Spis treści
Arianna Podesta, rzeczniczka Komisji Europejskiej, podkreśliła, że nie należy spekulować co do żądań USA.
– Negocjacje UE z USA dotyczące ceł to jedno, a relacje z Chinami to zupełnie inna kwestia – zaznaczyła.
Obecnie Unia prowadzi rozmowy z Waszyngtonem w sprawie zniesienia taryf handlowych. USA, które wcześniej objęły UE dwudziestoprocentową stawką celną, zdecydowały się zawiesić część ceł na 90 dni. Bruksela liczy, że do połowy lipca uda się osiągnąć porozumienie, co mogłoby zakończyć trwający spór handlowy.
Relacje z Chinami: derisking, nie decoupling
Podesta przypomniała, że polityka UE wobec Chin nie zmieniła się od dłuższego czasu i opiera się na koncepcji „deriskingu” – ograniczania ryzyk, a nie pełnego „decouplingu”, czyli odcinania więzi gospodarczych, jak to czyni USA.
W tym kontekście Unia stara się prowadzić bardziej zrównoważoną i autonomiczną politykę gospodarczą, unikając podporządkowania się jednej ze stron w geopolitycznym sporze.
Do publikacji „WSJ” odniósł się także rząd Chin, określając propozycję USA jako przejaw „gospodarczej hegemonii w szatach sprawiedliwości”. Władze w Pekinie zapowiedziały możliwość retorsji handlowych wobec tych krajów, które zdecydują się ograniczyć współpracę z Chinami na rzecz preferencji ze strony USA.
Cień Trumpa i ryzyko nadpodaży z Chin
Niektórzy analitycy wskazują, że w obliczu możliwego powrotu Donalda Trumpa do Białego Domu, relacje transatlantyckie mogą ulec pogorszeniu. W takim scenariuszu mogłoby dojść do taktycznego zbliżenia UE i Chin, choć na drodze do takiego resetu nadal stoi sojusz chińsko-rosyjski oraz rosnąca nadwyżka produkcyjna Chin.
Ta ostatnia kwestia budzi szczególny niepokój w Europie, zwłaszcza po wprowadzeniu przez USA 145-procentowych ceł na chiński import. Ekonomiści ostrzegają, że skutkiem tej decyzji może być przekierowanie tanich towarów z Chin na rynek unijny, co stanowiłoby poważne zagrożenie dla europejskich producentów, oferujących wyższe ceny i często bardziej rygorystyczne standardy.
Biznes
