Spis treści
Holandia, która ma jedne z najwyższych cen papierosów w Europie (ponad 50 zł za paczkę), forsuje projekt nowelizacji unijnej dyrektywy akcyzowej na wyroby tytoniowe (Tobacco Excise Directive – TED). W centrum tego nacisku znajduje się Wopke Hoekstra – holenderski komisarz UE ds. klimatu, który w Komisji Europejskiej odpowiada również za obszar podatkowy.
Hoekstra zabiega o to, by temat podjęto jeszcze za trwającej właśnie polskiej prezydencji w Radzie UE. Nowa propozycja zakłada m.in. dwukrotny wzrost minimalnej unijnej akcyzy na papierosy – z 1,80 do 3,60 euro za paczkę. Gdyby pomysł wszedł w życie, w Polsce, gdzie ceny wynoszą dziś około 20,82 zł (4,72 euro), koszt paczki wzrósłby nawet do 40 zł.
Dlaczego Holandia forsuje zmiany?
Jak pokazują dane holenderskiego rządu oraz badania Kantar dla tamtejszego stowarzyszenia VSK, nawet 40 proc. papierosów i 60 proc. tytoniu do samodzielnego skręcania trafia do Holandii z zagranicy – głównie z państw o niższych cenach, takich jak Polska czy Bułgaria. To oznacza realne straty dla holenderskiego fiskusa i wypieranie krajowej sprzedaży przez transgraniczny zakup.
Nowelizacja dyrektywy ma być sposobem na ujednolicenie cen w całej Unii i „zamknięcie furtki” dla takich praktyk. Jeśli papierosy w całej UE kosztowałyby podobnie, Holendrzy nie mieliby już powodu, by kupować taniej w Polsce czy Czechach.
Kto za, kto przeciw? Polska w zawieszeniu
Dotąd propozycję Hoekstry wsparło 13 państw członkowskich, w tym m.in. Dania, Belgia, Hiszpania czy Austria – kraje, których rynek tytoniowy spełnia już nowe wymagania lub których podwyżka dotknęłaby w ograniczonym stopniu. Cztery kraje – Włochy, Grecja, Rumunia i Luksemburg – sprzeciwiły się zmianom.
Polska nie podpisała listu poparcia i – jak informuje portal Euractiv – nie zajęła oficjalnego stanowiska. Ale sytuacja jest delikatna: rozpoczęcie prac nad dyrektywą jeszcze podczas polskiej prezydencji oznaczałoby oddanie inicjatywy. Jeśli Polska zapoczątkuje proces legislacyjny, może być trudniej go potem zatrzymać, zwłaszcza że kolejnym przewodniczącym Rady UE będzie Dania – kraj popierający zmiany.
Konsekwencje dla Polski
Z jednej strony – wyższe podatki oznaczają potencjalnie większe wpływy do budżetu. Z drugiej – skokowy wzrost cen może uderzyć w najuboższych palaczy i pobudzić czarny rynek. Już dziś szacuje się, że nielegalna sprzedaż tytoniu w Polsce stanowi nawet 10–15 proc. rynku.
Eksperci zauważają także, że tak drastyczna zmiana może być społecznie i politycznie ryzykowna – szczególnie w kontekście inflacji, kosztów życia i presji ekonomicznej w wielu grupach społecznych.
Dyrektywa a realia unijne
Aby nowa dyrektywa weszła w życie, potrzebna jest jednomyślność w Radzie UE. To oznacza, że każde państwo – również Polska – ma prawo weta. Jednak jeśli prace rozpoczną się teraz, podczas prezydencji Polski, może być trudniej potem przeciwstawić się kierunkowi, który samemu się nadało.
Euractiv wskazuje również, że działania Hoekstry są w pewnym stopniu nieoficjalne – rewizja dyrektywy nie znajduje się obecnie w oficjalnym programie prac Komisji Europejskiej na 2025 rok, co może oznaczać brak jednoznacznego poparcia ze strony przewodniczącej Ursuli von der Leyen.
Najbliższe tygodnie pokażą, czy Polska zdecyduje się otworzyć prace nad dyrektywą akcyzową. Jeśli tak, decyzje zapadną być może już w przyszłym roku – pod duńską prezydencją. Dla Polski oznacza to konieczność szybkiego określenia stanowiska – i pogodzenia interesów fiskalnych, zdrowotnych i społecznych.
