Polacy nie chcą rzucać palenia. Mamy dwie drogi ratunku

Maciej Badowski
Wyroby tytoniowe, takie jak podgrzewacze tytoniu, czy e- papierosy, bo na rynku dostępne są różne grupy tego typu produktów, zostały stworzone jako alternatywa dla papierosów tradycyjnych.
Wyroby tytoniowe, takie jak podgrzewacze tytoniu, czy e- papierosy, bo na rynku dostępne są różne grupy tego typu produktów, zostały stworzone jako alternatywa dla papierosów tradycyjnych. PAWEL MIECZNIK/POLSKAPRESSE
Dostęp do produktów nikotynowych, takich jak e-papierosy i podgrzewacze tytoniu, jest dla młodzieży zbyt łatwy – wynika z najnowszych badań przeprowadzonych przy okazji z okazji Światowego Dnia Rzucania Palenia. – Jeżeli chodzi o samą dostępność do produktów nikotynowych, to w tym przypadku konieczne są pewne uregulowania prawne. Warto podkreślić, że uregulowanie to jedno, a egzekwowanie tych uregulowań to drugie – tłumaczy nam dr hab. Dominik Olejniczak z Zakładu Zdrowia Publicznego.

Spis treści

Problem palaczy w Polsce. Codziennie w Polsce niemal 4 miliony dzieci narażone są na bierne palenie

– Badania pokazują, że codziennie pali około 8 mln Polaków. Niezwykle istotny jest fakt, że niemal 4 mln dzieci codziennie narażonych jest na bierne palenie – tłumaczy w rozmowie z portalem strefabiznesu.pl dr hab. Dominik Olejniczak, Zakład Zdrowia Publicznego, Warszawski Uniwersytet Medyczny.

Raport przygotowany przez Rotary Club Warszawa i Instytut Badań Społecznych i Rynkowych, wskazuje na niepokojący trend wśród młodzieży. Przeprowadzony sondaż objął 1000 rodziców oraz 500 nastolatków w wieku 15-17 lat. Wyniki są alarmujące, aż 83 proc. badanych nastolatków i rodziców uważa, że dostęp do produktów nikotynowych jest łatwy lub bardzo łatwy, a 74 proc. nie widzi problemów z ich zakupem.

Młodzież częściej niż rodzice ocenia dostępność tych produktów jako „zbyt łatwą”. Wynika to z faktu, że młodzi ludzie są bardziej narażeni na działania marketingowe oraz obecność tych produktów w miejscach publicznych, takich jak centra handlowe.

– Jeżeli chodzi o samą dostępność do produktów nikotynowych, to w tym przypadku konieczne są pewne uregulowania prawne. Warto podkreślić, że uregulowanie to jedno, a egzekwowanie tych uregulowań to drugie. Możemy to porównać z zakazem prowadzenia samochodu po spożyciu alkoholu. Zakaz jest, ale jednak część osób decyduje się na taki krok – komentuje Olejniczak.

Z punktu widzenia zdrowia publicznego i promocji zdrowia, jak podkreśla, kluczowe są kwestie edukacyjne. Jednocześnie zwraca uwagę, że dyskusja na temat edukacji już dawno powinna się skończyć, potrzeba wdrażania takich działań jest oczywista i nie ma konieczności ciągłego jej uzasadniania. – Obecnie przedmiotem dyskusji powinna być metodologia, której powinniśmy użyć do tego, żeby zapobiegać inicjacji nikotynowej, oczywiście na tyle, na ile jest to możliwe, bo pamiętajmy, że młody wiek ma swoje prawa i pewnych zachowań nie jesteśmy w stanie zlikwidować. Konieczne wydaje się zbudowanie takiej metodologii i przekazów, które pozwolą na urealnienie ryzyka – tłumaczy.

– Moim zdaniem nie sprawdzi się sprowadzenie edukacji do stwierdzenia, że „jak będziesz palił, to za dwadzieścia lat będziesz miał raka płuc”. Młodzi ludzie, zresztą dorośli bardzo często też, nie budują perspektywy funkcjonowania w przestrzeni 10 czy 15 lat. Badania wskazują, że palenie papierosów powoduje także bieżące i występujące od razu skutki, jak na przykład zmiany w mózgu, które z kolei mogą zwiększać ryzyko np. zaburzeń emocjonalnych, czy trudności z uczeniem się – wymienia.

Według eksperta, eksponowanie takich konsekwencji tu i teraz może być tym elementem, który może spowodować, że młode osoby będą tej inicjacji unikać, bądź, jeśli już ta inicjacja nastąpi, nie popadną w nałóg. Istotne jest także wskazywanie na kwestie estetyczne, np. na nieświeży oddech. – Najważniejsze jednak jest to, że nie przeradzało się to w palenie nałogowe. System nakazów i zakazów nieobudowany edukacją „szytą na miarę” nie będzie działał i tutaj nie ma żadnego zaskoczenia – podkreśla.

– Brak jest długofalowych badań w obrębie nowatorskich produktów nikotynowych, ale nikotyna trwale uszkadza rozwijający się mózg – wyjaśnia dr Kinga Janik-Koncewicz z Uniwersytetu Kaliskiego. – Zostało potwierdzone w badaniach, że nawet niewielkie narażenie na nikotynę w czasie rozwijania się nastoletniego mózgu może prowadzić do długotrwałych deficytów poznawczych i rozregulowanie funkcji kory czołowej. W badaniach wykazano także istotny związek pomiędzy używaniem elektronicznych urządzeń do podawania nikotyny a depresją, liczbą samobójstw u dzieci, zaburzeń lękowych i również zachowań impulsywnych. Co jest niezwykle istotne akurat dzisiaj, kiedy media alarmują o kondycji psychofizycznej naszych dzieci i młodzieży – dodaje.

E-papierosy cieszą się największą popularnością wśród młodzieży. Na dalszych miejscach podgrzewacze tytoniu i saszetki

Podgrzewacze tytoniu są najbardziej rozpoznawalne zarówno wśród rodziców (79 proc.), jak i młodzieży (83 proc.). To prawdopodobnie efekt intensywnych działań marketingowych oraz ich dużej dostępności na rynku. Jednorazowe e-papierosy są znane częściej wśród nieletnich (73 proc.) niż rodziców (51 proc.).

Jednorazowe e-papierosy są używane przez osoby nieletnie – przyznało 42 proc. dorosłych oraz 48 proc. badanej młodzieży – wskazano w raporcie.

Saszetki nikotynowe są najmniej rozpoznawalne, szczególnie wśród młodzieży – jedynie 18 proc. badanych wie, co to za produkt. Zaskakująco, saszetki są dostrzegane przez zaledwie 7 proc. nastolatków, ale przez 24 proc. dorosłych.

Młodzież wskazuje jednorazowe e-papierosy jako najbardziej atrakcyjne (37 proc.), następnie podgrzewacze tytoniu (26 proc.), a na końcu saszetki (10 proc.). Rodzice mają nieco inne zdanie – 27 proc. wskazuje na e-papierosy, 12 proc. na podgrzewacze, a 16 proc. uważa, że saszetki są atrakcyjne dla młodzieży.

„Rodzice i młodzież zgodnie wskazują, że najskuteczniejszym rozwiązaniem byłoby obowiązkowe sprawdzanie wieku nabywcy przy zakupie wyrobu tytoniowego” – podano.

Dr Olejniczak zwraca uwagę, że nowe wyroby tytoniowe, takie jak podgrzewacze tytoniu, czy e- papierosy, bo na rynku dostępne są różne grupy tego typu produktów, zostały stworzone jako alternatywa dla papierosów tradycyjnych.

Obawiam się, że w przestrzeni publicznej informacje propagowane przez producentów mówiące o tym, że jest to bezpieczna alternatywa, nie są prawdziwe. Owszem, w pewnych wymiarach mogą one być mniej szkodliwe, ale należy wyraźnie podkreślić, że nie znamy konsekwencji długofalowych stosowania tych produktów – zaznacza.

Jednak mówienie o tym, że są one nieszkodliwe, jest niezgodne z faktami naukowymi. – W tych produktach znajdują się substancje szkodliwe, pomijając elementy behawioralne. Często jest tak, że osoby, które próbują rzucić palenie, chcą się przestawić na elektroniczne papierosy i kończą, paląc jedne i drugie – podaje.

