Liczba zwolnień lekarskich, pomimo trwającej pandemii, spada. Z danych ZUS wynika, że w pierwszym kwartale br. lekarze wystawili 5,2 mln zwolnień, czyli o 17 proc. mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
- Pandemia nie przyczyniła się do wzrostu liczby dni chorobowego, co może być konsekwencją kilku czynników. Przede wszystkim wzrosła liczba L4 w związku z COVID-19, ale spadła ta związana z grypą czy przeziębieniem. Praca zdalna pozwala też na to, że mając lekkie przeziębienie i tak siadamy przed komputerem i wykonujemy swoje zadania, bez stresu, że kogoś tym samym zarazimy- tłumaczy w rozmowie z AIP Monika Banyś, Personnel Service.
Eksperci powołując się na dane ZUS wskazują właśnie na wzrost zwolnień ze względu na COVID-19 oraz w związku z dolegliwościami natury psychicznej. O ile w pierwszym kwartale 2020 roku, czyli na początku pandemii, zwolnienia lekarskie z powodu COVID-19 wystawiono tylko 303 osobom na okres łącznie 4259 dni, to rok później nieobecnych w pracy z tego powodu było 207 tys. Polaków łącznie przez 1,6 mln dni. Zwolnienia z powodu reakcji na ciężki stres i zaburzeń adaptacyjnych wystawiono dla 120 tys. osób na aż 2,3 mln dni. Złe samopoczucie i zmęczenie dolegało 72 tys. osób, co odpowiada 424 tys. dniom. Epizod depresyjny jako powód L4 miało wpisane 65 tys. osób (1,3 mln dni), a inne zaburzenia lękowe to 59 tys. zwolnień, czyli 1,2 mln dni. Łączna liczba wystawionych z powyższych powodów zwolnień wzrosła w ciągu roku o ponad 35 proc. (z 234 tys. do 317 tys.), a liczba dni spowodowanych nimi nieobecności w pracy o 12,5 proc. (z 4,19 mln do 5,23 mln).
Zdaniem Krzysztofa Inglota, Prezesa Zarządu Personnel Service, tak duży wzrost zwolnień chorobowych ze względu na problemy psychiczne powinien być wskazówką dla pracodawców. - Do tej pory firmy rzadko zajmowały się zdrowiem psychicznym zatrudnionych. Oferowano przede wszystkim prywatną opiekę medyczną, ale głównie bez psychologa, karty na siłownię i zdrowe przekąski w pracy. To oczywiście istotne elementy, ale aż 94 proc. pracowników mówi wprost, że zależy im na opiece pracodawców w zakresie ich zdrowia- tłumaczy i dodaje, że oprócz prywatnej opieki medycznej, na drugim miejscu znajduje się pomoc psychologiczna.
Jego zdaniem jest to skutek pandemii, która "pogłębiła nasze lęki, wypchnęła nas na pracę zdalną i nie dała czasu na przygotowanie się do nowej sytuacji". 27 proc. pracowników w badaniu Personnel Service jest zdania, że od czasu wybuchu pandemii pracodawca mocniej zwraca uwagę na ich stan zdrowia. Przeciwnego zdania jest ponad połowa zatrudnionych, którzy nie widzą żadnej zmiany.
- Wydaje się, że liczba dni chorobowego nie powinna rosnąć, skoro w 2020 roku nie zwiększyła się ona znacznie w porównaniu do 2019 roku. ZUS zwraca jednak uwagę na to, że rośnie liczba zwolnień związanych ze zdrowiem psychicznym pracowników. Warto, żeby pracodawcy zwrócili na to uwagę i zadbali o zatrudnionych w trudnym czasie jakim jest COVID-19. Praca zdalna na pewno nie ułatwia funkcjonowania, dlatego pakiet opieki medycznej warto rozszerzyć o pomoc psychologiczną- podsumowuje Banyś.
