https://strefabiznesu.pl
reklama

30 mln euro za polski jacht. W Gdańsku powstają cacka, które są spełnieniem marzeń

Agnieszka Kamińska
90 proc. transakcji sprzedaży jachtów odbywa się za pośrednictwem wyspecjalizowanych firm i domów brokerskich
90 proc. transakcji sprzedaży jachtów odbywa się za pośrednictwem wyspecjalizowanych firm i domów brokerskich mat. prasowe
Jeśli wziąć pod uwagę budowę luksusowych jachtów ponad 40-metrowych, to na pewno jesteśmy w pierwszej dziesiątce na świecie. Specjaliści z naszej branży klasyfikują nas bardzo wysoko w tej dziesiątce - mówi Strefie Biznesu Mikołaj Król, prezes stoczni Conrad z Gdańska.

Spis treści

Stocznia Conrad specjalizuje się w budowie luksusowych jachtów, które wykonuje z uwzględnieniem indywidualnych oczekiwań klientów

Czy stocznia Conrad ma w Polsce konkurencję?

Nie ma, w Polsce i w tej części Europy jesteśmy numerem jeden, jeśli chodzi o kategorię jachtów, w której się specjalizujemy. Nasza stocznia dostarcza klientowi jednostki duże, czyli ponad 40-metrowe, są one w pełni wyposażone. Wykonujemy je z uwzględnieniem indywidualnych oczekiwań klientów. Oczywiście w Polsce działają też inne stocznie jachtowe, ale budują innego typu jednostki.

Jak długo produkuje się jacht od momentu koncepcji?

Jeśli budujemy całkowicie nowy jacht, to sama praca koncepcyjna przy tym projekcie zajmuje około roku. Od momentu, gdy mamy już gotowy projekt, to kolejny etap realizacji zajmuje od 2 do 3 lat. Oczywiście krócej trwa budowa jachtu, jeśli korzystamy z już istniejącego projektu. Mówimy o jachtach seryjnych. Obecnie mamy w budowie trzecią jednostkę takiego samego typu z linii C144S, która opiera się na podobnym projekcie. Jeśli klient nie oczekuje zmian w projekcie, to możemy zbudować jacht w ciągu 2 lat. Często jednak wprowadzane są zmiany w dokumentacji projektowej lub podczas budowy i wówczas cały proces się wydłuża.

Ile jachtów oddajecie do użytku rocznie?

Co roku oddajemy jeden jacht. Jednocześnie w procesie produkcji i projektowania mamy dwie inne jednostki. Jesteśmy tzw. stocznią butikową, nie jesteśmy nastawieni na masową produkcję, ale wzorem największych światowych producentów super jachtów, na wyprodukowanie wyjątkowego jachtu na indywidualne zamówienie.

Za jacht Conrad C144S o długości 44,3 m trzeba zapałcić 30 mln euro

Ile kosztuje takie cacko?

W 2023 r. zbudowaliśmy motorowy jacht Conrad C144S o długości 44,3 m, którego cena obecnie wynosi 30 mln euro netto.

A jeśli ktoś chciałby wyczarterować taki jacht od właściciela?

Klient kupuje jacht dla siebie, ale najczęściej pływa nim jedynie kilka tygodni w roku. Natomiast ponosi duże koszty związane z utrzymaniem jednostki przez cały rok. Mówimy tu m.in. o kosztach portowych czy utrzymania załogi. Z jachtem jest trochę tak jak z domem, nawet jeśli w nim nie mieszkamy, to ponosimy koszty z nim związane.

Biznes

Dalszy ciąg artykułu pod wideo ↓
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wobec tego rzeczywiście jest tak, że niektórzy właściciele czarterują jachty, żeby skompensować sobie koszty. W przypadku naszych jachtów z serii C144S, za tydzień czarteru trzeba zapłacić około 280 tys. euro. To jest stawka podstawowa, do tego dochodzą m.in. koszty zakupu paliwa, wyżywienie - ale całą tą obsługą zajmują się już wyspecjalizowane firmy czarterowe. Muszę też podkreślić, że są też tacy klienci, którzy chociaż niewiele pływają, to nie wynajmują jachtu. Po prostu nie chcą, żeby ktoś inny pływał na ich jednostce.

90 proc. transakcji sprzedaży jachtów odbywa się za pośrednictwem wyspecjalizowanych firm i domów brokerskich

Jak pozyskuje się klientów? Stocznia Conrad jest już rozpoznawalna i ma światową markę, ale domyślam się, że nie zawsze tak było i że cały proces sprzedaży jachtu trwa?

