Jak widać, rynki dobrze przewidziały rozstrzygnięcie TSUE: WIG20 i kurs CHFPLN zareagowały spokojnie. Wyrok był już „w cenach”.
Banki oczywiście stawiają się w roli ofiar. Zapewne dojdzie do ograniczenia akcji kredytowej, być może niektóre banki będą potrzebowały pomocy. Jednak dostaną ją bez obaw. Kryzys bankowy jasno pokazał, że rządzący zrobią wszystko, by zachować stabilność sektora finansowego. Za błędy biznesowe banków płacą podatnicy.
Chciałbym wierzyć, że wyrok TSUE będzie zimnym prysznicem, który wyhamuje pęd do tworzenia „innowacyjnych produktów”, jednak raczej nie można na to liczyć. Ostatnią prawdziwie innowacyjnym produktem bankowym był moim zdaniem… bankomat.
Późniejsze „innowacje” to produkty finansowe o coraz bardziej złożonej konstrukcji, coraz mniej zrozumiałe dla klienta. Jak toksyczne obligacje na Zachodzie czy kredyt indeksowany kursem CHF w Polsce. Jak to się skończyło na Zachodzie, wiemy doskonale. W Polsce takiego trzęsienia ziemi nie będzie, ale oznacza to także, że ów zimny prysznic dla banków nie będzie aż tak zimny.
Kredytom frankowym trzeba jednak oddać także zasługi. Dzięki nim, własne mieszkanie mogły kupić rzesze osób, które nie stać byłoby na kredyt złotówkowy. W ten sposób, kredyty frankowe dodatkowo zdynamizowały sektor nieruchomości, przyczyniając się do powstania setek nowych biznesów. Być może, gdyby kredyty walutowe były konstruowane staranniej, udałoby się zachować większość ich zalet, przy ograniczeniu ryzyka dla kredytobiorców.
Czy przegrana frankowa batalia banków będzie szansą dla sektora pożyczek pozabankowych, w tym – Fintech?
Chyba za wcześnie, by o tym przesądzać, chociaż rzeczywiście może nią być. Po pierwsze, skupione na procesach sądowych banki, będą wkładać mniej wysiłku w oferowanie bardziej konkurencyjnych produktów. Po drugie, zmniejszy się też luka reputacyjna między sektorem bankowym. Sposób, w jaki sektor – w szczególności Związek Banków Polskich – reaguje na wyrok TSUE, podkopuje zaufanie do tradycyjnych instytucji finansowych.