Dlatego, jak podkreśla, regulacje prawne muszą iść w parze z rozsądną edukacją na ten temat. – W mojej ocenie w pierwszej kolejności powinna być to odpowiednio zaplanowana przez specjalistów edukacja systemowa, a dopiero następnie wprowadzanie systemu zakazów i nakazów. Jeżeli ludzie nie będą rozumieli, dlaczego czegoś im się zakazuje, to po prostu nie będą się stosowali do tego zakazu – tłumaczy.

Ekspert nie ukrywa, że pomysłów dotyczących tego, jak to zrobić, jest wiele. Chociażby kilka miesięcy temu były prowadzone rozmowy na poziomie ministerialnym, żeby zakazać jednorazowych e papierosów, z czego finalnie nic nie wyszło.

Również autorzy raportu podkreślają, że dotychczasowe działania Ministerstwa Zdrowia nie przynoszą oczekiwanych efektów. Polska ma opóźnienia we wdrożeniu dyrektyw unijnych, takich jak dyrektywa o aromatach w podgrzewaczach, które są już obowiązujące w innych krajach. „Zdecydowanie konieczna jest lepsza egzekucja prawa i edukacja dzieci i młodzieży, wdrożenie zaległych już dyrektyw unijnych” – dodano.

Polska potrzebuje odpowiedniej edukacji systemowej w walce z nikotynizmem. Mamy dwie bardzo dobre możliwości

Zdaniem Olejniczaka, dobrym rozwiązaniem jest wspomniana edukacja systemowa. Jak to zrobić w praktyce? – Mamy dwie bardzo dobre możliwości. Pierwsza to polska prezydencja w Radzie Europejskiej, która rozpocznie się w styczniu 2025 roku, gdzie jednym z priorytetów w obszarze zdrowia jest szeroko rozumiana profilaktyka – wskazuje i dodaje, że samo Ministerstwo Zdrowia podaje, że nikotynizm jest największym wyzwaniem i problemem zdrowotnym, ponieważ leży u podstaw powikłań wtórnych, na przykład chorób układu krążenia, czy chorób układu oddechowego.

Drugą możliwością jest nowy przedmiot szkolny, który ma wejść od 1 września 2025 roku, czyli „wychowanie zdrowotne”. – Tam się pojawia przestrzeń na to działanie systemowe. Dzięki temu w sposób ustrukturowany i zaplanowany będziemy mogli prowadzić edukację, która będzie miała zasięg populacyjny – wskazuje.

Zdaniem dr Olejniczaka, szalenie istotne jest także stworzenie odpowiedniej metodologii, która będzie konsultowana z zespołami interdyscyplinarnymi, ponieważ i tak mocno obciążeni pracą nauczyciele mogą potrzebować wsparcia w tym obszarze. Chodzi o zbudowanie takiej metody przekazu, która będzie skuteczna w określonej grupie wiekowej. – Musimy mieć jednak świadomość, że efekty, jeśli przyjdą, będę mocno odłożone w czasie: nagle, w ciągu kilku lat dzieci nie przestaną palić i nie znikną konsekwencje nikotynizmu. Mamy jednak ogromną i realną szansę na to, żeby ograniczyć skalę tego zjawiska – prognozuje.

Eksperci wskazują również przykłady krajów, w których udało się unormować kwestię walki z nałogiem

To zarówno Szwecja czy Finlandia, których społeczeństwo skorzystało z bezdymnych alternatyw dla papierosów, jak też Wielka Brytania wprowadzająca na szeroką skalę nikotynową terapię zastępczą czy Nowa Zelandia wdrażająca radykalne – jak na europejskie warunki – zakazy sprzedaży papierosów. Specjaliści przypominają, że nawet Czechy wprowadziły już narodową strategię walki z uzależnieniem społeczeństwa od tytoniu.

– Wszelkie działania w obszarze zdrowia, ale również pewnych innych polityk np. finansowej, społecznej będą musiały się odwoływać do strategii. Pewnym wsparciem dla ponownego jej opracowania jest zalecenie światowej organizacji zdrowia – wyjaśnia dr Jerzy Gryglewicz, ekspert Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia, Uczelnia Łazarskiego. – Tego typu strategia musi mieć charakter długofalowy. W naszym raporcie zaproponowaliśmy, żeby za każdym razem lekarz przy wizycie wpisywał, czy pacjent pali, czy nie, mamy kod f 17, który jest kodem międzynarodowym i pozwoliłoby nam to monitorować na bieżąco i byłoby to weryfikowane przez lekarzy jako choroba współistniejąca – zaznacza.

