Spis treści
- Przepisy, jeśli wejdą w życie, znacząco utrudnią obrót saszetkami, chociaż nie wyeliminują ich całkowicie z rynku
- Pracodawcy RP twierdzą, że nowe przepisy o saszetkach to "klasyczna wrzutka"
- Według polityków opozycji, rząd chce na saszetkach zbić polityczny kapitał. – Przypomina mi się afera z alkotubkami – twierdzi poseł Jan Krzysztof Ardanowski
W rządzie trwają prace nad projektem ustawy, który praktycznie zakaże sprzedaży tzw. saszetek z nikotyną. Zapowiedziała to minister zdrowia Izabela Leszczyna.
– Pracujemy nad kolejnym projektem, który będzie zakazywał wprowadzania do obrotu i handlu woreczkami z nikotyną syntetyczną. Chcemy wprowadzić całkowity zakaz ich sprzedaży. Chciałabym, żeby projekt był gotowy jeszcze w tym roku – potwierdziła Izabela Leszczyna.
Przepisy, jeśli wejdą w życie, znacząco utrudnią obrót saszetkami, chociaż nie wyeliminują ich całkowicie z rynku
Szefowa resortu zdrowia wyjaśniła, że ustawa ma być elementem walki rządu z narastającym problemem uzależnień wśród młodych osób. Ta grupa, jak stwierdziła, chętnie sięga po nowatorskie produkty z nikotyną.
Przepisy, jeśli wejdą w życie – jak twierdzi biznes – praktycznie wyeliminują obrót saszetkami. Prawie 100 proc. z nich jest dziś aromatyzowana, a to będzie zakazane wg nowego prawa.
Oprócz tego, co nie budzi kontrowersji, saszetek nie będą mogły kupić dzieci i młodzież poniżej 18. roku życia. Zakazana ma być ich sprzedaż w internecie i automatach.
Producenci, chcąc wprowadzić produkt na rynek, z wyprzedzeniem będą musieli o tym poinformować Biuro ds. Substancji Chemicznych. Nie będą mogli ich reklamować, a na opakowaniach będą musieli umieścić ostrzeżenia o ich szkodliwości. W przepisach wskazano, że możliwa będzie sprzedaż saszetek, w których nikotyna nie przekroczy 20 mg/g. Inne produkty muszą zostać wycofane z rynku w ciągu pół roku. A za złamanie zakazów, będą groziły surowe kary.
Wg badania opinii na temat korzystania z wyrobów tytoniowych przez młodzież, prezentowanego w listopadzie br. przez Rotary Club Warszawa najbardziej znanym produktem w grupie 15-17 lat są podgrzewacze tytoniu (83 proc. młodych zna ten produkt, a 48 proc. przyznało, że spotkała się z wykorzystaniem podgrzewaczy przez kolegów). Saszetki nikotynowe kojarzy tylko 18 proc. młodych, a kontakt z nimi miało 7 proc. badanych.
Proponowane przepisy budzą duże wątpliwości przedsiębiorców. Ministerstwo Zdrowia wprowadziło je w formie autopoprawki do przygotowanego już projektu ustawy antynikotynowej. Resort wskazał, aby projekt był jak najszybciej rozpatrzony przez Stały Komitet Rady Ministrów i przyjęty przez rząd. Miałoby to nastąpić jeszcze w grudniu.
Pracodawcy RP twierdzą, że nowe przepisy o saszetkach to "klasyczna wrzutka"
Pracodawcy RP uważają, że taki sposób pracy nad zupełnie nową regulacją jest niezgodny z prawem.
– Nikt z przedsiębiorcami nie uzgadniał tych przepisów. Mamy tu jaskrawy przykład procedowania ustawy wbrew prawu. Te regulacje dotyczą nowej kategorii produktu, o którym wcześniej nie było mowy w tej ustawie. To klasyczna wrzutka. Nawet jeśli są jakieś wątpliwości co do produktu, lub jeśli jest propozycja uregulowania obrotu tym produktem, to nie można tego zrobić arbitralnie i bez udziału przedsiębiorców, których ten produkt dotyczy – mówi Szymon Witkowski, główny legislator i pełnomocnik zarządu ds. dialogu społecznego Pracodawców RP.
Organizacja zaapelowała do szefa Stałego Komitetu Rady Ministrów, aby zwrócił projekt do resortu zdrowia, zobowiązując go do przeprowadzenia brakujących uzgodnień. Pracodawcy RP twierdzą, że o nowym projekcie przepisów powinna zostać poinformowana Komisja Europejska. Zwracają również uwagę na konieczność wydłużenia vacatio legis ustawy i wprowadzenia dłuższych okresów przejściowych dla przedsiębiorców.
Przepisy mogą też wprowadzać zamieszanie legislacyjne. Kilka miesięcy temu Ministerstwo Finansów przedstawiło propozycję opodatkowania saszetek akcyzą. Stawka akcyzy w 2025 r. miałaby wynieść 100 zł/kg i co roku wzrastać. Resort wyliczył, że w ciągu 3 lat wpływy do budżetu wyniosłyby ok. 172 mln zł. Przepisy nie były jeszcze procedowane w Sejmie i wiele wskazuje na to, że zastąpi je propozycja resortu zdrowia.
– Jeśli wejdzie w życie proponowana regulacja, to tak naprawdę dojdzie do obniżenia przychodów budżetowych. Przepisy uderzą w przedsiębiorców, którzy pewnie przeniosą się do innych państw UE, w których nie ma żadnych ograniczeń – dodaje Szymon Witkowski.
W podobnym tonie wypowiadają się przedstawiciele innych organizacji przedsiębiorców.
– Produkcję i sprzedaż saszetek trzeba uregulować, a nie zakazywać ich obrotu. Brak tych regulacji nie tylko zubaża budżet państwa i pozwala, by produkt trafiał do osób nieletnich, ale też otwiera furtkę dla importerów i producentów, którzy mogą wprowadzać na rynek potencjalnie niebezpieczne produkty, np. zawierające zbyt wysokie dawki nikotyny – twierdzi Łukasz Kozłowski z Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Według polityków opozycji, rząd chce na saszetkach zbić polityczny kapitał. – Przypomina mi się afera z alkotubkami – twierdzi poseł Jan Krzysztof Ardanowski
Rynek saszetek nikotynowych rozwija się w błyskawicznym tempie. Eurostat szacuje, że w 2022 r. wartość sprzedaży tych produktów w UE osiągnęła wartość 796 mln euro. Na całym świecie w 2023 r. było to ok. 2-3 mld dolarów. Według wskaźnika CAGR ( skumulowany roczny wskaźnik wzrostu), ta wartość co roku może zwiększać się o 33 proc. Do końca lipca 2024 r., udział saszetek na polskim rynku nikotynowym wyniósł ok. 8 proc.

Do przepisów ostrożnie podchodzą posłowie. Ci, do których zadzwoniliśmy z pytaniem o zakaz sprzedaży saszetek nikotynowych, nie chcieli się wypowiadać na ten temat. Komentarza odmówił nam m.in. obecny europoseł Bartosz Arłukowicz z KO, który wcześniej zasiadał w sejmowej komisji zdrowia. Inni nie mają jeszcze wyrobionego zdania.
– Z jednej strony należy iść w kierunku ograniczania używania szkodliwych substancji. Z drugiej strony, nie można niszczyć rynku i przyjmować przepisów ad hoc, w sposób chaotyczny. W przypadku saszetek nikotynowych brakuje poważnej dyskusji. Ja sam w tym momencie nie mam zdania na temat tego produktu, ale przypomina mi się afera z alkotubkami – twierdzi poseł Jan Krzysztof Ardanowski, do Sejmu startował z listy PiS, obecnie w kole poselskim Wolni Republikanie.
– Przedsiębiorca handlował nimi legalnie, chociaż niektórzy mogą kwestionować to, że alkohol był sprzedawany w opakowaniach kojarzonych z produktem dla dzieci. Wokół alkotubek nagle podniosła się wielka wrzawa, wręcz histeria. Premier Donald Tusk grzmiał niczym szeryf, że zabroni sprzedaży alkotubek, ale przecież to państwo pozwoliło na obrót tymi produktami. To państwo zawiodło, a nie przedsiębiorcy. Być może podobny mechanizm wystąpi w przypadku saszetek nikotynowych. Może chodzi tu raczej o zbicie kapitału politycznego niż o przyjęcie dobrych przepisów – dodaje poseł.
Naukowcy oceniają, że saszetki mogą być dużo mniej szkodliwe niż papierosy. Choć oczywiście ich szkodliwość zależy od stężenia niebezpiecznych substancji w produkcie, które może być różne.
Saszetki nikotynowe w żadnej mierze nie powinny trafiać do osób niepełnoletnich, ale mogą być produktem przejściowym dla osób, które chcą zerwać z paleniem papierosów – czytamy w opinii prof. Haliny Car z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
