To będzie kosztowało bardzo dużo wszystkich naszych przedsiębiorców

Marcin Śliwa
Przed XIV edycją Europejskiego Kongresu Małych i Średnich Przedsiębiorstw rozmawiamy z Tomaszem Zjawionym, prezesem Regionalnej Izby Gospodarczej
Przed XIV edycją Europejskiego Kongresu Małych i Średnich Przedsiębiorstw rozmawiamy z Tomaszem Zjawionym, prezesem Regionalnej Izby Gospodarczej RIG w Katowicach
Przed XIV edycją Europejskiego Kongresu Małych i Średnich Przedsiębiorstw rozmawiamy z Tomaszem Zjawionym, prezesem Regionalnej Izby Gospodarczej w Katowicach, o najważniejszych bieżących tematach dla polskiego biznesu.

Strefa Biznesu: W programie kongresu znajdziemy spotkania poświęcone konsekwencjom, w zasadzie wszystkich najważniejszych wydarzeń ostatnich lat na świecie. To duże wyzwanie, stworzyć tak holistyczną agendę?

Tomasz Zjawiony: Rzeczywiście nie było to proste, bo przedsiębiorcy, niestety, muszą się mierzyć z wieloaspektowymi wyzwaniami. Nie ma jednej ścieżki, która rozwiązuje wszystkie problemy, stąd podchodząc do próby znalezienia odpowiedzi na różne rzeczy trapiące przedsiębiorców, stwierdziliśmy, że musi to być szeroko ujęte. Nie tylko kwestie podatkowe wpływają na ich codzienne działania, ale też m.in. to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, na południu Europy czy w krajach arabskich. Musimy o tym wszystkim pamiętać i rozmawiać.

Co w pana odczuciu, w tym gąszczu globalnych wydarzeń, wychodzi na pierwszy plan z perspektywy MŚP?

Tych czynników jest na tyle dużo, że ciężko jest wybrać jeden, choć przedsiębiorcy zawsze wskazują, że najważniejsza jest dla nich stabilność prawa. Do tego teraz dochodzą niestety, sprawy energetyczne i to, co Parlament Europejski narzuca, czyli obciążenia polegające na dodatkowych kosztach, które muszą ponosić przedsiębiorcy przy zielonej transformacji i odchodzeniu od węgla. To będzie kosztowało bardzo dużo wszystkich naszych przedsiębiorców. Niemniej jednak wydarzeń, które wpływają na prowadzenie działalności, jest teraz tak dużo, że trudno jest wybrać nawet kilka najważniejszych.

Wracając do konfliktu za naszą wschodnią granicą. Proponujecie, by spojrzeć na niego nie tylko z perspektywy zagrożenia, ale również jako na szansę dla biznesu?

To właśnie spojrzenie, jakie chcemy zaproponować przedsiębiorcom na cały kongres. To różni nas od innych gospodarczych wydarzeń, że rozmawiamy dokładnie o tych problemach, które mają przedsiębiorcy na co dzień. Nie dyskutujemy aż tak bardzo o tematach makro ze względu na to, że chcemy rozwiązać problemy. To, co będzie się działo za 5-10 lat, oczywiście też jest nieodłączną częścią kongresu, ale nie dyskutujemy tylko o tym. Budujemy taką agendę i proponujemy w niej panel poświęcony sytuacji militarnej w Polsce, bo widzimy w niej ogromną przestrzeń dla przedsiębiorców, również prywatnych. Na szczęście, rząd nie boi się już współpracy z sektorem prywatnym i dopuszcza koncepcje, które budowane są wspólnie przez spółki prywatne i spółki Skarbu Państwa, dlatego pojawia się tu ogromna szansa. Chcemy ją po pierwsze pokazać przedsiębiorcom, a jak już o niej wiedzą, to ją przybliżyć i pomóc, aby mogli zaistnieć w takich projektach.

To jest szansa dla sektora zbrojeniowego, czy inne branże również powinny pochylić się nad tym tematem?

Rozbudowa potencjału wojskowego państwa to nie tylko sama zbrojeniówka, ciężki sprzęt i amunicja. Zaangażowane są w to różne podmioty, od firm odzieżowych, po te świadczące usługi na rzecz armii. Ten sektor jest na pewno dużo szerszy niż tradycyjnie rozumiana rozbudowa potencjału militarnego w postaci np. zakupów Abramsów. Tu można szeroko podejść do tematu. Nasi przedsiębiorcy z innych branż prowadzą już pewne rozmowy i widzą te możliwości. Niektórzy chcą zbudować „drugą nogę”, inni chcą się troszkę przebranżowić. Im więcej o tym mówimy, tym łatwiej przedsiębiorcy mogą zlokalizować ten potencjał.

Jak obecnie wygląda proces transformacji energetycznej? To proces, o którym na różnych forach nieustannie dyskutuje się już od kilku lat. Czy w tym zakresie jest jeszcze jakaś dalsza przestrzeń do rozwoju?

Ta przestrzeń jest ciągle wzmacniana kolejnymi dyrektywami i programami, które są dużym obciążeniem dla przedsiębiorców. We wrześniu w Komisji Europejskiej rozmawiałem z dyrektorem DG Grow, który odpowiada m.in. za projekt odchodzenia od węgla. Nieco mnie zaskoczył, bo powiedział, że firmy, które chcą się modernizować energetycznie, będą wspierane. Usłyszał mój bardzo wyraźny sprzeciw, bo firmy nie chcą, tylko są do tego zmuszane i to nie tylko niektóre, tylko wszystkie. Tak właśnie jest w przypadku polskich przedsiębiorców, ponieważ gospodarka oparta na węglu, która ma stać się „zielona”, musi ponieść ogromne koszty. Dyskutujemy m.in. z Komisją Europejską o tym, żeby wprowadzając takie rozwiązania od razu, wprowadzić też narzędzia, którymi będziemy się mogli posługiwać. To rzeczywiście jest teraz bardzo istotny element na mapie inwestycji, które muszą zrealizować przedsiębiorcy, począwszy od udziału w przetargach, a skończywszy na tym, że stabilizacja energetyczna jest w tej chwili ważnym elementem codzienności gospodarczej w naszym kraju.

Na jakim jesteśmy etapie przygotowań do transformacji energetycznej? Coś się zmieniło w stosunku do naszej sytuacji sprzed 2-3 lat?

Teraz na pewno jesteśmy w lepszym momencie, chociażby ze względu na uruchomienie środków z KPO. Nie mówię tu już nawet o pojedynczych przedsiębiorcach, ale o wejściu na rynek środków inwestycyjnych, które w dużym stopniu przeznaczone zostaną na modernizację sieci energetycznej, kolejowej czy przesyłowej. To będą potężne środki, które zasilą budżet, co mam nadzieję spowoduje m.in. wzrost sprzedaży usług i towarów wśród zajmujących się tym firm. To zespół naczyń połączonych. Rzeczywiście, świadomość przedsiębiorców jest już na tyle duża, że teraz chyba nie ma firmy nieszukającej rozwiązania, które pomoże jej uniknąć zarzutu, że jest energetycznie „zaniedbana” i wciąż węglowa.

Kolejne z globalnych zjawisk, o którym będzie mowa na kongresie, to migracja i jej wpływ na rynek pracy. Z jakim komunikatem zamierzacie wyjść do przedsiębiorców?

Skupiamy się na uchodźcach i migrantach, którzy chcą się tu osadzić i odnaleźć na rynku pracy. W takiej sytuacji widzimy ogromny potencjał. Problemy, z którymi spotykają się tu przedsiębiorcy, to m.in. zbyt długi czas rejestracji takiego pracownika. Przedłużanie możliwości pobytu lub pozwolenia na pracę również trwa za długo. Mamy firmy, które np. zatrudniając pięciuset obywateli Ukrainy, muszą zawiesić działania, bo zgody wydawane są przez 6-7 miesięcy, co powoduje, że pracownicy nie mogą pracować, a firmy też nie podejmują takiego ryzyka. Na pewno jest to proces, o którym będziemy rozmawiać. Wiemy, że nie da się tego rozwiązać od razu, ale świadomość o tym, że problem istnieje, musi być nie tylko w głowach przedsiębiorców, ale również w sferze publicznej, czyli w tym przypadku w Urzędzie Wojewódzkim. Oczywiście rozmawiamy o tym, ale nadal musimy szukać rozwiązań pozwalających usprawnić ten system, który na ten moment, niestety, jeszcze trochę kuleje.

Demografia jest nieubłagana, zwłaszcza na Śląsku, co powinno ułatwić walkę ze stereotypami w tym temacie…

W naszym otoczeniu mamy bardzo dużą liczbę firm, które zatrudniają obywateli innych krajów, również w Izbie mamy takie osoby zatrudnione. Przedsiębiorcy potrafią już wykorzystywać potencjał drzemiący w tych pracownikach, nie boją się tego. Pozbywamy się też ograniczeń językowych i wielu innych barier. Jak pan zauważył, demografia jest nieubłagana i nie zmienimy tego pstryknięciem palca, dlatego efektywnie wykorzystujemy ten potencjał, który wchodzi na nasz rynek. Trzeba przyznać, że firmy bardzo przychylnie patrzą na imigrantów, gotowych odnaleźć się zawodowo w Polsce. W niektórych zawodach wręcz szukają specjalistów z danego kraju, którzy wykazują takie, a nie inne cechy charakteru i przyzwyczajenia.

Na styku tych tematów pojawia się kwestia śląskiego rynku pracy, przed którym perspektywa wielkiej transformacji. Jakie zmiany zajdą na nim w perspektywie najbliższych kilku lat?

Rynek pracy zmienia się z pokolenia na pokolenie. Podejście najmłodszych osób zaczynających aktywność zawodową jest zupełnie inne niż podejście wcześniejszych roczników. Tu my jako przedsiębiorcy musimy przygotować się na to, że pracownicy będą pracowali inaczej oraz w odrębny sposób będą podchodzili do swoich obowiązków. Bardzo mocno inwestujemy w szkolnictwo zawodowe w ramach projektów unijnych realizowanych we współpracy z KSSE i Urzędem Marszałkowskim. Mamy projekt „Śląskie. Zawodowcy” wart blisko 70 milionów, w którym próbujemy pokazywać młodym ludziom, że nie każdy musi być magistrem socjologii, bo to nie przyniesie niczego dobrego. Staramy się przekonywać, że w ten sposób budujemy potencjał takiego młodego człowieka i jego przydatność na rynku pracy dla firm poszukujących pracowników produkcyjnych lub innego szczebla, bez których firmy nie mogą funkcjonować. Przedsiębiorcy dosyć często mają spore kłopoty w pozyskaniu takiej kadry.

Kongres to również platforma do rozwoju kontaktów międzynarodowych, np. z Indiami. Jak wygląda współpraca z przedsiębiorcami z tamtego rynku?

Jako Izba już od wielu lat staramy się otwierać dla naszych przedsiębiorców kierunek indyjski. Od 7 lat mamy oddział w New Delhi, który pomaga w odnalezieniu się tam i nawiązaniu kontaktów z partnerami biznesowymi, zwłaszcza w zakresie importu do Polski. Rynek indyjski jest nam bliski, kilka razy w roku wyjeżdżamy tam na delegacje. Tegoroczna wizyta premiera Modiego i spotkanie z premierem Tuskiem pokazało, że nasze relacje są dobre nie tylko w wymiarze gospodarczym, ale są też przyjazne na poziomie politycznym. Sprawiło to, że podnosimy rękawice i również na kongresie chcemy przybliżyć, wręcz odczarować ten rynek w oczach małych i średnich przedsiębiorców. To jest rynek z ogromnym potencjałem, z liczbą mieszkańców przekraczającą wysokość populacji Chin, co daje olbrzymie możliwości. Oczywiście siła nabywcza jest inna, ale to też już się w Indiach zmienia. Nie należy bać się tego rynku, może rzeczywiście jest daleko, ale przy dzisiejszych warunkach logistycznych nie stanowi to żadnej bariery.

Na jakie sektory indyjskiego rynku szczególnie powinni zwrócić uwagę polscy przedsiębiorcy z sektora MŚP?

Odpowiem na przykładzie firm zajmujących się importem, które już tam wdrożyliśmy i pracują z rynkiem indyjskim. Są to przede wszystkim przedsiębiorstwa z branży odzieżowej czy informatycznej, która już się tam nieźle zakotwiczyła ze względu na niższe koszty energii i pracownicze. Zbudowanie tam swojego potencjału to dosyć trudne i długofalowe przedsięwzięcie ze względu na różnice mentalne. Mamy podpisaną umowę z rządem Kerali, regionu znajdującego się na południu Indii, dotyczącą przygotowania pracowników na rynek polski. Rząd Kerali na swój koszt kształci młodych Hindusów w zawodach, które my wskazujemy, takich jak np. stolarz czy spawacz, które są tutaj łatwo powtarzalne. My także uczymy ich różnic kulturowych między naszymi krajami, żeby później, gdy tu przyjadą, nie popełnili nieświadomie jakiegoś błędu, którego wcale nie musieliby popełnić. Uważam, że jest to dobry pomysł na współpracę. Ziarno zasiane kilka lat temu przynosi teraz plony. Mam nadzieję, że będziemy w stanie przekazać to przedsiębiorcom i poszerzymy też przy tym różne możliwości działaniach na tym azjatyckim rynku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu