- Obecnie węgla opałowego na składach nie brakuje. To jednak może się zmienić
- Prawdopodobnie szacunki dotyczące niedoborów węgla są przesadzone. Ludzie mają spore zapasy
- Gdyby z jakiś powodów wzrosła teraz sprzedaż czarnego złota, to za kilka tygodni należałoby się liczyć ze wzrostem cen
Na razie węgla opałowego w punktach sprzedaży nie brakuje, a jego cena około 1200-1500 zł za tonę nie powinna odstraszać kupujących. Postraszył jednak skutecznie ekspert górniczy i były minister gospodarki Jerzy Markowski, który w wypowiedzi przytoczonej przez „Dziennik Zachodni”, ocenia, że należy spodziewać się deficytu węgla grubego na polskim rynku rzędu 6-7 milionów ton. O zdanie w tej sprawie poprosiliśmy ministerstwa: przemysłu oraz aktywów państwowych, jak również Polską Izbę Gospodarczą Sprzedawców Węgla.
Odbiorcy indywidualni na razie powinni być spokojni w kwestii dostępności węgla
Rzecznik prasowy Ministerstwa Przemysłu Tomasz Głogowski podkreśla, że resort nie nadzoruje spółek, które wydobywają węgiel dla odbiorców indywidualnych, ale jak jednocześnie zauważa, minister Marzena Czarnecka, monitorując sytuację na rynku węgla, kilka razy spotkała się władzami tych przedsiębiorstw, przy czym ze spotkań tych nie wynikało, jakoby istniało zagrożenie dla odbiorców indywidualnych w kwestii dostępności węgla opałowego.
Ministerstwo Aktywów Państwowych nie ustosunkowało się jeszcze do naszych pytań.
Szef organizacji zrzeszającej sprzedawców węgla uważa jednak szacunki dotyczące braków surowca za przesadzone.
– Uważam, że szacunki ministra Markowskiego, że w tym sezonie deficyt węgla grubego na polskim rynku będzie rzędu 6-7 milion, są nieco przesadzone, a wynikać mogą stąd, że pan minister przeszacował pojemność rynku węgla opałowego. Naszym zdaniem roczne zapotrzebowanie rynku węgla opałowego wynosi nie 8, a około 6,5 mln ton – komentuje Łukasz Horbacz, prezes Polskiej Izby Gospodarczej Sprzedawców Węgla.
Mamy więcej węgla, niż sądzono, ale w pewnych warunkach może się to okazać zbyt mało
Według eksperta, krajowe górnictwo wyprodukuje w tym roku około 2,7 mln ton. – Trzeba jednak doliczyć milion ton węgla już zgromadzonego w piwnicach i drugie tyle surowca z importu, który do tej pory trafił na rynek – zauważa.
Mamy zatem na ten sezon 4,7 mln ton węgla z potrzebnych 6,5 mln ton i niecały kwartał, by zaopatrzyć rynek w brakujące ilości. Polskie firmy wydobywcze podlegają jednak pewnym ograniczeniom – wydobywają miał na potrzeby przemysłu energetycznego i ciepłownictwa, a węgiel gruby dla odbiorców indywidualnych jest produktem ubocznym. Jeśli zatem nie dojdzie do zwiększenia wydobycia, to może nie pojawić się znacząco więcej węgla dla gospodarstw domowych z krajowych kopalń. Pozostaje więc liczyć na to, że import uzupełni lukę, co biorąc pod uwagę pozostały do końca roku czas, wydaje się zadaniem dość karkołomnym – ostrzega prezes Horbacz
Jak jednak uspokaja: mimo wszystko, na dziś rynek wydaje się zbalansowany. Natomiast, gdyby sprzedaż węgla teraz nagle wzrosła, na przykład o 15-25 proc., czyli do poziomu typowego dla tej pory roku, to może się okazać, że za kilka tygodni rzeczywiście surowca zacznie brakować – dodaje. – Jego uzupełnienie nie będzie proste, ponieważ importerzy dotychczas powstrzymywali dostawy, obawiając się ryzyka związanego z nieobliczalnością krajowej, dofinansowywanej z budżetu konkurencji.
Tymczasem warto mieć świadomość, że proces od zamówienia surowca np. z Kolumbii do dostarczenia go do domu Kowalskiego to proces, który może trwać nawet 6-7 tygodni. Na ten czas składa się wstępne odsianie węgla w porcie załadunku, transport drogą morską, rozsianie go na odpowiednie frakcje w porcie w kraju i transport koleją lub samochodami na składy opału już w kraju – wyjaśnia Horbacz.
Pomimo ryzyka niedoboru węgla w tym sezonie, jako zwolennik wolnego rynku, staram się być optymistą. Jeśli zima będzie ostra, a węgla zacznie brakować lub jego cena zacznie rosnąć, to gospodarstwa domowe znajdą sposób, by zastąpić ten surowiec innym opałem: drewnem opałowym czy brykietem drzewnym, a w najgorszym wypadku zmniejszą zużycie, obniżając nieco komfort cieplny w domach, jak miało to miejsce w kryzysowym 2022 roku – komentuje Łukasz Horbacz, prezes Polskiej Izby Gospodarczej Sprzedawców Węgla
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Strefę Biznesu codziennie. Obserwuj StrefaBiznesu.pl!
