Jakie szanse mają firmy z województwa lubelskiego na udział w inicjatywach odbudowy Ukrainy?
ZM: Nierozsądnie byłoby sądzić, że region graniczący z Ukrainą nie ma szans na aktywny udział w odbudowie tego kraju. Gdy proces odbudowy, który możemy też nazwać modernizacją, się rozpocznie, to potencjał województwa lubelskiego będzie znaczący. To otworzy szanse firmom prowadzącym tutaj działalność.
Fakt, że jesteśmy województwem przygranicznym jest dla naszych firm znaczącym atutem?
ZM: Myślę, że tak. Trzeba tylko pamiętać, że my teraz oczywiście teoretyzujemy, bo odbudowy w kształcie, o którym mówimy jeszcze nie ma. Z oczywistych powodów, nie rozpoczęło się to jeszcze na szeroką skalę. Natomiast w przyszłości przedsiębiorcy z Lubelszczyzny wcale nie będą musieli realizować swoich inwestycji na terenie Ukrainy. Przecież transport towarów, które będą potrzebne do odbudowy, będzie odbywał się przez województwo lubelskie. To oznacza, że infrastruktura transportowa oraz magazynowa będzie się rozwijała w naturalny sposób. To dodatkowa szansa dla regionu i zadanie, żeby być na to przygotowanym.
Firmy z jakich sektorów gospodarki będą w największym stopniu uczestniczyć w szeroko rozumianej odbudowie Ukrainy?
ZM: Mówiąc o odbudowie, generalnie myślimy o firmach z branży budowlanej. Natomiast myśląc o inwestycjach na terenie województwa lubelskiego, to jak wspomniałem, transport i magazyny. Projekty realizowane w Ukrainie mogą dotyczyć przede wszystkim tematów sfery komunalnej. Ale to jest odrębny temat, ponieważ na razie firmy komunalne, których właścicielami są samorządy, nie mają możliwości realizowania zadań poza swoimi obszarami. Jeżeli to się zmieni i firmy komunalne otrzymają takie możliwości, to będą mogły również uczestniczyć w modernizacji Ukrainy. A zapotrzebowanie na odbudowę strefy komunalnej moim zdaniem będzie potrzebne w pierwszej kolejności.
W marcu uczestniczył pan na Słowacji w spotkaniu Karpackiej Inicjatywy. Czy działania dotyczące inwestycji w Ukrainie mogą odbywać się właśnie na zasadzie regionalnej współpracy?
ZM: To spotkanie było zorganizowane z inicjatywy słowackiej strony, a polska delegacja dzieliła się swoimi doświadczeniami. Rozmowy odbywały się na trzech poziomach: rządowym, współpracy między biznesem i współpracy akademickiej. Ja uczestniczyłem w grupie biznesowej. Polska jest w tym temacie liderem i pokazywaliśmy gospodarzom konferencji skalę realizowanych projektów i współpracy, która od wielu lat jest między Ukrainą i Polską. Strona słowacka była ciekawa, jak nam się to udaje. Było to pierwsze z cyklu spotkań. Na kolejnych być może będziemy rozmawiać o wspólnych projektach.
Polska ma dobre kontakty ze stroną ukraińską?
ZM: W marcu Polsko-Ukraińska Izba Gospodarcza, reprezentowana przez prezesa izby Jacka Piechotę uczestniczyła w posiedzeniu Polsko-Ukraińskiej Komisji Międzyrządowej ds. Współpracy Gospodarczej. W spotkaniu udział wziął Minister Rozwoju i Technologii Krzysztof Paszyk, natomiast stronę ukraińską reprezentował wicepremier, minister jedności narodowej Ukrainy Ołeksij Czernyszow. Z wicepremierem polscy przedsiębiorcy członkowie naszej izby spotkali się także w ambasadzie ukraińskiej i była to dobra okazja, żeby zadać bezpośrednio pytanie, powiedzieć o swoich problemach, z którymi się spotykają prowadząc biznes w Ukrainie, czy podzielić się doświadczeniem. Chcemy, żeby posiedzenia tej komisji odbywały się cyklicznie.
W odbudowie Ukrainy w pierwszej kolejności uczestniczyć będą firmy budowlane, ale w następnych etapach szanse inwestycji będą miały również na przykład firmy usługowe?
ZM: Dzisiaj możemy jedynie przedstawiać możliwe scenariusze i zastanawiać się czy mniejsze firmy będą gotowe i chętne uczestniczyć w tych zadaniach. Ale tak naprawdę współpraca na tym poziomie odbywa się już teraz. Jako dyrektor przedstawicielstwa izby spotykam się często z polskim biznesem, m.in. poprzez udział w regionalnych klubach biznesowych. Wiem, że bardzo dużo firm z regionu lubelskiego współpracuje z Ukrainą od lat. Może nie prowadzi inwestycji zlokalizowanych na terenie Ukrainy, ale ma tam partnerów i sprzedaje swoje usługi. Dla nich to nie będzie więc żadna nowość, a dalsza współpraca nie musi czekać na zakończenie wojny. W Ukrainie jest około 3,5 tysiąca firm zarejestrowanych przez obywateli Polski. Co roku rejestruje się ok. 100 nowych.
A jak wyglądają inwestycje ukraińskich przedsiębiorców w Polsce?
ZM: Obserwuję, że od 2014 roku liczba firm rejestrowanych w Polsce przez obywateli ukraińskich stale rosła. Ale w ostatnich latach widoczna jest zmiana jakościowa. Firmy, które wchodzą do Polski, robią to na podstawie przemyślanych strategii. To nie jest ruch emocjonalny z uwagi, że ktoś ucieka przed wojną. Przedsiębiorcy wiedzą, co robią. Nikt wcześniej nie pomyślałby, że tyle firm ukraińskich będzie działać w naszym kraju. Ta działalność nie przeszkadza polskim firmom, bo one raczej uzupełniają rynek, a nie tworzą konkurencję. Wierzę, że na zasadzie lustrzanego odbicia, polskie firmy mogą w ten sposób funkcjonować w Ukrainie. Kwestia, żeby zapanował pokój.
Między oboma krajami są jednak różnice w kulturze biznesu. Polska mając doświadczenie funkcjonowania w Unii Europejskiej ma pewne standardy inne, niż strona ukraińska. Czy polskim firmom trudno jest więc się zaadaptować do tych warunków?
ZM: Kwestia różnic kulturowych pojawia się zawsze, gdy biznes wkracza na obcy sobie rynek. To naturalne zjawisko, które występuje zawsze, gdy zaczynamy dywersyfikować działalność na inne kraje. Często rozmawiamy o tym z przedsiębiorcami, którzy od wielu lat działają w Ukrainie. Powtarzają, że są niuanse, które trzeba poznać, są też inne procedury, które należy znać. Trzeba się zaadaptować i tyle. Nie chcę natomiast mówić o tematach korupcyjnych, bo tutaj nie ma dyskusji. Jeżeli Ukraina zamierza iść w stronę Unii Europejskiej, to ten problem musi po prostu rozwiązać. Tu nie ma miejsca na dyskusję. Ukraina nie może być krajem, który chce się zbliżyć do Europy, a jednocześnie pozostawać krajem o wysokim stopniu korupcji. A inne problemy kulturowe uda się rozwiązać w naturalny sposób w ramach realizacji konkretnych projektów i dobrego konsultingu.
W jakich aspektach Polsko-Ukraińska Izba Gospodarcza współpracuje z przedsiębiorcami?
ZM: Izba jest jedną z najstarszych bilateralnych izb gospodarczych w Polsce. Zrzesza ponad 600 przedsiębiorców, z Ukrainy oraz z Polski. Struktura jest bardzo prosta, ale i bardzo efektywna. Jest zarząd w Polsce i będący odpowiednikiem zarząd w Ukrainie. Są także komitety branżowe, które pełnią rolę centrów wiedzy w odpowiednich branżach i są przedstawicielstwa. Izba jest organizatorem szeregu wydarzeń w ciągu roku. Mamy kilka spotkań networkingowych. Organizujemy duże wydarzenia typu Baltic Business Forum oraz Forum FRACHT w tematach związanych z transportem i logistyką. Na tych spotkaniach gromadzą się przedsiębiorcy z Ukrainy, członkowie Izby z Polski i dochodzi do wymiany doświadczeń. Stale organizujemy również misje gospodarcze. Ostatnia misja Grupy Orlen odbyła się na najwyższych szczeblach i dotyczyła inwestycji w Ukrainie, a na początku kwietnia realizujemy misję gospodarczą dla polskich przedsiębiorców do Łucka.
W jakich branżach ukraińskie firmy głównie funkcjonują w Polsce?
ZM: Jest to przede wszystkim branża usługowa. To wiąże się z tym, że do Polski przyjechały i zostały głównie kobiety. Polski rząd umożliwił im rejestrowanie jednoosobowych działalności gospodarczych. W pierwszej kolejności są to zatem usługi z branży beauty, ale także sklepy spożywcze. Tam mamy ogromny wzrost rejestracji w ostatnich latach. Od początku wojny Ukraińcy zarejestrowali w Polsce ponad 70 tysięcy jednoosobowych działalności.
Jak ukraińscy przedsiębiorcy odnajdują się w naszym kraju?
ZM: Były badania organizowane przez PARP, w których zapytano ich, z czym mają najwięcej problemów. Jednym z najbardziej istotnych był aspekt prawny. Przepisy podatkowe w Polsce różnią się i przedsiębiorca chcąc wybrać najlepszy system podatkowy, musi zaplanować wynik finansowy, z jakim zakończy rok. Z tym jest najwięcej trudności. Drugi problem dotyczy pracowników. Ale to nic dziwnego, ponieważ polscy przedsiębiorcy również zmagają się z tym problemem. Reasumując zatem, Ukraińcy mają takie same problemy, jak wszyscy przedsiębiorcy w Polsce. Jeżeli chodzi o wyniki finansowe, to trudno oceniać. W swojej pracy akademickiej w ramach studiów MBA prowadziłem własne badanie efektywności firm ukraińskich bazując na danych ze swojej kancelarii, która posiada wieloletnie doświadczenie w tym temacie i powiem, że więcej niż połowa przedsiębiorców kończyła pierwszy rok z zyskiem. Można więc powiedzieć, że statystyka nie wygląda źle.
Trudno dzisiaj przewidzieć, jak rozwinie się sytuacja w Ukrainie, ale myśli pan, że Polacy będą chętnie inwestować w tym kraju w przyszłości?
ZM: Ja bardzo bym chciał. To jest duży kraj, z dużą ilością możliwości. Z dużymi zasobami ludzkimi i gospodarczymi. Ma też duży potencjał jeśli chodzi o odbudowę, modernizację i rozwój właściwie każdej branży. Skoro inni będą tam inwestować, to dlaczego nie miałby tego robić najbliższy sąsiad. Nikt nie zmusi przedsiębiorcy do inwestycji w jakikolwiek region. Każdy sam o tym zdecyduje. Natomiast celem Izby jest informowanie o szansach, które dla polskich przedsiębiorców posiada Ukraina. Warto w tym miejscu wspomnieć o programie Ukraine Facility, operatorem którego jest Bank Gospodarstwa Krajowego, a dotyczy projektów realizowanych w Ukrainie. Możliwe, że to finansowanie będzie dotyczyło także mniejszych firm. O szczegółach będzie można dowiedzieć się dołączając do Izby. Wstępne założenia programu zostały zebrane, natomiast jest to dopiero początek. Ale jeżeli ktoś myśli o inwestycjach, to może już dzisiaj zacząć od prostych rzeczy. Od nawiązywania pierwszych kontaktów biznesowych. Nie chodzi o namawianie i inwestowanie ślepo swoich środków. Ale można się interesować i szukać takich możliwości. Wszystko w perspektywie dużych zmian, które w najbliższym czasie mogą wydarzyć się w Ukrainie. To jest podejście biznesowe. Patrzymy teraz, co wydarzy się w najbliższej przyszłości. Żeby potem być krok przed innymi.
