Spis treści
Transformacja energetyczna w Polsce z jednej strony przyspiesza, z drugiej strony stoi w miejscu
– Z jednej strony mamy pewne przyspieszenie, czy zielone światło do tego, żeby realizować transformację energetyczną, ale niewiele wydarzyło się chociażby w temacie ustawy o elektrowniach wiatrowych. Rok temu pojawiła się pierwsza próba zmniejszenia dystansu elektrowni wiatrowych od zabudowań i od tego czasu powstaje dopiero projekt ustawy, który mamy poznać w tym roku – tłumaczy w rozmowie z portalem strefabiznesu.pl Tomasz Wiśniewski, prezes Pracowni finansowej. – Jednak takich deklaracji od obecnego rządu mieliśmy już kilka – dodaje.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Jak podkreśla, energii z wiatru potrzebujemy w naszym miksie energetycznym i przypomina, że przez ostatnie 8 lat nie działo się praktycznie nic w tym zakresie. – Energetyka wiatrowa została zablokowana, ponieważ zagrażała wydobyciu węgla i produkcji energii z węgla – wskazuje. – To jest kuriozum w obecnych czasach, kiedy od 20 lat obecności w Unii Europejskiej wiemy, że zgodnie z zasadą, zanieczyszczający płaci i dlatego będziemy płacili ogromne rachunki. Oczywiście wpłynie to na podwyżkę cen energii przez to, że produkujemy tak dużo energii z węgla.
Wiśniewski przyznaje, że w miksie energetycznym przyszłości będziemy mieli dwa kryzysy dziennie: raz z nadmiaru energii w systemie, a drugi raz z powodu niedoboru energii. – Temu mają zapobiegać magazyny energii – mówi i dodaje, że najłatwiej jest stawiać magazyny chemiczne, które tanieją podobnie szybko, jak panele fotowoltaiczne.
Polska potrzebuje magazynów energii. To szansa na wykorzystanie „elektryków”
– Wielka Brytania wygasiła niedawno ostatnią elektrownię węglową i chwali sobie to, jak szybko reagują takie magazyny energii w momencie niedoboru – tłumaczy.
Jednocześnie zwraca uwagę, że na tę chwilę może nam się wydawać wręcz niewyobrażalne, żeby postawić tak dużo magazynów energii, dzięki którym w 100 procentach udałoby się zaspokoić zapotrzebowanie na energię, jednak jego zdaniem jest to jak najbardziej możliwe.
– Do tego możemy zadbać o magazyny w postaci elektrowni szczytowo-pompowych, a także poprzez elastyczność popytu, czyli tzw. taryfy dynamiczne, które na razie zaliczyły falstart przez operatorów, którzy zrobili je tak nieopłacalne, że nikt nie chce z nich korzystać – wyjaśnia.
– Te taryfy miały nam wypłaszczyć różnice w zapotrzebowaniu, przy okazji zachęcając do zużywania energii wtedy, kiedy jest jej dużo. Ponieważ wtedy jest tania, a zachęcić do oszczędzania w momencie, kiedy jej ceny rosną – tłumaczy.
– Skala magazynowania energii w Polsce to w dalszym ciągu melodia przyszłości, ale jest to możliwe, policzalne – podkreśla. – Przyszłość to magazyny energii w samochodach elektrycznych – wskazuje.
Wiśniewski uważa, że dopłaty do „elektryków” powinny trafiać tylko do tych, które umożliwiają traktowanie baterii zainstalowanej w samochodzie jako magazynu energii, który mógłby nadwyżki energii pobierać w momencie dużej produkcji z fotowoltaiki i oddawania jej w momencie zapotrzebowania.
– Takie usługi mogłyby być świadczone nie tylko dla właściciela samochodu ale dla sieci elektroenergetycznej – wskazał.
– Polska potrzebuje zacząć traktować temat transformacji energetycznej jako być albo nie być polskiej gospodarki. Nie możemy tylko rozmawiać, potrzebujemy działać – podkreśla Wiśniewski.