W II kwartale 2020 r. PKB wyrównany sezonowo (w cenach stałych przy roku odniesienia 2010) zmniejszył się realnie o 8,9 proc. w porównaniu z poprzednim kwartałem i był niższy niż przed rokiem o 7,9 proc. PKB niewyrównany sezonowo (w cenach stałych średniorocznych roku poprzedniego) zmniejszył się realnie o 8,2 proc. w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego- podał GUS.
II kwartał to już historia. Bardziej nas interesuje to co będzie teraz i to co czeka nas w przyszłości- mówi ekspert i dodaje, że negatywne skutki absolutnego zawalenia się polskiej gospodarki, bo to jest sytuacja której nie pamiętamy, zostały zasypane dziesiątkami miliardów złotych z różnego rodzaju tarcz.
- Z jednej strony były to tarcze wspomagające wypłatę wynagrodzeń, z innej strony na utrzymanie płynności finansowej przedsiębiorstw. Generalnie rzecz biorąc0 tę dziurę udało się zasypać. Jednak ta wyrwa nie będzie teraz nadrobiona w przeciągu miesiąca czy dwóch, tylko gospodarka do poziomu sprzed koronawirusa dojdzie dopiero w 2020 roku- wylicza ekspert.
Zdaniem Zubera najbliższy okres, będzie okresem odczuwalnie gorszym dla przeciętnego Kowalskiego. - Chociażby ze względu na to o czym mówiliśmy. Załamanie PKB oznacza wzrost bezrobocia i do tego wzrostu bezrobocia dojdzie, ponieważ mamy likwidację stanowisk pracy. To sytuacja z którą nie mieliśmy do czynienia przez ostatnie 6 lat, czyli sytuacja w której w polskiej gospodarce realnie ubywa stanowisk pracy- tłumaczy.
- Wynagrodzenie w najlepszym razie nominalnie będą rosły ale nie będą rosły realnie. Inflacja będzie wyższa od wzrostu wynagrodzeń, a moim zdaniem pojawia się ryzyko, że przeciętne wynagrodzenie może nawet nominalnie spaść ze względu na pogorszenie sytuacji na rynku pracy- mówi.
Jak wyjaśnia ekonomista, załamanie PKB oczywiście przełoży się na każdego z nas. Ponadto załamanie PKB oznacza załamanie wpływów do budżetu, czyli po prostu będzie mniej pieniędzy.
- Żeby realizować wydatki państwo musi pożyczać lub wspomagać się drukowaniem pieniędzy przez Narodowy Bank Polski, a jedno i drugie niesie za sobą skutki i my za te skutki będziemy płacić przez następne lata, ponieważ ktoś te pieniądze będzie musiał oddać, a te wydrukowane miliardy złotych trzeba będzie ściągnąć z rynku, bo dojdzie do wzrostu inflacji, która realnie będzie zabierała naszą siłę nabywczą- podsumowuje Zuber.
