Zdecydowana większość, bo 61 proc. firm ma zamiar utrzymać płace na obecnym poziomie. Odsetek firm planujących obniżenie pensji jest marginalny i wynosi 3 proc. Z kolei 34 proc. bdanaych firm deklaruje, że jeszcze w tym roku podwyższy wynagrodzenia swoim pracownikom.
34 proc. badanych firm chce dać podwyżki. Taka będzie ich wysokość
Na jak wysokie podwyżki mogą liczyć pracownicy w firmach, które przewidują wzrost płac? 43 proc. pracodawców deklaruje średnie podwyżki przekraczające 7 proc. - z czego w przypadku 28 proc. będą to podwyżki rzędu 7-10 proc, a w przypadku 15 proc. wynagrodzenia zwiększą się o 10 proc. i więcej. Natomiast 8 proc. przedsiębiorstw nie zdecydowało jeszcze, o ile zwiększą wynagrodzenia. Najczęściej wzrostu płac mogą się spodziewać pracownicy budownictwa (43 proc.) oraz sektora SSC/ BPO (40 proc.). Jednak w przypadku tego drugiego relatywnie najczęściej spodziewane są też cięcia pensji (5 proc.). Najrzadziej wzrost wynagrodzenia deklarują firmy z branży transportu i gospodarki magazynowej (29 proc.) oraz handlu (30 proc.) Wyjaśnijmy, że SSC/ BPO to branża, w której zleca się firmom zewnętrznym prowadzenie procesów biznesowych – np. księgowości, obsługi HR, działu prawniczego.
„Dane pokazują wyraźnie, że większość pracodawców na podwyżki zdecydowała się na początku roku. Zmiany w drugim półroczu mogą wynikać z konieczności dostosowania płac do lipcowego wzrostu minimalnego wynagrodzenia. Może się ich spodziewać ta część pracowników, których pracodawcy ze względu na sytuację przedsiębiorstw nie podnosili płac z początkiem roku i teraz albo mogą sobie na to pozwolić, bo są już pewniejsi co do budżetu, albo nie mają wyjścia, bo dostrzegli wzmożoną rotację pracowników i spadek ich satysfakcji. Są też takie przedsiębiorstwa, które decydowały się na rozbicie planowanych wzrostów płac na dwie tury – tak, aby częstotliwość zmian odpowiadała dwóm etapom wzrostu wynagrodzenia minimalnego” – twierdzi Monika Hryniszyn, Regional HR Leader Northern Europe & Global Talent w Randstad, zacytowana w raporcie.
Z raportu dowiadujemy się też, że wśród pracodawców wzrosła skłonność do zatrudniania: teraz już więcej niż co trzecia firma (31 proc.) zamierza otworzyć nowe rekrutacje w ciągu półrocza – to wzrost o 5 proc. od jesieni. Najbardziej skłonne do zatrudniania firmy działające w budownictwie i SSC/BPO (po 37 proc.). Jednocześnie w drugiej z wymienionych branż widać też największy odsetek firm planujących redukcję miejsc pracy (12 proc.). Najmniej nowych rekrutacji w kolejnym półroczu przewiduje sektor obsługi nieruchomości i firm (15 proc.). Odsetek przedsiębiorstw planujących w najbliższym czasie redukcje zatrudnienia nie odstaje od średnich wyników dla badania i wynosi 7 proc.
Firmy z tych branż będą podwyższać wynagrodzenia
Planom podwyżkowym przedsiębiorców przyjrzeli się też analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Analitycy PIE wskazali, że na wyższe pensje w tym roku mają szansę przede wszystkim pracownicy dużych przedsiębiorstw. Jeśli zaś spojrzymy na branże, to tu zdecydowanie dominuje budownictwo (39 proc. firm planuje podwyżki), a także produkcja (37 proc.). Z badań PIE wynika też, że część firm, które w tym roku już podniosło wynagrodzenia, do końca roku chce jeszcze zwiększyć pensje.
„Wśród firm, które już podniosły wynagrodzenia od stycznia do kwietnia 2024 r., 45 proc. planuje kontynuować podwyżki jeszcze w tym roku, a niemal co czwarte (24 proc.) przedsiębiorstwo, które dotychczas nie podnosiło płac, ma zamiar zwiększyć je do końca roku” – informuje PIE.
Oba badania wskazują na dużą aktywność pracodawców w branży budowlanej. To nie dziwi, bo luka kadrowa w tym sektorze cały czas jest duża, a pracownicy z zagranicy nie zdołali jej całkowicie zapewnić. Zasoby kadrowe branży są niewystarczające do planów inwestycyjnych.
"Mamy rekordową dynamikę wynagrodzeń w czasie dekoniunktury. Dlatego boimy się - i jest to niemal pewne, że kiedy inwestycje infrastrukturalne po 2024 roku rozkręcą się, to dynamika wynagrodzeń w budowlance jeszcze przyspieszy. Nie ma ludzi do pracy, bo bazujemy na Ukraińcach, których na rynku jest 10 razy mniej niż przed wojną" – powiedział Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, w rozmowie z portalem WNP.PL.
Źródło: raport Instytutu Badawczego Randstad (we współpracy z Gfk), PIE, Polski Związek Pracodawców Budownictwa
