Spis treści
Odwrócenie ról – Ameryka przestaje płacić?
Pomysły te, choć radykalne, nie pojawiły się znikąd. Trump i jego doradcy od lat twierdzą, że Stany Zjednoczone przez dekady finansowały bezpieczeństwo Europy w ramach NATO, podczas gdy europejscy sojusznicy nie wywiązywali się ze swoich zobowiązań finansowych wobec wspólnego systemu obronnego.
W poniedziałek, przemawiając na pokładzie Air Force One, Trump stwierdził, że europejscy liderzy są skłonni do rozmów o obniżeniu ceł na amerykańskie produkty, ale – jak podkreślił – „żadnego dialogu nie będzie, dopóki nie zaczną co roku płacić nam dużych pieniędzy – zarówno za to, co dzieje się teraz, jak i za to, co było wcześniej”. Nie doprecyzował, co dokładnie ma na myśli, ale z jego wypowiedzi wynikało, że oczekuje od Europy swoistej rekompensaty za rzekome straty majątkowe, jakie miały ponieść Stany Zjednoczone.
Słowa Donalda Trumpa wypowiedziane w poniedziałek na pokładzie Air Force One są jednym z najbardziej kontrowersyjnych elementów strategii Trumpa. Chodzi o postulat, by europejscy członkowie NATO „spłacili zaległości” za lata, w których nie realizowali zobowiązania przeznaczania co najmniej 2% PKB na obronność — progu formalnie przyjętego przez Sojusz już w 2014 roku. Według szacunków amerykańskich think tanków, takich jak Heritage Foundation czy Hudson Institute, łączna „luka wydatkowa” państw europejskich wobec tego celu mogła wynieść w latach 2014–2023 nawet 600–800 miliardów dolarów. Największe „zaległości” przypisuje się Niemcom, Włochom, Hiszpanii i Holandii. W ocenie otoczenia Trumpa, Stany Zjednoczone przez ten czas nie tylko pokrywały różnice, ale również utrzymywały obecność militarną i logistyczną w Europie bez adekwatnego wsparcia ze strony sojuszników.
Zapłata za przeszłość
W tym kontekście zaczęły pojawiać się głosy, że amerykańska administracja może „zrównoważyć rachunki” – np. poprzez jednostronne działania wobec państw, które posiadają znaczące rezerwy dolarowe lub amerykańskie papiery skarbowe. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych pomysłów jest zamrożenie wybranych instrumentów dłużnych USA lub przesunięcie ich wykupu na odległą przyszłość — nawet o sto lat. Sytuacja jest na tyle napięta, że rząd Niemiec rozważa repatriację swoich rezerw złota z USA, o czym pisałem we wtorek.
Stephen Miran, przewodniczący Rady Doradców Ekonomicznych prezydenta Trumpa, w swoim artykule z listopada 2024 roku zasugerował, że administracja Trumpa mogłaby wykorzystać groźbę nałożenia ceł oraz obietnicę wsparcia militarnego USA, aby przekonać zagraniczne rządy do zamiany posiadanych obligacji skarbowych na obligacje 100-letnie.
Takie działanie mogłoby znacząco podważyć zaufanie do wiarygodności kredytowej Stanów Zjednoczonych, prowadząc do znacznej deprecjacji dolara amerykańskiego. Niektóre analizy sugerują, że wartość dolara mogłaby spaść nawet o połowę, co miałoby daleko idące konsekwencje dla gospodarki USA oraz rynków międzynarodowych.
Osłabienie dolara sprawiłoby, że amerykańskie towary stałyby się bardziej konkurencyjne cenowo na rynkach zagranicznych, potencjalnie zwiększając eksport. Taki scenariusz wpisuje się w plany prezydenta Trumpa, który wielokrotnie podkreślał potrzebę redukcji deficytu handlowego poprzez stymulowanie eksportu. Należy jednak pamiętać, że celowe osłabianie waluty niesie ze sobą ryzyko wzrostu inflacji, wyższych kosztów importu oraz potencjalnych napięć w międzynarodowych stosunkach handlowych.
„Mar-a-Lago Accords” – rzeczywistość czy strategia nacisku?
Nieoficjalnie mówi się, że nowa doktryna Trumpa, określana roboczo jako „Mar-a-Lago Accords” obejmuje nie tylko reset polityki zadłużeniowej, ale także radykalną rewizję sojuszy wojskowych i układów handlowych. Cła nałożone na świat przez Trumpa w tzw. Dzień Wyzwolenia Ameryki, mają być elementem tego planu. Częścią tej doktryny ma być również większa presja na Europę i Azję w zakresie finansowania własnej obrony i współpracy gospodarczej na nowych warunkach, korzystniejszych dla USA.
Niektóre kraje — zwłaszcza Chiny, Japonia i Niemcy — które posiadają znaczące rezerwy dolarowe i amerykańskie obligacje skarbowe, mogą być bezpośrednio dotknięte potencjalnymi decyzjami o „zamrożeniu długu”. W Waszyngtonie nie brak jednak głosów ostrzegających, że takie działania mogłyby podważyć zaufanie do dolara jako globalnej waluty rezerwowej i wywołać chaos na rynkach finansowych.
Też mamy się czego obawiać. Polska posiada znaczące rezerwy dolarowe oraz inwestuje w amerykańskie obligacje skarbowe. Na koniec marca 2025 roku oficjalne aktywa rezerwowe Polski, zarządzane przez Narodowy Bank Polski (NBP), wynosiły 237,5 miliarda dolarów amerykańskich. Warto jednak zaznaczyć, że ta kwota obejmuje całość rezerw walutowych, w tym różne waluty oraz złoto. Dokładny podział na poszczególne waluty nie jest publicznie dostępny, ale znaczna część tych rezerw jest utrzymywana w dolarach amerykańskich.
