potencjał ludnościowy, rolniczy i wydobywczy. W naszej analizie nie będziemy się zajmowali stanem Wojska Polskiego, jego uzbrojeniem ani planami zakupowymi, a tylko możliwościami finansowymi państwa.

Rosja i Ukraina wydają na wojnę miliardy dolarów

W połowie lutego 2024 roku administracja USA ogłosiła, że Rosja - tocząca wojnę przeciw Ukrainie - wydała dotychczas na wyposażenie, rozlokowanie i utrzymanie wojsk na Ukrainie około 211 mld USD. Z kolei największe jednostkowe uderzenie rosyjskich sił zbrojnych na Ukrainę, odnotowane w ostatni piątek grudnia 2023 roku, kosztowało agresora 1,283 mld USD - takie wyliczenie przedstawił na platformie X Emanuel Żmudziński, wolontariusz Wild Bees z Polski.

Ofiara agresji Kremla też nie szczędzi wydatków na wojnę. Niemal rok temu ustępujący ze stanowiska minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow ujawnił, że Ukraina przeznacza na nią około 100 mln USD dziennie. Oznaczałoby to, że rząd w Kijowie potrzebuje rocznie na obronę kraju średnio 36,5 mld USD. Szef ukraińskiego MON dodał jednocześnie, że udział wolontariuszy w finansowaniu sił zbrojnych to zaledwie około 3 proc.

Takim strumieniem płynie wsparcie Zachodu dla Kijowa

Warto przy tej okazji przypomnieć, że według danych agencji Ukrinform, tylko do września 2023 roku łączna pomoc zachodnich partnerów przekazana Ukrainie wyniosła blisko 100 mld USD. Wiadomo jednak, że od tego czasu, w szczególności po decyzji amerykańskiego Kongresu z kwietnia tego roku, Kijów otrzymał obietnicę kolejnych miliardów wsparcia (60 mld USD). Teoretycznie to budżet wystarczający na blisko dwa lata prowadzenia działań obronnych. Ukraińcy nie powinni więc martwić się o pieniądze do końca 2025 roku. Jednak to tylko szacunki, oparte na dotychczasowych, czyli zapewne już błędnych założeniach.

Jakimi środkami dysponuje Polska, a jakimi Ukraina?

Znając te liczby, należy zestawić je z dochodami budżetu państwa polskiego - 682 mld PLN oraz planowanymi wydatkami - 866 mld PLN. Tyle o finansach państwa mówi nam przyjęta przez Sejm ustawa budżetowa na 2024 rok.
Jeśli ktoś w tym momencie zmartwił się mizerią dochodów polskiego budżetu i uznał, że Polska, aby się bronić, musiałaby wydawać rocznie 146 mld PLN, czyli niemal czwartą część jego dochodów, to mamy i dobrą wiadomość: trzeci wojenny budżet Ukrainy wynosi 48,9 mld USD, a i tak państwo to bardzo skutecznie opiera się większemu agresorowi i przy tym funkcjonuje cała jego administracja.

Wiadomo jednak, że bez zachodniego wsparcia Ukraina już dawno zostałaby bankrutem. Potwierdza to prognoza dotycząca stanu ukraińskiego budżetu, sporządzona na kilka tygodni przed agresją Moskwy. Według Instytutu Europy Środkowej, w grudniu 2021 roku przewidywane przez Radę Najwyższą Ukrainy dochody budżetu na 2022 r. miały wynieść nieco ponad 46 mld USD, a wydatki przekroczyć 52 mld USD.

Polska przeznaczała ostatnio na obronność ponad 4 procent PKB.
Polska przeznaczała ostatnio na obronność ponad 4 procent PKB. PAP/Radek Pietruszka

Skąd wziąć pieniądze na wojnę?

