- Parodia jakaś - uważają klienci nieistniejącej już Pomocnej Pożyczki. - Firma była nieuczciwa, więc została zamknięta. My jednak uczciwi jesteśmy. Chcemy spłacać raty kredytów, ale nie mamy jak.
Zanim zapadła decyzja
Przypomnijmy: Pomocna Pożyczka działała w całym kraju jeszcze na przełomie bieżącego roku,.
Klient, zanim poznał decyzję kredytową, musiał wpłacić tzw. opłatę przygotowawczą. Wynosiła od 6 do 10 procent kwoty, o jaką wnioskował zainteresowany. Pieniądze wpłacał, a potem - najczęściej - słyszał od "Pomocnej", że kredytu nie dostanie. Wpłata przepadała. W ten sposób ponad 68 tysięcy Polaków straciło pieniądze (w tym kilka tysięcy z naszego regionu). Przepadło im w sumie prawie 180 milionów złotych. Sprawę prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.
- Już ponad 45 tysięcy osób zostało przesłuchanych - informuje prok. Grażyna Wawryniuk, rzecznik gdańskiej prokuratury.
Wspólnicy Tomasz R. i Rafał G. trafili do aresztu. Nie wiadomo, jak długo posiedzą, bo sprawa jest w toku. Ośmiu ich pracowników usłyszało natomiast zarzuty. To nie koniec.
- Średnio tylko siedem osób na 100 otrzymywało pożyczkę - dodaje Bogusław Dylewski,_bydgoszczanin, który też dał się nabrać. _Dylewski kontynuuje: - Teraz ci, którzy kredyt dostali, mają problem. Zgodnie z umową, zawartą jeszcze z Pomocną Pożyczką, powinni płacić raty. Tyle że podane konta firmy nie działają.
Tomasz Michałowski, doradca finansowy z Bydgoszczy, nieraz na naszych łamach przestrzegał przed parabankami. - W tej sytuacji osobom, które otrzymały kredyty z Pomocnej Pożyczki, radzę jednak poczekać na rozwój sprawy. Musi być wreszcie podane konto, na które ludzie mogliby przelewać raty.
Kasa w depozycie
Jest jeszcze jedno rozwiązanie. - Można złożyć pieniądze przeznaczone na raty kredytów do depozytu sądowego - zaznacza prokurator Wawryniuk. Wtedy jednak trzeba liczyć się z wypełnianiem dodatkowych dokumentów. I z dodatkowymi opłatami też.
