Spis treści
Klienci płacący gotówką zwracają uwagę na problem, który dotyczy zwrotu reszty. Już chyba każdy usłyszał pytanie kasjera: „czy mogę być winny grosik”. Czasem bywa i tak, że sprzedawca wręcz odmawia przekazania towaru, bo nie jest w stanie wydać reszty i sfinalizować transakcji. Obecnie robimy zakupy najczęściej przy użyciu karty płatniczej, ale osoby starsze cały czas wolą mieć w portfelu gotówkę. I to one borykają się z grosikowym a nawet i kilkudziesięciozłotowym kłopotem.
- Kupowałam warzywa na bazarze, pomidory, pietruszkę, i miałam zapłacić za wszystko 18 zł. Przekazałam sprzedawczyni banknot o nominale 50 zł. A ta bezradnie rozłożyła ręce i stwierdziła, że nie ma jak oddać reszty. Powiedziała, że mam gdzieś rozmienić. Inni sprzedawcy na bazarze nawet nie chcieli ze mną rozmawiać o rozmienianiu pieniędzy. Mam już swój wiek i nie byłam w stanie biegać po sklepach i szukać sprzedawcy z dużą ilością gotówki. Odeszłam bez warzyw, bo przecież nie podaruję sprzedawcy 32 zł. Niestety, to jest już kolejna taka sytuacja. Podobnie było, gdy próbowałam kupić bilet autobusowy. Czy osoba bez karty płatniczej, a taką jestem, ciągle już musi zastanawiać się, czy jej wydadzą resztę albo czy w ogóle zrobi zakupy – pyta emerytka, którą zacytowano w mediach społecznościowych.
Sprzedawca nie musi mieć drobnych
Kobieta dopytuje, co na to przepisy. Kodeks cywilny mówi jasno, że w ramach umowy sprzedaży, sprzedający zobowiązuje się przenieść na kupującego własność rzeczy i wydać mu rzecz, a kupujący zobowiązuje się rzecz odebrać i uiścić sprzedawcy zapłatę. W przepisach nie ma ani słowa o konieczności zapłaty odliczonej kwoty. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów stwierdził jednak, że prawo stoi tu po stronie sprzedawcy i nie zobowiązuje go do wydawania reszty.
"Sprzedawca nie ma obowiązku wydania reszty, czyli konsument powinien mieć odliczoną kwotę. Kodeks cywilny natomiast zwraca uwagę, że w drodze sprzedaży sprzedawca jest zobowiązany przekazać na kupującego własność rzeczy i mu je wydać. Po stronie nabywcy leży z kolei konieczność odebrania towaru i zapłacenia wskazanej ceny. Prawo nie mówi jednak, co z resztą za zakupy" - skomentował Maciej Chmielowski z biura prasowego Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, cytowany przez biznes.interia.pl.
Wydawanie reszty to jednak element dobrej praktyki kupieckiej
Okazuje się, że sprzedawca może nie wydać grosika (lub innej kwoty), ale zaokrąglenie reszty do pełnego złotego jest możliwe tylko za zgodą klienta. Jeśli klient nie zgodzi się na niewydanie reszty, to sprzedawca może odmówić przekazania towaru i sprzedaż nie dojdzie do skutku. Co ważne, sprzedawca powinien kierować się zasadami dobrych praktyk kupieckich, a więc powinien wytłumaczyć, że nie ma tu mowy o złej woli - jeśli jednak zostanie posądzony o naruszenie dobry praktyk, może narazić się na grzywnę za to, że bez uzasadnionej przyczyny odmawia sprzedaży towaru.
- Zasady są tu dość płynne. Niestety nigdzie w przepisach nie ma takiej regulacji, która precyzuje, ile drobnych ma mieć sprzedający. Posiadanie odpowiedniej ilości pieniędzy do wydawania reszty, to jednak element dobrej praktyki kupieckiej, dbałości o dobre imię firmy i troski o kupującego. Sklep, któremu zależy na klientach, zaopatruje się w drobne pieniądze z wyprzedzeniem w banku. W dużych marketach, kasjer najczęściej ma możliwość poproszenia serwisu kasowego o dostarczenie drobnych pieniędzy z zaplecza lub rozmianę banknotu, gdy nie ma jak wydać. Sprzedawca zawsze powinien podjąć próbę dogadania się z klientem - tłumaczy Joanna Grygier-Pawicka, adwokat z kancelarii Pawicka i Stokłosa.
Studio Euro odc.4 - PO AUSTRII
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?