Spis treści
Niektórzy komentatorzy wieszczyli już koniec wzrostów złotego. Tymczasem dziś rano polska waluta znów osiągnęła wartość pozwalającą jej wzmocnić się nie tylko do europejskiej waluty, ale także do dolara (USD), funta (GBP) oraz szwajcarskiego franka (CHF). To, co dzieje się z wyceną złotego, powoli staje się regułą. Kto dostrzegł ją w porę, mógł zarobić fortunę. Czy będzie ona obowiązywać w przyszłości?
Poranne wzrosty notowań pieniądza NBP
Dziś rano, aby nabyć jedno euro (EUR), wystarczyło zapłacić 4,4816 zł. Nieźle wyglądała też wycena PLN na parze z dolarem (USD). Za jedną monetę z wizerunkiem Jerzego Waszyngtona trzeba dziś zapłacić jedynie 4,1575 zł. Zakup funta szterlinga (GBP) oznaczał dziś rano wydatek rzędu 5,1701 zł, a szwajcarskiego franka (CHF) 4,6144 zł.
Złoty pozwala zarobić
W stosunku do wszystkich tych walut złoty się umocnił. Różnice w kursach walutowych, nawet jeśli wziąć pod uwagę perspektywę tylko jednego tygodnia, to 6-7 groszy w przypadku pary funt-złoty, frank-złoty, euro-złoty i dolar-złoty. Tak duże wahania pozwalają realizować znaczne zyski, nawet przy zainwestowaniu stosunkowo niewielkich kwot na krótkie terminy. Kurs złotego do innych walut wykazał się w ostatnim czasie jeszcze jedną prawidłowością.
Jeśli prześledzimy kursy walutowe złotego na parach z dolarem i z euro (wykresy), okaże się, że polska waluta od kilku tygodni może pochwalić się największą wartością we wtorki i środy. Czy można wynieść już z tego regułę, że PLN w środku tygodnia należy sprzedać, by mieć szanse na największe zyski? Sprawa nie jest prosta.
Czy reguła powtarzalności sprawdzi się w dłuższym terminie?
Eksperci w takich sytuacjach zalecają zazwyczaj ostrożność, choć pokusa jest ogromna. - Rzeczywiście można zauważyć, że w ostatnich tygodniach złoty osiąga wysokie, jeśli nie najwyższe, wartości względem głównych walut euro i dolara we wtorek lub w środę. Potem następuje spadek, by na koniec tygodnia złoty znów mógł nieco odrobić - mówi ekonomista Andrzej Stefaniak, Currency Dealer DMK.
- Nie należy jednak posiłkować się tą obserwacją w dłuższych terminach cyklu inwestycyjnego, ponieważ trudno przewidzieć kiedy reguła powtarzalności ustąpi miejsca silniejszym czynnikom - dowiodły tego nasze dotychczasowe analizy. Bądźmy zatem ostrożni - komentuje ekspert.
A te silniejsze czynniki mogą pojawić się z początkiem nowego miesiąca, kiedy główne banki centralne zdecydują, co dalej ze stopami procentowymi. Rynki czekają też na decyzje amerykańskiego Kongresu w sprawie zwiększenia limitu długu.