Spis treści
- America first – czy Trump zniszczy światową gospodarkę?
- Protekcjonizm to nie tylko amerykańskie zapowiedzi. W tę stronę zmierza wiele krajów
- Sytuacja Polski jest stosunkowo dobra, ale wszystko zależy od geopolityki
- Donald Trump wysoko ceni polskie wydatki na obronność. Mogą być podstawą dalszej współpracy
- Dla Polski USA to dziś mały rynek. Jest jednak ważny, w dodatku ciągle rośnie, ale to nie produkty są naszym atutem
- Czarne i optymistyczne scenariusze według uczestników debaty. Wszystko zależy od dalszych decyzji Trumpa
Amerykańscy wyborcy deklarowali, że w wyborze prezydenta kierują się gospodarką. Oczekują od niego zmniejszenia inflacji i przyspieszenia wzrostu gospodarczego. Sam Donald Trump zadeklarował „złoty wiek” dla USA, a zwycięstwo przyniosły mu hasła ekonomiczne. Komentatorzy spodziewają się, że będzie rządził Stanami Zjednoczonymi jak przedsiębiorca. Co to oznacza dla światowej gospodarki? Czy „złoty wiek” amerykańskiej gospodarki oznacza kłopoty dla Europy i Polski?
O możliwych scenariuszach dla światowej i polskiej gospodarki rozmawiali uczestnicy debaty Obserwatora Gospodarczego Strefy Biznesu:
- Anita Gołębiewska, prezes zarządu Hive Tax,
- Juliusz Bolek, Przewodniczący Rady Dyrektorów Instytutu Biznesu,
- Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.

Dla przedsiębiorców najważniejsza jest stabilność i kontynuacja, a ponieważ Donald Trump zapowiadał wprowadzenie nowych ceł, polscy producenci obawiają się utraty konkurencyjności i rynków zbytu.
– To najważniejsze pytanie: czy Polska nadal będzie mogła sprzedawać w Ameryce swoje produkty w atrakcyjnych cenach – zauważa Anita Gołębiewska, prezes zarządu Hive Tax.
America first – czy Trump zniszczy światową gospodarkę?
Donald Trump zapowiada protekcjonizm gospodarczy, czyli ochronę amerykańskiego rynku. Takie działania znamy już z jego pierwszej prezydentury i dziś budzą sporo obaw.
– To, co proponuje Trump, ma wspierać wzrost gospodarczy w Ameryce, ale niekoniecznie będzie pomagać reszcie świata. Jego propozycje są negatywne głównie dla krajów wschodzących, takich jak Chiny czy Meksyk, ale mogą dotknąć także Europy i Polski. Jeśli USA wprowadzą 60% cła na produkty chińskie 20% na resztę świata i Europę, będzie to miało negatywny wpływ na całą gospodarkę, szczególnie produkcję i skłonność do inwestowania – uważa Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.
Europa ma już przykre doświadczenie z podobnymi zapowiedziami. W 2018 roku obawy przed wyższymi cłami negatywnie odbiły się gospodarce a obecne spowolnienie, także może wynikać z wyborczych zapowiedzi i rosnącej siły Trumpa w sondażach.
– W ciągu ostatniego roku wielu inwestorów wycofało się z Polski. Wystarczy wspomnieć zamrożenie działalności Imtela w Polsce i Niemczech. Oczywiście wojna w Ukrainie już wcześniej oddziaływała na polską gospodarkę. Jednak teraz w połączeniu z zapowiedziami Trumpa takie zjawiska mogą się nasilić – zauważa Juliusz Bolek, przewodniczący rady dyrektorów Instytutu Biznesu.
Protekcjonizm to nie tylko amerykańskie zapowiedzi. W tę stronę zmierza wiele krajów
Deklaracje Donalda Trumpa zależy rozpatrywać w szerszej perspektywie. Światowa gospodarka to system naczyń połączonych, w którym troska o własne rynki, chęć zwiększania eksportu i finansowe wsparcie gospodarki odgrywa coraz większą rolę.
– Cła zaporowe, zapowiadane przez Trumpa, wynikają z chęci ochrony np. amerykańskiego przemysłu motoryzacyjnego. Przestrogą jest sytuacja rynku europejskiego przejmowanego przez Chińczyków. Europa też próbuje zwiększać cła na chińskie produkty. Trudno mówić o jakimś wyjątkowym protekcjonizmie amerykańskim, skoro cały świat chce eksportować swoje produkty, kładzie nacisk na patriotyzm gospodarczy, a dodatkowo wspiera swoich producentów. Chiny to najlepszy przykład, ponieważ zamierzają na ten cel przeznaczyć miliard 400 milionów dolarów – podkreśla Juliusz Bolek.
Sytuacja Polski jest stosunkowo dobra, ale wszystko zależy od geopolityki
Propozycje gospodarcze Trumpa nie uderzają bezpośrednio w nasz kraj. Polska ma mocną konsumpcję. Owszem mamy też zaległości inwestycyjne po stronie prywatnego biznesu, ale zbliżają się inwestycje unijne. To 3 czynniki, które odróżniają nas od reszty Europy i dają szansę, byśmy byli liderem wzrostu gospodarczego.
Z drugiej strony, polski biznes bardzo ostrożnie podchodzi do inwestycji i pod tym względem odstajemy od reszty regionu. Innowacyjność jest także dużo słabsza niż w krajach zachodnich, co w sytuacjach kryzysowych może pogłębiać nasze problemy. Potrzebujemy stabilności krajowej i zagranicznej, dlatego najważniejsza jest sytuacja geopolityczna. Ta zaś zależy od tego, jak Trump zachowa się wobec Ukrainy i NATO. Jeśli wycofa wsparcie militarne dla Ukrainy, odbije się to niekorzystnie na naszej gospodarce.
Donald Trump wysoko ceni polskie wydatki na obronność. Mogą być podstawą dalszej współpracy
Większość krajów europejskich przeznacza na obronność około 2% PKB, podczas gdy doradcy Donalda Trumpa oczekują wydatków na poziomie 3-4%. Polska więc wyraźnie odróżnia się od reszty na korzyść, a dzięki dobrym relacjom, amerykański biznes może część swoich mocy produkcyjnych lokować w Polsce, tym bardziej że obecne wypowiedzi Trumpa wykazują nacisk na budowanie własnego potencjału obronnego przez poszczególne kraje.
– Pojawiły się ostatnio doniesienia o tym, że Ukraińcy zaproponują Amerykanom odbudowę i wykorzystanie surowców w zamian za utrzymanie wsparcia. Wielu ekspertów przewiduje także, że USA zwiększą wsparcie, by osłabić Rosję i zyskać pozycję negocjacyjną. Scenariuszy jest wiele, a ponieważ trudno je przewidzieć, na razie wywołują obawy i zniechęcają do inwestycji – mówi Rafał Benecki.
Dla Polski USA to dziś mały rynek. Jest jednak ważny, w dodatku ciągle rośnie, ale to nie produkty są naszym atutem
Handel pomiędzy naszymi krajami odpowiada za 3% polskiego eksportu, wobec 70%, które daje handel z UE i Wielką Brytanią. Można więc stwierdzić, że USA są dla Polski małym rynkiem. Jednak bardzo ważnym i rosnącym.
– Raczej trudno będzie nam pokonać chińską konkurencję w produkcji dóbr. Mamy jednak ludzi, którzy mogą tworzyć innowacyjne technologie i sztuczną inteligencję. Problem w tym, że nie rozwijają swojej działalności w Polsce, tylko uciekają do USA – zauważa Anita Gołębiewska.
Usługi technologiczne są najważniejsze. Dla porównania: mamy 300-400 tys. programistów. W całej Europie Środkowej jest ich milion, a w Dolinie Krzemowej 600 tys.
– Wielu z naszych deweloperów pracuje dla amerykańskich firm i buduje ich siłę. Nasze dobre relacje z Ameryką to także zdolność przyciągania tych firm, tak by lokowały się u nas, a ci, którzy nabierają w nich doświadczenia, za kilka lat budowali potęgę naszej gospodarki – dodaje Rafał Benecki.
Wymiany towarowej jednak, wbrew pozorom, także nie wolno lekceważyć. Wyróżnikiem i zaletą USA jest jednolitość rynku.
– Przedsiębiorcy zwracają uwagę, że panują tam jednakowe regulacje, nie 27 różnych jak w UE. W efekcie ktoś, kto ma produkt konkurencyjny, robi interes w całej Ameryce. Z tego puntu widzenia 3% eksportu to szanse rozwojowe i kolejny powód, dla którego powinno nam zależeć na dobrych relacjach z USA – mówi Benecki.
Do pozytywów w zapowiedziach nowego prezydenta należy zaliczyć impuls, który zaczyna wybudzać Europę z letargu.
– Zaczynamy np. zastanawiać się, skąd weźmiemy stal, potrzebną między innymi do produkcji broni. Dzisiaj 90% stali pochodzi z Azji i z Chin. Zaczynają się pojawiać się projekty odbudowy potencjału produkcji, możliwe, że dotrą także do Polski. Jestem pewien, że wiele się zmieni. Na krótką metę nie będzie łatwiej, ale może wynikną z tego jakieś pozytywy – zastanawia się ekonomista ING.
Pewne tendencje rzeczywiście były widoczne już w pierwszej prezydenturze Donalda Trumpa.
– Można to nazwać stawianiem na swój kraj, czyli próbą zatrzymania wszystkiego w ramach gospodarki Stanów Zjednoczonych. Jak najmniej kupować z zewnątrz, jak najwięcej sprzedawać. Korzystać z własnych zasobów, zatrudniać swoich obywateli – dodaje Anita Gołębiewska.
Donald Trump zapowiada więc kroki, które, przynajmniej w ciągu kilku lat będą korzystne dla wzrostu gospodarczego w Ameryce, ale są zagrożeniem dla reszty świata, w tym Europy, która jest gospodarka opartą na eksporcie.
– Kiedy największa gospodarka wprowadza cła, inni odpowiadają tym samym i świat się zamyka. Handel międzynarodowy niósł gospodarkę przez ostatnie 30 lat. Polityk, który chce polityki protekcjonistycznej i odwrócenia tych tendencji, jest zagrożeniem dla Europy i dla Polski, bo nasz cud gospodarczy polegał właśnie na udziale w handlu międzynarodowym – dodaje Rafał Benecki.
Czarne i optymistyczne scenariusze według uczestników debaty. Wszystko zależy od dalszych decyzji Trumpa
Poprosiliśmy uczestników debaty zarysowanie czarnych i optymistycznych scenariuszy rozwoju sytuacji, zależnie od dalszych decyzji Donalda Trumpa.
Anita Gołębiewska przyszłość postrzega w konkurencji z Ameryką innowacjami i nowoczesnymi technologiami.
– Mamy sporo do zaoferowania. Optymistyczny scenariusz zakłada, że Trump dotrzymuje słowa i doprowadza do zakończenia wojny. Dla Polski otwierają się możliwości odbudowy Ukrainy, a za tym idzie przebudzenie naszej gospodarki. Czarny scenariusz to zamknięcie amerykańskiej gospodarki, także na Polskę i dotkliwy spadek wymiany handlowej.
Juliusz Bolek nie obawia się czarnego scenariusza.
– Nawet jeśli stracimy coś z tych 3 procent eksportu do USA, wierzę, że znajdziemy inne rynki. Mój pozytywny scenariusz zależy natomiast wyłącznie od nas samych. Zakłada, że znajdziemy dla siebie specjalizację, która podbijemy USA i świat. Zaczniemy wdrażać coś innowacyjnego, co będzie kołem zamachowym gospodarki i odniesiemy sukces na miarę półprzewodników z Tajwanu.
Rafał Benecki obawia się nietrwałego pokoju na Ukrainie.
– W takiej sytuacji nie ruszy odbudowa Ukrainy, a polski biznes cały czas będzie się obawiać inwestycji. Ameryka wycofa swoje wsparcie dla NATO, a Europa sama nie da sobie rady, co będzie mieć także konsekwencje gospodarcze dla Polski. Scenariusz optymistyczny to zakończenie wojny i wstąpienie Ukrainy. Odbudowa Ukrainy jest ogromnym impulsem dla wzrostu gospodarczego. Jednocześnie Ameryka zaczyna technologiami wspierać Europę Środkową, żeby była gotowa sama się bronić, a nieuniknione wojny handlowe mają łagodny przebieg. Następuje przebudzenie Europy, zmiany w polityce niemieckiej powodują ożywienie i wracamy do wyższych wzrostów gospodarczych.