Wakacyjny nastrój niestety, jak to zwykle w życiu bywa, nie dotyczy wszystkich. Dyplomaci w ciągu ostatnich tygodni w pocie czoła pracowali i zastanawiają się jak postępować z Kim Dzong Unem i co zrobić, by powstrzymać dalszą eskalację napięcia geopolitycznego na Półwyspie Koreańskim. I udało się osiągnąć spory sukces, jakim bez wątpienia jest przegłosowanie na Radzie Bezpieczeństwa ONZ rezolucji nakładającej na Pjongjang bolesne sankcje. To także o tyle istotne wydarzenie, że została ona uchwalona jednogłośnie. To oznacza, że zaakceptowały ją Chiny, do tej pory niechętne pogarszaniu stosunków z Koreańczykami, a także Rosja. Problemem okazał się jednak sam Donald Trump, który najwyraźniej ma ogromne problemy z powstrzymywaniem emocji.W bieżącej sytuacji pogrożenie Koreańczykom „furią, ogniem i potężną siłą, jakiej świat jeszcze nie widział” było, delikatnie mówiąc, bardzo nieodpowiedzialne. Nie dość bowiem, że nie przyniosło żadnego efektu, to właściwie pogorszyło sprawę, bo Pjongjang zaostrzył retorykę, grożąc atakiem nuklearnym w razie agresji.
Kapitał zareagował natychmiast i na rynkach zapanował risk off. I choć dzień później Rex Tillerson uspokajał sytuację, to inwestorzy ewidentnie wzięli sobie do serca słowa Trumpa i postanowili zrealizować część zysków. Tym niemniej, jeżeli uda się prezydenta „uciszyć” i pozwoli się dyplomatom pracować, jest szansa, że ryzyko geopolityczne się zmniejszy, a podaż z rynków zniknie. Z drugiej strony hossa to wspinaczka po ścianie strachu, więc od czasu do czasu takie jednorazowe wydarzenia, pod warunkiem, że nie będą skutkowały realnymi efektami, mogą być w dłuższym horyzoncie dla rynku byka korzystne.
Trochę niespodziewanie notowania ropy naftowej, krok po kroku, zdobywając kolejne poziomy cenowe, przekroczyły na czwartkowej sesji wartość 50$ za baryłkę (gatunek WTI). Najważniejszym elementem wspierającym wartość „czarnego złota” były oczywiście regularnie nietrafione prognozy zmiany zapasów w Stanach Zjednoczonych. Dodatkowo przyrost wież wiertniczych nie jest tak duży jak oczekiwano. To spowodowało, że strona popytowa zyskała silne argumenty. Wyższa wartość ropy przełożyła się, niemal od razu, na wzrosty na rynku rosyjskim, brazylijskim i na umocnienie lokalnych walut. Naszym zdaniem trend umocnienia ropy może jeszcze potrwać, ale im bliżej będzie notowaniom surowca do 55$-60$ za baryłkę, tym coraz większą presję będzie wywierała podaż.
Obejrzyj wideo:
Podniebną salonką z Okęcia do Dubaju