Spis treści
Ujemne ceny energii pojawiły się jedynie w godzinach od 11 do 16 w niedzielę 11 czerwca, a co więcej zostały one zapowiedziane dzień wcześniej. I właśnie to ma kluczową rolę w kwestii uniknięcia ewentualnych strat przez posiadaczy fotowoltaiki.
Co oznacza termin: ujemne ceny energii?
Ujemne ceny energii oznaczają de facto, że ten, kto wytwarza prąd dopłaca odbiorcy, aby go odebrał. Dzieje się tak w sytuacjach, gdy produkcji energii jest więcej zapotrzebowania na nią. W Polsce taka sytuacja to wciąż rzadkość. Aby zaistniały takie warunki, mocno zwolnić musi produkcja przemysłowa oraz zużycie prądu w gospodarstwach domowych. Potrzeba też słonecznej pogody oraz wiatru na tyle mocnego, by maksymalizować obroty turbin, ale z kolei nie w porywach, które zmuszą kontrolerów do ich wyłączenia. Ostatni warunek to uczestnictwo w unijnym systemie „market coupling”, którego specyfikę wyjaśniamy w innym tekście oraz miks energetyczny zapewniający wysoki poziom OZE.
Warto jedynie dodać, że system „market coupling” prowadzący do ujednolicenia rynku energii na terenie UE wciąż się rozwija, a uczestnictwo w nim będzie sprzyjać częstszemu pojawianiu się dni z ujemnymi cenami energii. Czy jest się zatem czego bać?
Kto zyskuje, kto traci, gdy świeci słońce
W kwestii korzyści i strat związanych z uczestnictwem Polski w jednolitym rynku energetycznym należy rozdzielić dwie kwestie: korzyści państwa, a w szczególności państwowych firm energetycznych oraz obywateli. W tym drugim przypadku osoby korzystającego z prądu sieciowego, które są tylko odbiorcami energii, zawsze będą korzystać z nadprodukcji prądu. Gorzej rzecz się przedstawia w przypadku osób, które są jednocześnie odbiorcami i wytwórcami energii. Należą do nich niektórzy posiadacze paneli fotowoltaicznych, którzy w sytuacji takiej, jaka miała miejsce w niedzielę, dopłacą nieco do wytworzonej przez siebie energii. Problem dotyczy jedynie garstki osób. Warto też przypomnieć o tym, że więcej na panelach słonecznych skorzystają osoby, którym udało się zainstalować przed 1 kwietnia 2022 r., kiedy weszła w życie nowelizacja ustawy o OZE.
Sprawdź, czy jesteś wśród dopłacających
Najbardziej narażone na drobną stratę w bilansie energetycznym są osoby, które zamontowały fotowoltaikę bez nawet jednego magazynu energii. Właściciel fotowoltaiki posiadający akumulatory bez problemu w sytuacji, jaka miała miejsce kilka dni temu może przekierować prąd z sieci do swojego magazynu, by wykorzystać go na własny użytek. Ale nawet osoba, która jeszcze nie ma takiego magazynu może uniknąć dopłaty. Wystarczy zrobić najprostszą rzecz w świecie i odłączyć sieć. Obecnie można to zrobić nawet na odległość, ponieważ nowoczesne systemy fotowoltaiczne wyposażone są już w aplikacje pozwalające sterować systemem niemal z każdego zakątka świata.
Warto jednak śledzić doniesienia z rynku, ponieważ tzw. ujemne ceny energii mogą być zapowiedziane dzień wcześniej. Oznacza to, że nawet osoba, która dysponuje starszą instalacją fotowoltaiczną, jest w stanie przygotować się na wyższą podaż prądu i uniknąć podzielenia się nim, a co za tym idzie kosztem jego odprowadzenia.
Magazyny energii coraz tańsze
Jeśli zaś chodzi o magazyny energii, to stają się one coraz bardziej dostępne, zarówno pod względem ceny jak i efektywności. Bardzo dobrej jakości magazyn prądu do fotowoltaiki, można nabyć już w cenie 11 tys. zł. Jeszcze kilka lat temu trzeba było szukać urządzeń w dwukrotnie wyższych cenach. Niektóre osoby wciąż jednak decydują się na własne konstrukcje magazynujące prąd zbudowane z kilkunastu używanych akumulatorów samochodowych. Takiego rozwiązania nie polecamy, przypominając, że ze względów bezpieczeństwa, w tym przepisów przeciwpożarowych przyłączami baterii i paneli powinien zajmować się tylko wykwalifikowany elektryk, a używane magazyny powinny być certyfikowane.