Dr Gryglewicz zwrócił uwagę, że jako członkowie Unii Europejskiej musimy przestrzegać określonych wytycznych, w tym dążyć do zmniejszenia odsetka palaczy poniżej 5% do 2040 roku. Aby to osiągnąć, konieczne jest wdrożenie skutecznej strategii.

Zarówno rodzice, jak i młodzież są zgodni, że najlepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie obowiązkowej weryfikacji wieku przy zakupie produktów tytoniowych. Choć ministerstwo zdrowia od miesięcy obiecuje regulacje dotyczące m.in. saszetek tytoniowych, postępów brak. W międzyczasie inicjatywę przejęła branża tytoniowa, która sama narzuca takie wymagania sprzedawcom w ramach oddolnych działań.

Zagrożenia związane z używaniem produktów nikotynowych przegrywają z wyrobami alkoholowymi

Młodzież uważa jednorazowe e-papierosy za największe zagrożenie (42 proc.), a następnie podgrzewacze (28 proc.) i saszetki nikotynowe (8 proc.). Rodzice odwrotnie – za największe zagrożenie uznają saszetki (28 proc.). Jednorazowe e-papierosy są zagrożeniem dla 15 proc. badanych rodziców, a podgrzewacze – dla 11 proc.

Jednocześnie podkreślono, że zarówno rodzice (60 proc.), jak i nastolatki (52 proc.) zgodnie wskazywali na alkohol jako największe zagrożenie dla młodzieży.

Polska największym eksporterem papierosów na świecie, wysyłamy ich niemal trzy razy więcej niż Niemcy

– Na tytoń i powstające na jego bazie papierosy w przypadku Polski możemy spojrzeć z dwóch perspektyw. Pierwsza, konsumencka, jest niestety negatywna. Jak wynika z danych CBOS i WHO w Polsce regularne palenie tytoniu deklaruje co czwarty dorosły, czyli prawie 8 mln Polaków. Co więcej, w odróżnieniu od wielu krajów europejskich, palacze w naszym kraju nie chcą rzucać palenia – komentuje dla Strefy Biznesu Radosław Jarema, dyrektor polskiego oddziału Akcenta.

Druga perspektywa, makroekonomiczna, bardzo pozytywna wskazuje, że Polska zajmuje znaczącą pozycję na światowym rynku tytoniowym. – Już od wielu lat pozostajemy jednym z najważniejszych eksporterów wyrobów tytoniowych, mimo że nie dysponuje rozległymi plantacjami tytoniu. Fabryki należące do czterech światowych koncernów tytoniowych działających w Polsce przetwarzają głównie surowiec sprowadzany z zagranicy – podaje.

Jarema zwraca uwagę, że mimo ograniczonej produkcji surowca, wypracowaliśmy silną pozycję, dzięki prężnie rozwijającemu się przemysłowi przetwórczemu. Według danych International Trade Center, nasz kraj zajął 1. miejsce w globalnym eksporcie papierosów, odpowiadając za jedną czwartą światowego eksportu. – Tylko w 2023 roku zagraniczni klienci zakupili polskie produkty tytoniowe o wartości 4,46 mld EUR, co oznacza 26 proc. dynamikę w ujęciu rocznym. Z takim wynikiem pozostawiamy daleko w tyle Niemcy. Ale paradoksalnie to właśnie nasi zachodni sąsiedzi są największym odbiorcą naszych wyrobów tytoniowych – podaje.

Ekspert podkreśla, że branża tytoniowa w Polsce stoi przed wyzwaniami, takimi jak rosnące koszty produkcji i nowe przepisy. – W planach rządu na lata 2025-2027 są podwyżki akcyzy na wyroby tytoniowe, które do 2027 roku mogą wzrosnąć nawet o kilkadziesiąt procent. Te zmiany mogą wpłynąć na konsumpcję wyrobów tytoniowych – co akurat może być pozytywnym efektem konsumencko-zdrowotnym. Ale może odbić się na rozwoju lub ograniczeniu polskiego eksportu w tej branży – tłumaczy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu