Jak potoczyły się losy ustawy zakazującej sprzedaży aromatyzowanych tytoni podgrzewanych? Co zmienia się w prawie dotyczącym produktów zawierających nikotynę?
Wioleta Tomczak, posłanka Polski 2050: Musimy rozróżnić, każda ustawa nazywa się tak samo, czyli Ustawa o zmianie ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych. W pierwszej kolejności wprowadziliśmy w Sejmie bez poprawek ustawę, która miała na celu wdrożenie dyrektywy tytoniowej, czyli objęcie zakazem stosowania aromatu do podgrzewanych form tytoniu.
Do tej ustawy Senat nie wniósł propozycji poprawek, a Prezydent także nie miał wątpliwości by ją podpisać. Została ogłoszona 2 kwietnia 2025 roku, choć trzeba pamiętać, że vacatio legis na jej wdrożenie wynosi aż 9 miesięcy. Przychyliliśmy się do takiej propozycji rządu, celem wyprzedaży już zakupionych podgrzewanych form tytoniu z aromatami. O to zabiegało ministerstwo i branża. Proszę też pamiętać, że każda forma takiego produktu musi przejść opiniowanie przez Biuro ds. Substancji Chemicznych, a ono ma 6 miesięcy na wydanie opinii. Stąd zapis ten został wprowadzony także na potrzebę dokończenia już rozpoczętych procedur, jednocześnie uniemożliwiając start nowych.
Teraz jest kolejna ustawa, która wpłynęła do Sejmu w tym samym czasie co ta, o której Panu mówiłam, nazywa się tak samo, ale dotyczy zakazu sprzedaży elektronicznych papierosów jednorazowych bez dodatku nikotyny, bo te z nikotyną są zakazane od 2016 roku, dla osób poniżej osiemnastego roku życia.
Prace sejmowej Komisji Zdrowia przy tej ustawie są wstrzymane ze względu na proces notyfikacji, czyli uzgodnień w Komisji Europejskiej. Musieliśmy poczekać do 28 kwietnia, gdy minie trzymiesięczny proces notyfikacji. Ustawa po 28 kwietnia z powrotem wróci do Sejmu i dowiemy się, czy Komisja Europejska miała do niej jakieś uwagi. Prezydium Komisji Zdrowia wyraża wolę, by ustawa była rozpatrywana na pierwszym posiedzeniu w maju, czyli na kolejnym posiedzeniu Sejmu. Pierwsze czytanie tej ustawy odbyło się wspólnie z tą już przyjętą na początku 2025 roku.
Wiemy już, że gdybyśmy chcieli w tym projekcie ustawy wprowadzić poprawki, to w zależności od tego, jak będą one daleko idące, może zależeć, czy będą wymagały ponownego procesu notyfikacji.
Stąd prawdopodobnie, gdy będziemy chcieli zaostrzyć proponowane przez rząd zapisy względem saszetek nikotynowych, produktu który do tej pory nie był uregulowany, a którego definicja i obostrzenia względem niego znajdują się w tym projekcie bo już funkcjonuje na rynku, będzie to wymagało ponownego procesu notyfikacji.
Ponadto Ministerstwo Zdrowia wyszło z jeszcze kolejną propozycją zmiany ustawy antytytoniowej. Czyli pierwsza zmiana dotyczyła zakazu aromatów na podgrzewacze tytoniowe, do czego nas obligowało prawo unijne. Druga jest próbą szybkiej regulacji względem bardzo niepokojącego zjawiska używania jednorazowych e-papierosów przez dzieci i młodzież, a także pojawienia się na rynku nieuregulowanych saszetek nikotynowych. Trzecia będzie służyła całkowitemu wyeliminowaniu z rynku jednorazowych elektronicznych papierosów.
Polecamy również: Mają 1/3 rynku i chcą przejmować. Polsce brakuje aktywnej dyplomacji
Jakie są powody rozbicia ustaw dotyczących produktów nikotynowych?
Wioleta Tomczak: Dlaczego rozbiliśmy to na trzy odcinki? Z tego względu, że pierwszego projektu nie obejmował proces notyfikacji, a przy drugim projekcie ten proces wymagał krótszego, czyli trzymiesięcznego procesu uzgodnień. To o czym kiedyś mówiła minister Leszczyna - czyli, że w ogóle by chciała zakazać jednorazowych e-papierosów - wymaga dłuższego procesu uzgodnień. Przez taki proces uzgodnień przeszła Belgia.
Ministerstwo Zdrowia powołuje się na to, że Belgii zajęło to 2 lata i nie chciało tak długo czekać. Stąd w pierwszej kolejności próba wprowadzenia zakazu dla dzieci i młodzieży oraz regulacji saszetek, a w drugiej kolejności zajmiemy się kwestiami całkowitego zakazu sprzedaży jednorazowych e-papierosów, który właśnie jest na procedowany w Rządowym Centrum Legislacji.
Jako parlamentarzyści podchodzimy z ostrożnością do projektów rządowych, gdyż dopiero, gdy wpłyną do Sejmu dokładnie wiemy, jakiego nabrały ostatecznego kształtu. Konsultacje publiczne oraz międzyresortowe zmieniają niekiedy diametralnie pierwotne założenia danego projektu ustawy.
Mogę jedynie zapewnić, że jest naprawdę bardzo silna wola polityczna w Sejmie, żeby te regulacje były faktycznie efektywne, a nie tylko efektowne. Nie wiemy, czy to się będzie wiązało z tym, że będzie potrzebny kolejny proces uzgodnień, czy na przykład zrezygnujemy z tego etapu i przyjmiemy ustawę w takim kształcie, jak zaproponowało Ministerstwo Zdrowia, z myślą, że w tym momencie szybkość odgrywa kluczową rolę.
Skąd komplikacje w procesie tworzenia i akceptacji ustawy?
Wioleta Tomczak: Niestety to trzeba było rozbić na czynniki pierwsze, żeby ten proces był właśnie z jednej strony transparentny, a z drugiej tam, gdzie to było możliwe, szybki. Wprowadzenie zakazu na podgrzewane aromatyzowane formy tytoniu było tak naprawdę bardzo mocno opóźnione.
Gdyby Ministerstwo Zdrowia wrzuciło to do jednej ustawy razem ze swoją propozycją dotyczących uregulowania saszetek nikotynowych i wprowadzenia zakazu sprzedaży jednorazowych e-papierosów, czy to tylko dla dzieci, czy w ogóle, to ten proces by się bardzo mocno przesunął w czasie. Być może byłoby tak, jak stosunkowo często do tej pory w polityce antytytoniowej, czyli dużo mówimy, mało robimy.
Ministerstwo Zdrowia chciałoby coś zmienić, bo to naprawdę jest epidemia, która nie służy naszemu społeczeństwu. Ministerstwo Zdrowia powinno mieć za zadanie wskazanie jednoznacznie, że nie są to produkty pierwszej potrzeby, nie są to produkty zdrowe, nie powinny być używane w takim stopniu, w jakim są obecnie używane. Oczywiście mamy wolność wyboru, mamy możliwość dokonywania własnych decyzji, ale też nie dziwmy się, że nasze społeczeństwo przez to, że był brak edukacji obywatelskiej myśli sobie: “Aha, wchodzę do sklepu, coś jest dostępne na półce, czyli to jest przebadane i nie zaszkodzi mojemu zdrowiu”. Czasem jest jeszcze takie przekonanie w społeczeństwie. Z jednej strony ministerstwo chce coś zrobić i zakazać, z drugiej, jeżeli to wpływa później do uzgodnień międzyresortowych i tam niekiedy następują zmiany, by te propozycje regulacji złagodzić bądź opóźnić ich wprowadzenie.
