– Wydaje się, że czterodniowy tydzień pracy będzie taką nieuchronną perspektywą. Natomiast jest to perspektywa, która zajmie nam jeszcze dekady, zanim do niej dojdziemy. Prawdopodobnie to nasze dzieci będą z niej bardziej korzystać, niż my – tłumaczy w rozmowie ze Strefą Biznesu Andrzej Kubisiak, Polski Instytut Ekonomiczny.
Czterodniowy tydzień pracy możliwy także w Polsce?
– Idea czterodniowego tygodnia pracy wcale nie jest nowym rozwiązaniem, bo w przestrzeni publicznej [...] nie tylko pojawia się coraz częściej, ale i są pierwsze pojedyncze rozwiązania kierunkowe – podkreśla w komentarzu dla nas prof. Jacek Męcina z Uniwersytetu Warszawskiego, doradca Zarządu Konfederacji Lewiatan, prowadzący na UW badania nad wpływem robotyzacji i automatyzacji na rynek pracy.

Gazprom wstrzymuje dostawy gazu do Europy. Niemcom grozi energetyczny blackout?
Gazprom, według informacji medialnych, przesłał swoim europejskim klientom pismo, w którym powołał się na klauzulę „siły wyższej” w kwestii niemożności zagwarantowania dostaw gazu. - To jest taki wybi...
– Badania prowadzone na Uniwersytecie Warszawskim wskazują, że już prawie ¾ firm dużych i średnich planuje inwestycje w robotyzację i automatyzacje, co moim zdaniem oznacza, że w perspektywie najbliższych 5 lat wyzwanie związane z dzieleniem się pracą, a co za tym idzie, tydzień pracy – staną się faktem. Już dziś w Europie i na świecie są firmy, które wprowadzają taki model, na razie w formie eksperymentu. Liderami zmian będą przedsiębiorstwa z takich sektorów jak przemysł, w tym motoryzacja, ale i przetwórstwo, usługi finansowe, niektóre usługi profesjonalne. Z kolei trudno będzie zastąpić lekarzy, pielęgniarki, rehabilitantów, opiekunów i inne usługi osobiste – wskazuje.
Z kolei Kubisiak przypomina, że od ponad 50 lat w krajach OECD, czas pracy systematycznie spada. Jak tłumaczy, jest to wynikiem zmian technologicznych oraz wzrostu produktywności. Jego zdaniem proces ten będzie postępować. – Trzeba przyjąć, że jest to nieuchronna perspektywa, że będziemy pracować trochę krócej – mówi i dodaje, że żeby to zaczęło się dziać, należy zmieniać polską gospodarkę – Gdybyśmy zrobili to dzisiaj, skokowo, to przyniosłoby to negatywne efekty – dodaje.
Rynek w pracy w Polsce nie jest gotowy na eksperymenty?
Podobnego zdania jest prof. Męcina, który przyznaje, że dziś i pracownicy i pracodawcy boją się o swoją przyszłość. Czas eksperymentowania może okazać się trudny. Jego zdaniem dalsza przyszłość należy do krótszego tygodnia pracy i popiera on przygotowania, ale pod warunkiem, że gruntownie przeanalizujemy koszty i warunki wprowadzenia takiego rozwiązania. Nie wiadomo, czy dziś pracodawcy mają głowę do eksperymentów po doświadczeniach z Polskim Ładem, który nie tylko obciążył przedsiębiorców finansowo, ale i organizacyjnie.
Ekspert PIE wskazuje natomiast na ograniczenie konkurencyjności polskiej gospodarki, co przełożyłoby się na spadek PKB, a w konsekwencji mogłoby zachwiać ciągłością funkcjonowania wielu firm, czy instytucji publicznych. Dlaczego? Jak wyjaśnia Kubisiak, w Polsce obecnie mamy rekordowo niskie bezrobocie, duże niedobory kadrowe na rynku pracy, a do tego perspektywy demograficzne są negatywne i to powoduje, że rynek pracy w Polsce jest bardzo „napięty”.
Krótszy tydzień pracy, ale za te same pieniądze
– W warunkach, kiedy pracownicy deklarują, że chcieliby skracania tygodnia pracy, jednocześnie zastrzegają, że chcieliby utrzymania wynagrodzeń na obecnym poziomie – mówi Kubisiak. – Po stronie przedsiębiorstw oznaczałoby to podniesienie płac o 20 proc., co oczywiście mogłoby być impulsem proinflacyjnym i podbijać koszty wytworzenia w przedsiębiorstwach – wyjaśnia.
Z drugiej strony podaje, że pracownicy zapytani o to, czy skróciliby czas pracy kosztem swoich płac, wykazują mniejszy entuzjazm.
– Widzimy, w jakim kierunku ta presja społeczna będzie oddziaływać, ponieważ musimy zdawać sonie sprawę z tego, że skracanie tygodnia pracy jest procesem zależnym od presji społecznej i na koniec od decyzji polityków, ponieważ to oni będą te zmiany prędzej czy później wdrażać -– dodaje. – Perspektywa jest raczej nieuchronna – podsumowuje.
Czterodniowy tydzień pracy wymaga rozwiązań systemowych
– Skracanie tygodnia pracy powoduje wytworzenie nowych miejsc pracy. Bardzo często jest to działanie, które jest działaniem antykryzysowym w walce z bezrobociem, a nie w warunkach, kiedy bezrobocie jest tak niskie, jak u nas – mówi. – Żeby na serio mówić i myśleć o wdrażaniu czterodniowego tygodnia pracy, najpierw powinniśmy kilka rzeczy – dodaje.
Po pierwsze ekspert wskazuje na ewidencję czasu pracy, żeby to nie było „fikcyjne rozwiązanie”, w którym oficjalnie skracamy tydzień pracy, a pracowalibyśmy tyle, co przedtem, ale w sposób nie ewidencjonowany.
– Drugi bardzo ważny element, to upowszechnienie pracy na część etatu – dodaje i tłumaczy, że polska znajduje się w ogonie Europy pod tym kątem, a jak tłumaczy, takie rozwiązania stanowią „przedsionek” do tego aby oficjalny czas pracy skracać.
– Gdyby osoby zatrudnione masowo pracowały na 4/5 etatu, cztery dni w tygodniu, to dla nich taka zmiana byłaby tylko finansowa, dla firm również, a w mniejszym stopniu organizacyjna – wyjaśnia.
Jako trzeci element, Kubisiak wymienia wzrost produktywności, który byłby oparty o automatyzację ,robotyzację czy sztuczną inteligencję. – Są to rozwiązania, które zmniejszyłyby popyt na pracę i po części wypychałyby pracowników z rynku i wówczas to skrócenie tygodnia czasu pracy byłoby rozwiązaniem rozsądnym – mówi.
– To co jest dzisiaj kluczowe, to powinniśmy poczekać na wyniki eksperymentów, które dzieją się w krajach od nas znacznie zamożniejszych. Taki eksperyment na dużą skalę trwa obecnie w Wielkiej Brytanii, ponadto Hiszpania będzie taki eksperyment przeprowadzać – wymienia.
Jednocześnie dodaje, że w Belgii testowany jest elastyczny czas pracy, gdzie można 40- godzinny tydzień pracy rozłożyć na 4 dni w tygodniu. – Są różne eksperymenty w różnych krajach. Poczekajmy na ich wyniki, bo one dostarczą nam wiarygodnych odpowiedzi, czy dzisiejszy świat krajów rozwiniętych jest na to gotowy i na co powinniśmy się szykować i jak do tego się przygotować – tłumaczy.
To przyszłość rynku pracy
– Struktura polskiej gospodarki nie do końca dzisiaj sprzyja temu, żebyśmy taki model mogli wziąć na sztandary – mówi. – Gdy spojrzymy, ze największym pracodawcą w Polsce jest sektor przemysłowy, rolnictwo, logistyka, czy budownictwo, to są branże w których roboto godziny wpływają na finalny efekt – wyjaśnia. – Skracanie tygodnia pracy byłoby uderzeniem w te sektory – dodaje.
Kubisiak przyznaje, że bez nowych technologii i bez poprawy efektywności pracy po stronie przedsiębiorstw, takiej zmiany nie można byłoby przeprowadzić – przyznaje. Również prof. Jacek Męcina uważa, że warto już dziś podjąć debatę i eksperymenty w zakresie ograniczania tygodnia pracy, potrzebnych nakładów i przyjętych metod, ale potrzebny jest wyraźny sygnał, że te zmiany nie mogą podwyższać kosztów pracy i być bezpieczne dla gospodarki.
– Można sobie wyobrazić, że regulacje incydentalne dawać będą możliwość podejmowania takich rozwiązań w porozumieniach lub układach zbiorowych pracy, na przykład przy założeniu radykalnego zwiększenia kosztów utrzymania przychodu lub ulg inwestycyjnych gwarantowanych przez państwo. Pozostaje jednak na tym etapie problem kompensowania ubytku kapitału ludzkiego, w warunkach wciąż kurczących się zasobów pracy – wskazuje.
Zdaniem prof. Męciny musimy być gotowi na takie nowe idee, bo taka będzie przyszłość rynku pracy, ale równocześnie potrzebna jest deklaracja, że gospodarka na tym nie ucierpi, a skoro zyskają pracownicy, za tymi rozwiązaniami muszą iść zobowiązania i inwestycje publicznie.
– Na pewno dziś dyskusja o tej perspektywie jest trudna, bo pracodawcy boją się o przyszłość swoich firm, a pracownicy o miejsca pracy i wynagrodzenia w warunkach galopującej inflacji. Trzeba tez jasno powiedzieć, że wojna, a może i czekający nas kryzys mogą opóźniać inwestycje firm, a co za tym idzie i perspektywę zmian, ale jestem przekonany, że kierunki rozwoju rynku pracy będą podążały w tym kierunku – podsumowuje.