Nowa ostatnia prosta. Jesteśmy dzień przed wybuchem wojny handlowej

Jerzy Mosoń
Chińczycy chcą jeździć drogimi autami z Niemiec, ale zrezygnują z tego luksusu, jeśli Bruksela wprowadzi cła na ich elektryki
Chińczycy chcą jeździć drogimi autami z Niemiec, ale zrezygnują z tego luksusu, jeśli Bruksela wprowadzi cła na ich elektryki 123rf.com/profile_danielt1994
To jeden z tych tematów, o których w kraju pisze się mało albo wcale. I to jest zrozumiałe. Bo co kogo ma obchodzić w Polsce, że niemiecka motoryzacja może za chwilę zaliczyć totalny upadek, a wraz z nią jej niemal wszyscy podwykonawcy i kooperanci, także ci nad Wisłą? No dobrze, nawet jeśli niemieckie moto upadku nie zaliczy, to i tak sprawa wygląda źle, bo to z kolei może oznaczać wojnę handlową Unii Europejskiej z Chińską Republiką Ludową, a co za tym idzie drożyznę.

Sprawa na dziś wygląda tak, że gdy my w Polsce walczymy z żywiołem naturalnym, nieco ponad naszymi głowami i taflą wody toczą się rozmowy Brukseli z Pekinem w sprawie ceł na chińskie samochody elektryczne (na razie tylko elektryczne). Komisja Europejska pewnie gotowa byłaby z nich może nawet zrezygnować, gdyby tylko komunistyczna partia (ta w Chinach) przestała dotować elektryki, które potem trafiają na europejski rynek i koszą zachodnią konkurencję.

Jeśli wygra pierwsza opcja, czyli wejdą cła, to należy spodziewać się tak zwanych retorsji, a te z kolei uderzą najbardziej w przemysł motoryzacyjny naszych zachodnich sąsiadów oraz firm, które z nimi współpracują. Pierwszy odwet, który zapowiedzieli Chińczycy to takie same podatki na niemieckie auta luksusowe, które trafiają do Państwa Środka. Bo to jest tak, że choć Chińczycy zarabiają krocie na sprzedawaniu Europejczykom średnich aut swojej produkcji, to sami, a przynajmniej ci najbogatsi chcieliby jeździć już uznanymi markami.

Może też wygrać druga opcja: Chińczycy musieliby się wówczas wspaniałomyślnie zgodzić na rezygnację z dopłat. Aby wyrazić w tym zakresie swą dobrą wolę, powinni natychmiast zgodzić się na cenę minimalną, poniżej której nie będą sprzedawać Europejczykom swych średnich aut, znacznie jednak tańszych od średnich niemieckich aut. Ta koncepcja jest rozważana na serio. Zapewne wszystko rozbija się teraz o to, gdzie owa różnica między rzeczywistą wartością chińskiego auta a tą podwyższoną przez KE trafi. Bruksela zapewne chciałaby podreperować takim podatkiem własny budżet, a Pekin wolałby te pieniądze zostawić dla siebie, np. na cele państwowe.

Trudno w tych negocjacjach dopingować którąś ze stron, bo wybór porozumienia, tak czy inaczej będzie oznaczał wzrost cen. Pytanie tylko, czy lawinowy – w przypadku wojny handlowej, czy nieco wolniejszy, ale wciąż niszczący europejską klasę średnią. Jedno jest pewne: to już ostatnia prosta negocjacji. Kupujmy zatem auta. Taniej niż teraz już nie będzie.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Strefę Biznesu codziennie. Obserwuj StrefaBiznesu.pl!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu