W sklepikach szkolnych znów można sprzedawać ciastka i czekoladę

Ewa Abramczyk-Boguszewska/AIP
Lucyna Nenow
Od września uczniowie będą mogli kupić w szkole gorzką czekoladę i wypić słodką herbatę.

Od września uczniowie będą mogli kupić w szkole gorzką czekoladę i wypić słodką herbatę.

- W sklepiku znowu będą drożdżówki? To super! - cieszy się 9-letni Tomek z Bydgoszczy. Od nowego roku szkolnego drożdżówki mają bowiem ponownie pojawić na półkach sklepików. A to za sprawą nowego rozporządzenia podpisanego właśnie przez ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła. Zmienia ono przepisy, które wprowadził poprzedni rząd od września ubiegłego roku.

Rozporządzenie było bardzo restrykcyjne. Z półek zniknęły nie tylko chipsy i cola, ale również drożdżówki, czekolada czy napoje. Dopuszczono do sprzedaży tylko niektóre produkty zawierające minimalną ilość cukru. W zamian pojawiły się kanapki z ciemnego pieczywa, sałatki, owoce, woda mineralna. Napoje przygotowywane na miejscu, np. herbata, nie mogły być słodzone cukrem. Do gotowania szkolnych obiadów sól używano symbolicznie. O dosalaniu potraw nie było mowy. Raz w tygodniu musiała być ryba. Nowe przepisy miały przekonać dzieci i ich rodziców do zdrowego odżywiania, ale w praktyce nie do końca się sprawdziły. Właściciele sklepików mówili wprost, że dzieci nie chcą kupować zdrowych produktów, lecz przynoszą do szkoły chipsy, słodycze, kanapki z białego pieczywa. Podkreślali, że produktów odpowiadającym wymaganym normom jest niewiele na rynku.

Na portalu społecznościowym facebook.com zawiązała się nawet grupa „sklepiki szkolne”, której członkowie podpowiadali sobie, gdzie i co można kupić. Teraz sprzedawcy zastanawiają się, jak interpretować nowe przepisy. - Dokładnie je analizowałam - mówi Agnieszka Aleksiejew, która prowadzi sklepiki w szkołach w Przeźmierowie i Poznaniu. - Wbrew pozorom trudniej będzie kupić produkty nadające się do sprzedaży, ponieważ będą one musiały spełniać jednocześnie ograniczenia dotyczące zawartości cukru, tłuszczu i soli. Powiedzmy więc sobie jasno, że klasyczne drożdżówki na półki nie wracają. Natomiast nowe przepisy ułatwiają przygotowanie różnych rzeczy na miejscu. Na przykład będzie można przygotować deser z galaretką czy osłodzić herbatę (10 g cukru na 250 ml - przyp. red.) Dobre są też zmiany dotyczące produktów mlecznych.

Aby promować zdrowe żywienie, potrzebne jest wsparcie rodziców, szkoły. Tak jest w podstawówce w Przeźmierowie. - Cieszą mnie takie zmiany - mówi Małgorzata Stojak, prowadząca sklepik w Zespole Szkół nr 8 w Bydgoszczy. - Dzieciom brakowało chociażby takich słodyczy jak drożdżówki. Dobrze też, że wraca czekolada. Mam nadzieję, że w nowym roku szkolnym będzie mi łatwiej prowadzić sklepik.

Do sprzedaży w sklepiku

Od 1 września w sklepikach szkolnych można sprzedawać m.in. :

pieczywo oraz pieczywo cukiernicze i półcukiernicze, z wyłączeniem pieczywa produkowanego z ciasta głęboko mrożonego;
kanapki z różnego pieczywa;
sałatki i surówki;
mleko oraz napoje zastępujące mleko, np. napój sojowy;
produkty mleczne, np. jogurt, serek homogenizowany;
warzywa i owoce;
soki, przeciery, koktajle;
czekoladę gorzką o zawartości min. 70 proc. kakao.
Zawartość cukru w produktach gotowych do spożycia nie może przekroczyć 15 g cukru w 100 g/ml, a w przypadku produktów mlecznych - 13,5 g na 100 g/ml. Dopuszczalna zawartość tłuszczu to 10 g na 100 g/ml produktu, a soli - 1 g na 100 g/ml lub - dla pieczywa cukierniczego i półcukierniczego nie więcej niż 1,2 g soli na 100 g/ml.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

T
Tomasz
Sklepiki szkolne, mały biznes wielka sprawa
Kiedy w 2012 roku partia PSL składała swój projekt ustawy o zakazie sprzedaży „niezdrowej żywności” w szkołach, Jan Bury w swoim wystąpieniu powiedział: „Szkoła ma uczyć, edukować, a żywienie, zdrowy styl życia to także edukacja, to także misja szkoły.” Jak w rzeczywistości przełożyła się ta „złota myśl” polityka PSLu na żywieniowe kształcenie młodzieży, w którym głównym edukatorem mianowano, bez żadnej konsultacji, właścicieli sklepików szkolnych?
Po przeczytaniu wytycznych ustawy mali przedsiębiorcy z marszu zaczęli szukać produktów spełniających wymagania nowych przepisów. A tu co? Totalna klapa – rynek absolutnie nie był przygotowany do nowego projektu. Praktycznie żaden produkt nie spełniał założeń owej ustawy, a przecież takie parametry jak cena, marża, zysk, koszty lokalu też są tu nie bez znaczenia. Nie trzeba było długo czekać na kontrole Sanepidu, który sprawdzał jak przedsiębiorcy wcielają w życie, to, co zostało uchwalone na Wiejskiej. A skutki nowego prawa? Falowe zamykanie sklepików w szkołach. Dzieci zostały pozostawione bez możliwości kupienia w szkole czegokolwiek, a w czasie przerwy „biegały” do pobliskich marketów. Zabiegani rodzice w znacznej większości zostali zmuszeni do zakupów drugiego śniadania „po drodze” do szkoły.
Wyeliminowanie z oferty tradycyjnych drożdżówek, pączków, oranżady i innych lokalnych produktów postawiło w bardzo trudnym położeniu wiele małych cukierni i wytwórni napojów, pozbawiło to również pracy znaczną część sklepikarzy. Czy o to chodziło? W tamtym momencie PSL wraz z posłem J. Burym przypominało przysłowiowego Żyda, który chcąc odzwyczaić swojego konia od jedzenia, zaprowadził go nad rzekę obok młyna i nie dając mu owsa, mówił, „pij koniu wodę, woda silna jest, młyny porusza”. Tak też miała wyglądać gastronomia szkolna według ówcześnie rządzących. Woda niegazowana, to bodajże jedyny produkt, do którego nie miały wówczas zastrzeżeń kontrole Sanepidu. Po około czterech latach od wprowadzenia projektu o „zakazie sprzedaży niezdrowej żywności”, rynek produktów spożywczych odrobinę ewoluował. Pokazało się więcej produktów, które ambicjonalnie próbują sprostać wymogom ustawy, jednocześnie zachowując walory smakowe oraz przystępną cenę, choć nie jest to proste. Po małej nowelizacji przepisów przez rząd PiS, sklepiki powoli wracają do szkół. Młodzież, znowu może posilić się i uzupełnić potrzeby energetyczne organizmu nie wychodząc ze szkoły. Zapytacie, co z tak zwaną misją edukacyjną szkoły w zakresie zdrowego żywienia według PSL? Wystarczy popatrzeć na pobliskie fastfoody. Czy coś się zmieniło?
Pozostaje jeszcze jedna odpowiedz na pytanie - czyż nie kulminacyjnym punktem każdej wycieczki szkolnej i przedszkolnej jest wizyta w McDonaldzie? Jak widać cały misterny plan edukacyjny partii z pod znaku zielonej koniczynki legł w gruzach. Jeszcze raz potwierdziło się, że politycy nie są od pisania i wprowadzania programów edukacyjnych.
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu