Nowe zasady obliczania emisji CO2
Parlament Europejski zatwierdził zmiany w unijnych normach emisji dwutlenku węgla, które mają na celu poprawę sytuacji producentów samochodów w Europie. Komisja Europejska zaproponowała, aby producenci mieli trzy lata zamiast jednego na dostosowanie się do nowych celów redukcji emisji CO2. Dzięki temu będą mogli uniknąć kar w 2025 roku za niezrealizowanie celów, które mogłyby wynieść nawet 15 miliardów euro.
Zgodnie z nowymi zasadami, emisje z lat 2025, 2026 i 2027 będą sumowane i dzielone przez trzy, co oznacza, że liczyć się będzie średnia z całego okresu, a nie wynik w poszczególnych latach. To daje producentom czas na zwiększenie sprzedaży pojazdów niskoemisyjnych i dostosowanie oferty do popytu rynkowego.
Krytyka ze strony ekspertów
Eksperci z branży motoryzacyjnej wyrażają mieszane uczucia wobec wprowadzonych zmian. Tomasz Bęben, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych, podkreśla, że choć decyzja jest krokiem w dobrą stronę, to wciąż jest to tylko półśrodek.
– Dobrze, że taka decyzja została podjęta, niemniej wciąż jest to półśrodek i jedynie odroczenie kary dla europejskiego przemysłu motoryzacyjnego. Popyt na samochody elektryczne w Unii Europejskiej jest nadal bardzo słaby, a jeśli się to utrzyma, za trzy lata europejscy producenci mogą się liczyć z nałożeniem na nich kar wynikających z przekroczenia norm. Chyba że kupią prawa do emisji od producentów samochodów elektrycznych spoza starego kontynentu – wspierając w ten sposób ich dalszy rozwój – stwierdził .
Brak konkretnych rozwiązań
Mimo że Komisja Europejska rozpoczęła „strategiczny dialog" z branżą motoryzacyjną, Tomasz Bęben zauważa, że nie wskazano jeszcze konkretnych środków, które mogłyby poprawić sytuację europejskiego przemysłu motoryzacyjnego.
– Na razie mamy do czynienia jedynie z deklaracjami. Niedawno uczestniczyłem w posiedzeniu jednej z komisji sejmowych w temacie „wyzwań dla przemysłu motoryzacyjnego". Zaproponowałem, by wreszcie porozmawiać o rozwiązaniach i pomysłach na wyjście z impasu, bo o wyzwaniach już wszystko zostało powiedziane - choćby raporcie Draghiego, który odbił się w Europie szerokim echem – stwierdził Bęben.
Reaktywne podejście Unii Europejskiej
Unia Europejska jest krytykowana za swoje reaktywne podejście do problemów sektora motoryzacyjnego. Tomasz Bęben zauważa, że niektóre reakcje UE są nietrafione, co może pogłębiać problemy europejskich producentów.
– Chiny zalewały europejskie rynki elektrycznymi samochodami sprzedawanymi, jak twierdzi UE, w dumpingowych cenach, więc Unia wprowadziła wyższe cła na te pojazdy, bagatelizując jednocześnie fakt, że chińscy producenci sprzedają w Europie coraz więcej samochodów z napędem spalinowym oraz hybrydowym – zauważył.
Europejski przemysł motoryzacyjny zmaga się z rosnącą konkurencją ze strony Chin, które rozwijają swoje technologie samochodów elektrycznych w szybkim tempie. Na tegorocznych targach motoryzacyjnych w Szanghaju europejskie marki były praktycznie niewidoczne.
– Obserwatorzy podkreślali, że widać zwiększający się dystans technologiczny między europejskimi i chińskimi firmami w segmencie elektrycznych samochodów bateryjnych. Jesteśmy już nie dekadę, ale kilkanaście lat za Chinami. UE nie robi wystarczająco dużo, żeby ten dystans zmniejszyć – zaznaczył.
Potrzeba wsparcia dla hybryd i paliw syntetycznych
Eksperci wskazują, że unijni decydenci powinni zwrócić uwagę na rozwój technologii hybrydowych typu plug-in oraz paliw syntetycznych, które mogą odegrać kluczową rolę w osiągnięciu neutralności emisyjnej.
– Europa ma w dziedzinie hybryd PHEV dopracowane, konkurencyjne technologie. Produkcja tych pojazdów mogłaby spełnić rolę pomostu, dzięki któremu proces osiągnięcia neutralności emisyjnej nie powodowałby takich wstrząsów – stwierdził.
– Wszystko to sprawia, że w drodze do osiągnięcia emisyjnej neutralności, zamiast wchodzić na szczyt łagodną i bezpieczną drogą, wspinamy się bez asekuracji najtrudniejszym szlakiem, jakim jest wytyczona przez europejskich decydentów ścieżka elektromobilności – powiedział.
Wyzwania dla europejskiego przemysłu motoryzacyjnego
Europejski sektor motoryzacyjny stoi przed wieloma wyzwaniami, w tym rosnącymi kosztami energii, pracy oraz trudnościami w dostępie do surowców potrzebnych do produkcji baterii samochodowych.
– Mamy za to świetną kadrę inżynierską, która przez ostatnią generację bardzo rozwinęła technologię silnika spalinowego, a w niej Europa jest praktycznie bezkonkurencyjna. Producenci mogli ją nadal rozwijać pod kątem redukowania emisji, ale usłyszeli, że mają się zajmować wyłącznie elektromobilnością, tak więc prace nad pozostałymi technologiami zostały rzucone w kąt – dodał.
– Chińskie koncerny przez ostatnie lata rozwijały swoje technologie, często za państwowe pieniądze, a przy tym mają dostęp do kluczowych surowców, w tym pierwiastków ziem rzadkich, na rynku których Chiny mają niemal monopolistyczną pozycję. Mają też o wiele niższe koszty pracy i produkcji i znacznie bardziej przyjazne otoczenie regulacyjne – zaznaczył.
Podsumowując, zmiany w obliczaniu emisji CO2 to krok w dobrą stronę, ale nie wystarczający, aby rozwiązać główne problemy europejskiego przemysłu motoryzacyjnego. Konieczne są dalsze działania i wsparcie dla innowacyjnych technologii, aby europejskie marki mogły skutecznie konkurować na globalnym rynku.
źródło: PAP