W czwartek za funta trzeba było zapłacić 4,80 zł. Pierwszy raz od 17 lipca. Brytyjska waluta podrożała od wczoraj o ponad 4 grosze, a od dołka z końca sierpnia już o 22 grosze, po tym jak Bank Anglii (BoE) poinformował po zakończonym dziś posiedzeniu, że konieczne może być szybsze zacieśnianie polityki monetarnej niż to obecnie zakłada rynek, jeżeli gospodarka i inflacja będą nadal rosły.
Samo posiedzenie, zgodnie z przewidywaniami, nie przyniosło zmiany stóp procentowych. Główna stopa w Wielkiej Brytanii w dalszym ciągu pozostaje na rekordowo niskim poziomie 0,25 proc. Za taką decyzją opowiedziało się 7 z 9 głosujących przedstawicieli banku, podczas gdy 2 pozostałych chciało wyższych stóp.
Ostatnia zmiana kosztu pieniądza na Wyspach miała miejsce w sierpniu 2016 roku, gdy Bank Anglii obciął stopy procentowe o 25 punktów bazowych, po tym jak wcześniej pozostawały one stabilne od marca 2009 roku.
Dzisiejszym oświadczeniem bank centralny pokazał, że obawia się ostatniego skoku inflacji konsumenckiej, która w sierpniu wzrosła do 2,9 proc. rok do roku, czyli znacząco powyżej przyjętego celu inflacyjnego na poziomie 2 proc., a inflacja bazowa (po wyłączeniu cen żywności i energii) znalazła się na poziomie 2,7 proc. i była najwyższa od początku 2012 roku.
Komunikat BoE diametralnie zmienia spojrzenie na funta. Dotychczas zakładano, że bank w obawie przed przyszłym spowolnieniem gospodarczym wywołanym brexitem, może zignorować wyższą inflację. Dlatego prognozowano, że stopy procentowe w Wielkiej Brytanii do końca 2018 roku pozostaną rekordowo niskie. Teraz rozpoczyna się gra pod ich podwyżki, co będzie wspierać notowania funta w relacji do koszyka walut. W tym również do złotego. Nie jest wykluczone, że na tej fali notowania GBP/PLN jeszcze w tym roku wrócą do poziomu 5 zł.
Frank szwajcarski wraca na poziom bliski 3,70 zł
Przed południem decyzję ws. stóp procentowych podjął też Narodowy Bank Szwajcarii (SNB). Zgodnie z oczekiwaniami pozostawił je na rekordowo niskim, ujemnym, poziomie, utrzymując 3-miesięczną stopę LIBOR we franku szwajcarskim w przedziale od -1,25 proc. do -0,25 proc., a stopę depozytową na poziomie -0,75 proc.
Stąd też w reakcji na wyniki posiedzenia SNB, frank osłabił się o około 0,3 proc. do koszyka walut. W tym również do złotego. Kurs CHF/PLN spadł poniżej 3,72 zł z poziomu 3,74 zł tuż przed publikacją decyzji i komunikatu przez bank centralny.
Bank podtrzymał jednocześnie swoją deklarację interwencji na rynku walutowym w celu osłabienia franka, jeżeli tylko będzie taka potrzeba, ale jednocześnie nieco skorygował swój stosunek do obecnego kursu szwajcarskiej waluty informując, że jest ona nadal "wysoko wyceniona", podczas gdy wcześniej wskazywał na jej "znaczące przewartościowanie".
Ta zmiana została zinterpretowana jako opis bardziej odpowiadający aktualnej sytuacji, gdy od lutowego ekstremum frank potaniał do euro o 8 proc., a kursowi EUR/CHF brakuje 4 proc. do bronionego przez Szwajcarów do stycznia 2015 roku poziomu 1,20.
Bank opublikował też nowe prognozy inflacji na lata 2017-2019 dla Szwajcarii. Jakkolwiek zostały one podniesione, to wciąż inflacja nie stanowi większego zagrożenia, co utwierdza w przekonaniu, że przynajmniej do końca 2018 roku nie można oczekiwać zmiany stóp procentowych. A prawdopodobnie jeszcze dłużej, bo nie tylko inflacja w Szwajcarii nie rośnie, ale też wzrost gospodarczy jest dużo mniejszy niż w strefie euro.