Od początku trudno było powiedzieć, na czym miałaby polegać „europejska wiosna” w kwestiach ekonomicznych. Wilders w kampanii jak ognia unikał tematów gospodarczych. Nie miał konkretnego programu ekonomicznego, ani wizji zmian. Wiedział tylko, że z Unią Europejską mu nie po drodze.
Wygrana Partii Ludowej na Rzecz Wolności i Demokracji z premierem Markiem Ruttem na czele, to zatem zwycięstwo starego, sprawdzonego porządku – również gospodarczego. W odniesieniu do gospodarki kontynuację dotychczasowej polityki bierzemy za dobrą monetę. Rząd Ruttego w ostatnich latach wdrożył w Holandii obszerny pakiet stymulacyjny, zreformował rynek mieszkaniowy i rynek pracy, podwyższył wiek emerytalny, znajdując przy tym 23,5 mld $ oszczędności w budżecie.Wprowadzone zmiany pomogły gospodarce, która nie tylko dzielnie poradziła sobie z recesją, ale w 2017r. zgodnie prognozami ma rozwijać się w tempie 2% wobec 1,6% dla całej strefy euro. Poprawia się także sytuacja na holenderskim rynku pracy – szacuje się że w bieżącym roku bezrobocie spadnie do 5,2 proc.
Zdaniem RDM WM, wygrana VVD w szerszym kontekście staje się kolejną, po spadku notowań AfD w Niemczech, jaskółką odwracania się dotychczasowych tendencji populistycznych na świecie. Co ważne, nie wróży to dobrze Marine Le Pen przed wyborami we Francji. Z tego też powodu wynik holenderskich wyborów nie tylko przekreśla wizję Nexitu, ale tez oddala wizję Frexitu i powinien wspierać nastroje europejskich przedsiębiorców, wzmocnić euro oraz notowania akcji na giełdach europejskich. Europejczycy coraz częściej zdają sobie sprawę, że za populizm gospodarczy prędzej czy później będzie trzeba zapłacić.