Co dalej z magazynami energii, pompami ciepła i fotowoltaiką?

Porozmawialiśmy z Dawidem Zielińskim, prezesem Columbus Energy z Krakowa. Firma dostarcza usługi z zakresu instalacji OZE. Oprócz realizacji instalacji fotowoltaicznych dla klientów indywidualnych i biznesowych, od 2020 roku spółka zajmuje się sprzedażą i montażem pomp ciepła, magazynów energii. 

Jak przyznaje Zieliński rok 2024 przyniósł zapowiedzi znaczących inwestycji w infrastrukturę energetyczną. Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK) ogłosił plany finansowania projektów energetycznych na kwotę ponad 70 miliardów złotych. – Jednakże, mimo tych ambitnych planów, tempo realizacji inwestycji pozostaje stosunkowo wolne – wskazuje.

–Wydaje się, że mały progres jest, ale następuje w wolnym tempie. Zapowiedziane w pierwszej części roku finansowanie infrastruktury energetycznej z BGK, na ponad 70 mld zł, dopiero rusza – tłumaczy.

Jednocześnie zwraca uwagę, że ważnym elementem tego finansowania są magazyny energii, które mają kluczowe znaczenie dla stabilności systemu energetycznego. – Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej uruchomił program o wartości 4 miliardów złotych, dedykowany właśnie rozwojowi magazynów energii – dodaje.

W ocenie prezesa Columbus Energy, jednym z głównych wyzwań dla inwestycji w OZE w Polsce jest silna presja finansowa, wynikająca z wysokiego kosztu pieniądza i niekorzystnych kursów walutowych. – To sprawia, że wiele projektów staje się mniej opłacalnych, co z kolei może prowadzić do ich realizacji przez zagraniczne korporacje – przyznaje.

– Na pewno wielkim blokerem jest droga złotówka, która wszystkie modele finansowe stawia pod wielką presją, a brak realnego systemowego wsparcia dla inwestycji stawia nas w sytuacji, że większość marżowych projektów będzie realizowana przez korporacje europejskie – zauważa.

W tym kontekście kluczowe jest wsparcie ze strony instytucji takich jak BGK czy Polski Fundusz Rozwoju (PFR), które mogą pomóc w zabezpieczeniu finansowania i utrzymaniu marż w polskich rękach.

Realizacja zaktualizowanego Krajowego Planu Energetycznego i Klimatycznego (KPEiK) stoi pod znakiem zapytania. Wiele zależy od zmiennych czynników, które mogą wpłynąć na jego skuteczność.

Tutaj warto przypomnieć, że prognozy wskazują, że po 2030 roku większość mocy w Polsce będzie opierać się na OZE. Jednakże, jak podkreślają eksperci, realizacja tych prognoz wymaga wielu skoordynowanych działań i wsparcia ze strony państwa.

Rok 2025 może okazać się kluczowy dla polskiej energetyki. Branża stanie przed wyzwaniem zapewnienia finansowania dla dużych inwestycji energetycznych, mimo spadających kosztów technologii takich jak panele fotowoltaiczne czy magazyny energii.

– Myślę, że duże inwestycje energetyczne czeka sprawdzian finansowania. Pomimo spadających CAPEX-ów, czyli kosztów inwestycji, paneli fotowoltaicznych, magazynów energii, to koszt pieniądza wywiera negatywną presję na wrażliwość modeli finansowych – tłumaczy.

Tu, zdaniem Zielińskiego mogą pomóc BGK, PFR, KUKE oraz inne instytucje państwowe, które mają możliwość wzięcia części ryzyk Equity na siebie i spięcia inwestycji. Ponadto, w jego ocenie szansą są środki z Unii Europejskiej, jednocześnie dodając, że „polityka zawsze ma wiele twarzy, dlatego trudno ocenić czy jest to szansa, czy zagrożenie”.

Jak przykład podaje program „Czyste Powietrze”, gdzie mamy budżet na dziesiątki miliardów złotych, głównie finansowany z Unii Europejskiej, jednak „jego poprzednia wersja była dziurawa regulaminowo”.

– Nowa wersja (ciągle w konsultacjach społecznych) i jej pierwsza odsłona propozycji regulaminu jest zarówno szansą, jak i zagrożeniem. Jest sporo dobrych propozycji, jak operator wniosków, jednak niuanse będą kluczowe, bo mogą one zarówno wzmocnić i uszczelnić program, jak też go zabić – zaznacza.

Zieliński nie ukrywa, że zmniejszenie prefinansowania z 50 proc. do 20 proc. zabezpiecza program przed wyłudzaniem zaliczek przez nieuczciwych wykonawców, ale równocześnie stawia pod presją tych uczciwych, bo zmniejsza cashflow o 60 proc. – Zaproponowane maksymalne ceny wykonawstwa są poniżej kosztów działalności i zatrudnienia – zaznacza i dodaje, że jego zdaniem jest to „pomyłka pisarska, a właściwe ceny będą rynkowe i uwzględnią serwis, gwarancję, koszt finansowy i zysk dla wykonawcy”.

– Albo ten program w uczciwy i godziwy sposób wykorzysta dziesiątki miliardów złotych z UE, albo je stracimy, bo np. zabraknie wykonawców. Branża OZE już kiedyś przeżyła tego rodzaju kryzys, ale chyba nie warto tego powtarzać – podsumowuje Zieliński.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Strefę Biznesu codziennie. Obserwuj StrefaBiznesu.pl!