Sprzedaż towaru luksusowego zawsze trwa i nie jest to łatwy proces. Bierzemy co roku udział m.in. w światowej wystawie w Monako, która dla naszego środowiska jest najważniejsza. Prezentujemy tam jednostki, które mogą zobaczyć potencjalni klienci, ale co ważniejsze również brokerzy. Obecnie około 90 proc. transakcji sprzedaży odbywa się właśnie przez pośredników. To są wyspecjalizowane firmy i domy brokerskie, które prowadzą bazy danych klientów. Wiedzą, jakie preferencje mają ci klienci, czego dokładnie szukają. W świecie jachtowym większość klientów już ma jednostkę lub ją czarterowało. To grono doskonale wie, do kogo się zgłosić z pytaniem o ofertę. Mamy też klientów powracających, dla których już w przeszłości budowaliśmy mniejsze jednostki. Było i tak, że klient po prostu zobaczył naszą reklamę i zainteresował się kupnem jachtu. Teraz jest już łatwiej z pozyskaniem klientów, bo mamy renomę, a nasze jachty są nagradzane.

Czy wśród klientów dominują przedstawiciele jakiegoś państwa? Kto najczęściej kupuje jachty?

Istnieje bardzo duże zróżnicowanie pod tym względem, mamy klientów z bardzo różnych państw i nawet trudno wskazać jakiś jeden region, do którego nasze produkty trafią najczęściej. Poza tym, co tu kryć, dla nas nie ma to znaczenia. W świecie jachtowym klienci bardzo często proszą o dyskrecję. Nie chodzi tu o ukrywanie majątku, ale niektóre majętne osoby po prostu nie chcą się publicznie afiszować z zakupem drogiego jachtu.

Gdy 20 lat temu wchodziliśmy w sektor budowy dużych jednostek, to siłą rzeczy zaczęliśmy kontaktować się z jednymi z najbogatszych osób na świecie. To, że stykamy się z takimi osobami, jakoś nigdy szczególnie mnie nie ekscytowało. My po prostu robimy swoje, jak najlepiej potrafimy.

Tym, co podcina skrzydła w biznesie jachtowym, są wahaniu kursu walut

Jak wyglądają wyniki finansowe pana firmy? Przedsiębiorcy z wielu branż narzekają na wysokie koszty prowadzenia biznesu albo np. na niekorzystne warunki geopolityczne. Czy was to dotknęło?

O konkretnych liczbach wolałbym nie mówić, ale w naszym przypadku tym, co podcina skrzydła, są wahaniu kursu walut. W ostatnich dwóch latach euro poszło w dół, a złoty jest teraz bardzo silny, co w naszym przypadku oznacza, że przychody nie są tak wysokie, jak prognozowaliśmy. Koszty prowadzenia tego biznesu są gigantyczne, na samą promocję i udział w imprezach branżowych wydajemy rocznie miliony złotych. Nie mówiąc już o kosztach związanych z produkcją. My mamy taki cel, żeby zbudować jacht lepiej i możliwie taniej niż konkurencja. Z tym pierwszym założeniem nie mamy żadnego problemu, bo nasze jachty są najwyższej jakości. Natomiast pamiętajmy, że na rynku działają firmy, które są w stanie wyprodukować rocznie więcej tańszych jednostek, ale przede wszystkim dlatego, że działają w systemie seryjnym. A my nie prowadzimy taśmowej czy seryjnej produkcji. Personalizujemy każdy jacht.

Wiadomo, że w przypadku takiej produkcji, cena gotowego towaru będzie niższa.

Tak. Każda modyfikacja projektu to dodatkowy koszt i wydłużenie procesu produkcji. My się z tym liczymy, bo mamy klientów, których interesuje właśnie taki wyjątkowy, niepowtarzalny produkt. Oczywiście my również oferujemy projekty, które stanowią bazę i częściowo można je modyfikować, według preferencji klienta. Jesteśmy też w stanie wyprodukować jacht na podstawie całkowicie nowego projektu.

Mówił pan o tym, że w Polsce pana stocznia nie ma konkurencji. A na świecie? Jakie miejsce zajmujecie?

Żeby uczciwie odpowiedzieć na pani pytanie, to trzeba się odnieść do stoczni, które prowadzą porównywalną działalność do naszej. A takich firm nie ma zbyt dużo na światowym rynku. Jeśli więc wziąć pod uwagę jachty ponad 40-metrowe, na granicy 500 GT, to na pewno jesteśmy w pierwszej dziesiątce na świecie. Wiem, że specjaliści z naszej branży klasyfikują nas bardzo wysoko w tej dziesiątce.

Gdy ktoś pyta o możliwości stoczni, to jacht Viatoris jest odpowiedzią na wszelkie pytania - ten projekt wymagał niebywałego kunsztu i precyzji

Z jakiego jachtu jest pan najbardziej dumny?

Dla mnie najbardziej wyjątkowy pozostanie nasz 40-metrowy jacht motorowy Viatoris z 2018 r.. To był jacht, który zbudowaliśmy dla klienta, który już wcześniej kupił u nas inną jednostkę. Powrót do naszej firmy był więc dowodem jego zaufania i uznania, co więcej - dostaliśmy wolną rękę, jeśli chodzi o projekt. A muszę przyznać, że był on bardzo skomplikowany, naszpikowany detalami, wymagał niebywałego kunsztu i precyzji. Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że w tym projekcie wznieśliśmy się na wyżyny. Jacht zaprezentowaliśmy w 2018 r. z wielkim sukcesem na wystawach w Monaco i Cannes.

To była ważna, wręcz przełomowa jednostka dla naszej firmy. Gdy dziś ktoś pyta o nasze możliwości, to Viatoris jest odpowiedzią na wszelkie pytania. Ten projekt był też naszym powrotem do mainstreamu. Już wiele lat temu zbudowaliśmy 27-metrowy jacht, który w tamtych latach uchodził za jednostkę z najwyższej półki – to tak, jakby dziś zbudować jednostkę 55-metrową. Ale potem budowaliśmy mniejsze jachty, w tym również żaglowe, małymi krokami szliśmy do przodu. Po drodze firmy, do których w tamtych czasach chcieliśmy się porównywać i były naszymi idolami, poupadały m.in. w wyniku kryzysu. Dopiero projekt Viatoris był dla nas powrotem do budowy dużych jednostek motorowych i otworzył nam drogę na szczyt.

Jak bardzo w waszej działalności liczy się innowacyjność?

Produkowane są już jachty hybrydowe z napędem elektrycznym i spalinowym albo całkowicie elektryczne. Są też jachty wodorowe lub wykorzystujące biopaliwo. Klienci często chcą mieć na jachcie jakieś unowocześnienia, ale bywa, że się z tego wycofują ze względu na wysokie koszty. Poza tym pamiętajmy, że jacht jest taką konstrukcją, która też ma pewne ograniczenia.

No właśnie, czy pana stocznia jest w stanie zbudować każdy jednostkę?

Czasem się śmieję, że jeszcze tylko nie budowaliśmy katamaranów i łodzi podwodnych. Do katamaranów mnie nie ciągnie, bo w tym temacie dobrze radzi sobie inna firma, która zresztą funkcjonuje niedaleko naszej stoczni. Nasza infrastruktura jest przystosowana do jednokadłubowych produkcji. Budowa jachtu podwodnego nie wchodzi w grę, nie ma takiej jednostki, ale normalny jacht można wyposażyć w  małą, 2- lub 4-osobową łódź podwodną. Takie projekty już są realizowane. W jachtach można też instalować obserwatoria podwodne, są to oddzielne pomieszczenia, w których cześć poszycia jest ze szkła.

Jak duży ma pan zespół pracowników i czy stocznia współpracuje z innymi firmami na zasadzie podwykonawstwa?

Mam wielkie szczęście pracować ze znakomitym zespołem specjalistów. Jeśli chodzi o dział wyposażenia jachtów, to liczy on 120 osób. Natomiast razem ze spółką matką Marine Projects mamy do dyspozycji wspólnie ponad 500 osób. Co do zasady, cały jacht wykonujemy w naszej stoczni od początku do końca i nie opieramy procesu produkcji na podwykonawcach zewnętrznych. Czasem jednak wyjątkowe wymagania projektu lub specyficzny etap produkcji wymaga wykorzystania specjalistycznych firm zewnętrznych, zarówno polskich jak i zagranicznych. 

W najbliższych latach stocznia Conrad planuje inwestycje, które pozwolą na równoległą produkcję kilku jednostek

Czy planujecie rozwój działalności?

Tak, są takie plany. Obecnie przez ograniczenia w infrastrukturze stoczni nasze moce produkcyjne są ograniczone i nie jesteśmy w stanie produkować tyle, ile byśmy chcieli. A chcielibyśmy oddawać klientom 2-3 jachty rocznie. W najbliższych latach planujemy inwestycje, które pozwolą na równoległą produkcję kilku jednostek i wówczas będziemy szukać nowych pracowników.

Polski Instytut Ekonomiczny podał, że Polska w 2021 r. była ósmym na świecie i piątym w Europie eksporterem jachtów. Z czego to wynika, co jest przewagą Polski na rynku?

Jeśli chodzi o kategorię, w której działa nasza stocznia, czyli o produkcję luksusowych jachtów o długości powyżej 24 metrów, to numerem jeden na świecie są Włochy. Polska znajduje się w pierwszej dziesiątce, jest siódma. Natomiast jeśli jeszcze do tego uwzględnimy produkcję małych, kilkumetrowych jednostek rekreacyjnych, to na pewno w tym rankingu Polska jest wyżej. Firmy jachtowe decydują się na produkcję w Polsce, bo cały czas koszty, głównie robocizny, nie są tu aż tak wysokie, jak w innych państwach na zachodzie Europy, co prawda te warunki niestety stopniowo się pogarszają. Poza tym, w Polsce jest też baza – na polskim rynku od lat istnieją firmy specjalizujące się w produkcji stoczniowej, które spełniają m.in. restrykcyjne wymogi dotyczące produkcji z włókien szklanych.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Rząd rozważa miliardowe wsparcie dla huty w Dąbrowie Górniczej

Rząd rozważa miliardowe wsparcie dla huty w Dąbrowie Górniczej

Dekarbonizacja systemów grzewczych będzie kosztowna i skomplikowana

Dekarbonizacja systemów grzewczych będzie kosztowna i skomplikowana

Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu