- Unijny Trybunał Sprawiedliwości uznał właśnie, że polskie prawo znacznie gorzej traktuje zatrudnionych na umowę czasową niż tych z umowami na czas nieokreślony. Jak bardzo pracownicy tracą na takich umowach?
- Zatrudnienie czasowe na umowę o pracę jest bardzo niekorzystne dla pracowników, bo powoduje brak stabilności, niepewność co do dalszego zatrudnienia. Poza tym bardzo często zamyka drogę do usamodzielnienia się. Taka osoba nie ma możliwości np. zaciągnięcia kredytu hipotecznego na własne mieszkanie.
- W związku z orzeczeniem, firmy będą musiały uzasadniać wypowiedzenie umowy czasowej oraz konsultować je ze związkami zawodowymi. Czy w ten sposób problem zostanie rozwiązany?
- Decyzję trybunału można uznać za bardzo dobre posunięcie, bo na pewno zrówna prawa osób zatrudnionych na umowę na czas określony, z tymi zatrudnionymi na stałe. Trzeba jednak zauważyć, że nie nastąpi to od razu. Z chwilą ogłoszenia decyzji ETS, zmiany te nie znalazły się w polskim Kodeksie pracy.
- Jakie mogą być inne skutki tego orzeczenia?
- Z jednej strony zmiany zwiększą stabilność zatrudnienia i zwiększą prawa osób na umowach czasowych. Z drugiej jednak mogą spowodować, że pracodawcy będą unikać tego rodzaju umów. Zamiast dawać etat na czas określony, będą zatrudniać np. na umowach cywilno-prawnych, czyli tzw. śmieciowych. Odbije się to niekorzystnie zwłaszcza na nowych pracownikach, ale też na osobach pracujących na stanowiskach mało specjalistycznych.
W Polsce ok. 27 proc. pracowników zatrudnionych jest na umowach czasowych. Daje nam to niechlubne pierwsze miejsce w Unii Europejskiej. Średnia dla całej UE w zatrudnieniu na umowach czasowych to ok. 14 proc.
