Firmy, które zarabiają głównie na klientach mających nóż na gardle i bez szans na kredyt bankowy, nie będą już mogły pożyczać pieniędzy osobom niewypłacalnym.
- Znalazłem się w trudnej sytuacji życiowej, więc musiałem wziąć 800 zł chwilówki - wspomina pan Jerzy z Bydgoszczy. - Gdyby nie moja zła historia w BIK, poszedłbym do banku, ale, niestety. Na szczęście, pomogła rodzina. Inaczej nigdy nie spłaciłbym długu. Po krótkim czasie musiałem oddać ponad 2 tys. zł. Oprocentowanie rosło w astronomicznym tempie. Doszły odsetki za zwłokę. Co ciekawe, pieniądze i umowę przywiozła sympatyczna pani, a po raty przyjeżdżali rośli mężczyźni. Straszyli, że mogę stracić mieszkanie. Z powodu 800 zł chwilówki! Nigdy w życiu...
Firmy pożyczkowe, Ryzykują, ale są granice
Wkrótce takie osoby, jak pan Jerzy, już nie dostaną pieniędzy. Rada Ministrów zatwierdziła właśnie projekt ustawy regulującej branżę pożyczek pozabankowych.
- Nowe prawo nałoży na firmy finansowe obowiązek badania zdolności kredytowej i oceny ryzyka klienta - komentuje Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związkuów Polskich. - Przepisy wejdą w życie w najbliższych miesiącach. Przedsiębiorstwa z tej branży będą musiały informować rynek, że udzieliły komuś pożyczki. Takie firmy są u nas i również poza granicami kraju. Jeżeli pożyczają pieniądze z własnych zasobów, ryzykują na własny koszt. Ważne jednak, by przestrzegały standardów etycznych. By przez decyzje nie doprowadzały do ruiny finansowej swoich klientów.
Przedsiębiorcy będą więc musieli publikować pełne informacje o kosztach pożyczki w zrozumiałym brzmieniu.
Zabezpieczeniem konsumentów jest też zapis o pozaodsetkowych kosztach przyznania i obsługi kredytu, które nie mogą przekroczyć jego wartości, niezależnie od kwoty i czasu trwania umowy. Ocena zdolności kredytowej pożyczkobiorcy odbywać się będzie na podstawie informacji z przynajmniej jednego Biura Informacji Gospodarczej i obowiązkowe raportowanie zwrotne. Ma też powstać Centralny Rejestr Firm Pożyczkowych - katalog przedsiębiorstw uprawnionych do świadczenia takich usług, pełniący przy tym funkcję informacyjną dla konsumentów.
Jak jest teraz?
irmy często obchodzą prawo, by wcisnąć klientowi lichwiarskie oprocentowanie. Nie dadzą pożyczki na więcej niż 17 proc. (czterokrotność stopy lombardowej NBP), bo nie mogą. Dorzucają jednak mnóstwo dodatkowych opłat: prowizję, obowiązkowe ubezpieczenie, opłaty za przelanie pieniędzy, przywiezienie ich do domu klienta, wizyty pracowników w domu w celu pobrania rat czy za przechowanie zastawionych przedmiotów. Całkowity koszt kredytu może więc wynieść kilkaset procent.
- Regulacja w branży jest potrzebna, aby skutecznie wyeliminować z rynku naciągaczy - twierdzi Jarosław Ryba, _prezes Związku Firm Pożyczkowych, _który powstał m.in., by chronić rzetelnych przedsiębiorców przed "wrzucaniem ich do wspólnego worka" z instytucjami działającymi poza prawem. - Chcemy nadal uczciwie oferować swoje usługi.