Każdy resort ma swoje grupy interesów i inne patrzenie na rzeczywistość i nie zawsze zdrowie w tym patrzeniu wygrywa.
Widać, że jest wola polityczna premiera i ministry zdrowia oraz parlamentarzystów, ale dlaczego na przykład, z któregoś z ministerstw, nie wystosowywać jakichś dziwnych pytań, które przedłużają proces konsultacji. Nie oszukujmy się, to po prostu tak wyglądało. Z drugiej strony to nie są tak jednoznaczne przepisy względem tego, że obliguje nas prawo europejskie, żeby je holistycznie ująć w projekcie poselskim. Tutaj potrzebujemy zaplecza rządowego i czekaliśmy na tą ustawę od Ministerstwa Zdrowia. Ostatecznie te prace się toczą, to oczywiście nas nie satysfakcjonuje i chcielibyśmy, żeby toczyły się szybciej. Ale cieszmy się, że są i pamiętajmy o tym, że także jest silna współpraca między resortami, bo chociażby Ministerstwo Finansów zaczęło dostrzegać swoją rolę w kreowaniu prozdrowotnej polityki publicznej. Od tych wakacji - a już na pewno od września dla wszystkich produktów nikotynowych, jakie zostały ujęte w ustawie o podatku akcyzowym - wzrasta dość diametralnie podatek akcyzowy.
Sama jednorazowa cena za urządzenie w wysokości 40 złotych w naszej opinii dość mocno ograniczy popyt na jednorazowe e-papierosy, więc w późniejszej konsekwencji wprowadzenie jednoznacznego zakazu sprzedaży jednorazowych elektronicznych papierosów powinno być odebrane bardzo naturalnie przez społeczeństwo. Jeżeli one stały się drogie, jeżeli jednoznacznie powiedzieliśmy, że to nie jest produkt zdrowy, jeżeli też wytłumaczymy, że niestety był zalew tych produktów pochodzących z Chin, a nawet tam one są zakazane - to musieliśmy podjąć taką, a nie inną decyzję. W naturalnym procesie za dwa lub trzy lata myślę, że tych jednorazowych e-papierosów nie będzie u nas na rynku.
Jak reaguje branża produktów nikotynowych?
Wioleta Tomczak: Branża jest przygotowana na to, że zawsze była w ogniu krytyki różnego rodzaju grup politycznych. Ponieważ jest branżą, która faktycznie nie dostarcza produktów zdrowych, w związku z tym, to przeszkadza w kreowaniu zdrowia społeczeństwa. Tutaj można przyjąć, że branża nie jest przeciwnikiem zakazu na jednorazowe e-papierosy.
Z jakiego powodu? Dlatego, że to nie są ich produkty, że są to produkty chińskie, wolą żeby konsumenci przerzucili się na jakieś produkty, które oni produkują. Widzimy bardzo silny wpływ branży, żeby nam parlamentarzystom postarać się tak nakreślić tok rozumowania, byśmy zaczęli uważać na przykład saszetki nikotynowe za produkty o niższym ryzyku zdrowotnym, niż papierosy, czy też podgrzewane formy tytoniu.
Branża idzie w tę stronę, że będzie bardzo mocno broniła tego, żebyśmy nie wprowadzili zakazu stosowania aromatów do tych saszetek, bo one wtedy tak naprawdę tracą na swojej atrakcyjności.
To jest nowy produkt, który po prostu został przez branżę wykreowany, na który nie mamy też wielkich badań naukowych, które by wskazywały na to, jak bardzo on jest szkodliwy. Jednakże z punktu widzenia zdrowotnego my też powinniśmy pamiętać, że nie możemy mówić o zdrowiu obywateli pod kątem tego, że coś jest mniej lub bardziej szkodliwe. Jeżeli coś jest jakkolwiek szkodliwe dla zdrowia obywateli, to powinniśmy głośno zastanawiać się nad tym, co możemy zrobić, żeby obywatele nie chcieli takich produktów używać.
