Dziś sytuacja jest absurdalna. Minimalne wynagrodzenie za pracę - od stycznia 2 100 zł - musi dostać nawet pracownik dopiero rozpoczynający pracę. Tymczasem inna osoba, któa już kilkanaście lat pracuje na podobnym stanowisku dostanie też 2 100 zł, ale z tego np. 200 zł stanowi dodatek za wysługę lat. Jeśli by go nie uwzględniać, to tak naprawdę w przypadku pracownika z długim stażem minimalne wynagrodzenie wynosiłoby nie 2 100 zł, ale jedynie 1 900 zł.
I z tym absurdem zamierza skończyć resort pracy. Jak powiedział w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed, rozważane jest wyłączenie z podstawy, na jakiej ustalane jest minimalne wynagrodzenie za pracę właśnie dodatku za wysługę lat.
Dzięki temu pracownicy pobierający ten dodatek po nowym roku skorzystaliby na podwyżce płacy minimalnej podwójnie: 100 zł z racji samej podwyżki płacy minimalnej (z 2 000 zł w 2017 r. do 2 100 zł w roku przyszłym), a po wyłączeniu ddoatku za wysługę, dostawaliby co miesiąc o tyle więcej, ile wynosi ten dodatek, np. 2 100 zł plus 200 zł dodatku za wysługę; w tym konkretnym przykładzie podwyżka dla nich w 2018 r. wyniosłaby nie 100 zł, ale 300 zł brutto!
Dodatek za wysługę otrzymują głównie urzędnicy i inni pracownicy tzw. budżetówki. Obecnie znaczna ich część może liczyć wyłącznie na minimalne wynagrodzenie za pracę. Zmiana przepisów dotyczących zasad ustalania podstawy minimalnego wynagrodzenia dla pracę byłaby więc dla nich równoważna masowej podwyżce płac.