Z tych prawdziwych przesłanek można jednak wysnuć błędny wniosek, że Polska, wydając na wojnę tyle, co Ukraina, czyli 100 mln USD dziennie, miałaby jeszcze spore środki z dochodów podatkowych na funkcjonowanie państwa.
Niestety, zyski państwa zmniejszałyby się wprost proporcjonalnie do strat wynikających ze zniszczeń infrastruktury oraz w następstwie ucieczki biznesu za granicę. Najlepiej byłoby już teraz zacząć zwiększać dochody państwa, bez konieczności rezygnacji ze zbrojeń. Jak to zrobić? Kierunek nakreśla Dariusz Janus, główny ekonomista Instytutu Biznesu.

- Na pewno dobrym pomysłem byłoby takie wzmocnienie polskiego przemysłu obronnego oraz eksportu obronnego, aby przychody i zyski z eksportu zbrojeniowego przynajmniej częściowo zrekompensowały nakłady na zbrojenia, choćby w celu obsługi tego dodatkowego długu - radzi ekspert.

Zasoby złota i waluta

Polska może ratować się zasobami złota, a tych szczęśliwie Narodowy Bank Polski zgromadził sporo. - W efekcie zakupów 2018-2024 zasób złota NBP wynosi 363 tony - mówił podczas czerwcowej konferencji prezes NBP prof. Adam Glapiński, wyjaśniając budowanie zapasów przygotowaniem kraju m.in. na okoliczność wojny.

Odnosząc się z kolei do prawdopodobnej wojny, nie można pominąć kwestii waluty. Zapewne wraz z jej wybuchem, złoty zacząłby słabnąć, a to dodatkowo obniżyłoby możliwości finansowe państwa. Tak właśnie stało się w przypadku hrywny, mimo że ukraińska waluta otrzymała wsparcie od międzynarodowych instytucji finansowych, a przede wszystkim od Narodowego Banku Polskiego. Przypomnijmy, że w kwietniu 2022 roku NBP i Narodowy Bank Ukrainy zawarły umowę o linii swapowej na parze walutowej UAH/USD, do wartości 1 mld USD, co uratowało oszczędności wielu Ukraińców i pomogło przetrwać hrywnie najgorsze tygodnie.
Polacy są w lepszej sytuacji od Ukraińców za sprawą posiadania przez bank centralny ogromnych rezerw walutowych w wysokości ponad 200 mld USD. Prędzej czy później i tak do gry musiałyby jednak wejść Europejski Bank Centralny i Fed. Przykład ukraiński pokazuje bowiem, że agresor jest cierpliwy, a każdy tydzień walk to coraz większe wydatki.

Tylko niektóre państwa stać obecnie na prowadzenie wojny

Czy Polska ma jakąkolwiek szansę na stawienie skutecznego oporu, bez oglądania się na innych?

- Oceniając czysto statystycznie, czy Polskę stać na wojnę, należy odpowiedzieć, że absolutnie nie, podobnie jak zdecydowanej większości państw. Wyjątek stanowią te państwa, które pod względem generowanego PKB stanowią absolutną czołówkę, a co więcej, mają też dostęp do bogatych złóż mineralnych, własne zaawansowane rolnictwo i technologie. Konieczne są też spore oszczędności - wyjaśnia dr Stanisław Kluza, wybitny ekonomista, związany ze Szkołą Główną Handlową.

Warto przypomnieć, że wśród państw spełniających te warunki są: USA i Chiny. A w dalszej kolejności: Japonia, Korea Południowa, Niemcy, Francja, Indie, Wielka Brytania i Rosja.

- Niemniej to, że jakiegoś państwa nie stać na papierze, by prowadzić wojnę, nie oznacza wcale, że jest to niemożliwe. Nie należy też z tego tytułu wyciągać wniosku, że należałoby zaprzestać inwestycji w obronność. Wydatki na zbrojenia to nic innego jak wykupywanie polisy u tych państw, które na prowadzenie wojny stać i które w chwili zagrożenia zadbają o to, by wojna nie dotknęła partnera biznesowego lub by mógł się on obronić. Dlatego tak ważne jest to, u kogo wykupuje się tę polisę - zauważa dr Kluza.

Ile jest warte takie ubezpieczenie od wojny?

Bez wątpienia Polska, jako wzorowy członek NATO i oddany sojusznik największego mocarstwa - USA, ma tę polisę wykupioną. Według najnowszych szacunków Kwatery Głównej NATO dotyczących lat 2023 i 2024 (do 12 czerwca) Polska przeznaczyła na obronność 4,12 proc. swego PKB, co przekłada się na 34,975 mld USD. To daje Polsce, pod względem udziału procentowego, pierwsze miejsce w Europie.

Trzeba jednak mieć na uwadze, że PKB Polski ma się nijak do PKB tak zamożnych państw, jak Niemcy czy Francja, więc badając udział procentowy w wydatkach na zbrojenia, trzeba uwzględnić wyższe dochody niektórych państw. Do tego również zapóźnienia w modernizacji armii oraz nie zawsze efektywne lokowanie środków.

Nic jednak nie zmienia faktu posiadania przez Warszawę tzw. miękkiej polisy bezpieczeństwa, która wynika ze wsparcia Amerykanów w Iraku i w Afganistanie. Przy czym warto pamiętać, że ubezpieczyciel czasem każe czekać z wypłatą środków z polisy, co w przypadku wojny może okazać się zabójcze.

E

xodus biznesu to coś więcej niż tylko straty podatkowe budżetu

Elementem wiążącym z partnerami są też ich interesy związane z wymianą handlową czy inwestycjami. Niestety, ostatnie miesiące związane z exodusem m.in. amerykańskich firm, w tym Levi Strauss czy TE Connectivity Industrial nie napawają optymizmem. Historia uczy bowiem, że wojska sojusznicze chętniej bronią kapitału własnego państwa, a ten z Polski odpływa obecnie w szybkim tempie.

Szerszy wymiar, nawet bardziej niebezpieczny niż wycofywanie się z Polski amerykańskiego biznesu, ma niedawna decyzja Szwajcarów o zamknięciu zakładu ABB w Aleksandrowie Łódzkim, gdzie powstają nowoczesne silniki. W perspektywie wojny, o której mówił gen. Kukuła, taka fabryka ma szczególne znaczenie z uwagi na możliwość wykorzystania jej potencjału technologicznego. Należy też żałować, że oddala się inwestycja Intela - gdyby amerykański gigant zaczął w tym roku produkować półprzewodniki pod Wrocławiem, to zostałby rozwiązany poważny problem dostępu do ważnych części.

Dlaczego państwo warto bronić?

Podobnie jest w przypadku posiadania hut i zakładów zbrojeniowych. Niezwykle istotne wydaje się więc wznowienie produkcji w upadłej hucie w Częstochowie oraz zadbanie o kontrakty dla Polskiej Grupy Zbrojeniowej.

Warto przypominać światu o przenośnym przeciwlotniczym zestawie rakietowym Piorun, czyli flagowym produkcie spółki Mesko (PGZ). Jest też PZL Mielec, gdzie powstają na eksport słynne amerykańskie śmigłowce Black Hawk, jest i PZL-Świdnik koncernu Leonardo.

Do tego zakład Niewiadów, który ma możliwości, by produkować amunicję, co jest szczególnie istotne wobec jej niedoborów na Zachodzie kontrastujących z możliwościami w tym zakresie Federacji Rosyjskiej oraz Chińskiej Republiki Ludowej.
Wartością dodaną w kwestii polskiego bezpieczeństwa są odkryte niedawno w Górach Świętokrzyskich pokłady uranu oraz rekordowe w skali świata złoża srebra (Dolny Śląsk) - ich wartość szacuje się na około 500 mld zł. Jest zatem czego bronić.
Wreszcie, Polska jako czołowy w Europie producent żywności jest w stanie samodzielnie wyżywić wojsko, co jest kolejnym argumentem przemawiającym za tym, że sytuacja Warszawy nie jest zła. I tego warto się trzymać, bez względu na to, jak blisko jest godzina W.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Strefę Biznesu codziennie. Obserwuj StrefaBiznesu.pl!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najem krótkoterminowy - czy zmienią się zasady?

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu