Jak napisał natemat.pl, mają wypełniać PIT-y, pomagać w wyjaśnianiu i rozliczaniu podatków. Część urzędników ma ruszyć się zza biurek i jako poborcy oraz egzekutorzy pobierać podatki terenie. Rewolucję w skarbówce, która rozpocznie się 1 kwietnia zapowiada Jacek Kapica, wiceminister finansów.
Plan Kapicy może się podobać podatnikom. Jakie to piękne, urzędnicy będą przecież wyręczać podatników w myśleniu, czytaniu i wypełnianiu deklaracji podatkowych. W przyszłym roku mają powstać centra obsługi podatników, gdzie w jednym biurze będzie można załatwić sprawy akcyzy, podatku dochodowego oraz formalności ZUS-u. Inaczej sprawa wygląda za kulisami. W urzędach i izbach skarbowych wre.
- Mamy dość niskich płac i braku szacunku. Nowa organizacja pracy to dodatkowe obowiązki, za które ministerstwo jako nasz pracodawca nie chce dodatkowo płacić. Nie wiem czy ktokolwiek z pensją pracownika fizycznego, 2 tys. złotych netto, chciałby walczyć o wpływy podatkowe naszego państwa - mówi portalowi natemat.pl Teresa Raczyńska-Wiśniewska, przewodnicząca Federacji Związków Zawodowych Pracowników Skarbowych.
Szefowa związku zrzeszającego 3,4 tys. pracowników podaje przykłady płacowej nędzy. Pracownik obsługi "w okienku" dostaje około 1,8-2 tys., kierownicy działów około 2,7 tys. zł. A dyrektorzy i naczelnicy 4,2 do 5,6 tys. złotych na rękę. To są pensje pracowników fizycznych, a każda z tych osób wykonuje trudną, skomplikowaną i stresującą pracę, w dodatku obłożoną ustawowymi terminami. Ewentualny błąd to często milionowe straty dla budżetu albo dramaty podatników czy firm - komentuje Raczyńska na www.natemat.pl.
Źródło: natemat.pl