Spis treści
Gospodarczy cios z niespodziewanego kierunku
Prezydent Stanów Zjednoczonych podpisał rozporządzenie wprowadzające nowe „cła wzajemne” na towary importowane z zagranicy. Ich uniwersalna stawka wynosi 10%, ale w przypadku krajów Unii Europejskiej – aż 20%. Rozporządzenie wejdzie w życie w dwóch turach: ogólna stawka 10% zacznie obowiązywać 5 kwietnia, natomiast cła skierowane wobec poszczególnych państw – 9 kwietnia.
Decyzja ta wywołała reakcję premiera Donalda Tuska, który odniósł się do niej na platformie X.
„Według wstępnej oceny nowe amerykańskie cła mogą zmniejszyć polski PKB o 0,4 proc., czyli w ostrożnym uproszczeniu straty przekroczą 10 miliardów złotych. Cios dotkliwy i przykry, bo od najbliższego sojusznika, ale go przetrzymamy. Nasza przyjaźń też musi przetrwać tę próbę” – zaznaczył szef rządu.
Skala nowych obciążeń: miliardy euro w grze
Nowe cła na stal i aluminium wynoszą 25% i według Komisji Europejskiej przyniosą USA około 6,5 miliarda euro dodatkowych dochodów. Kolejna fala to sektor motoryzacyjny – także objęty 25-procentową stawką – który obejmuje eksport o wartości 66 miliardów euro. To oznacza, że unijni eksporterzy zapłacą dodatkowe 16,5 miliarda euro.
Największy ciężar spadnie jednak na szeroką grupę towarów objętych tzw. „cłami wzajemnymi”. Te 20-procentowe opłaty mają dotyczyć eksportu wartego około 290 miliardów euro – co daje blisko 58 miliardów euro dodatkowych kosztów dla europejskich firm.
„Jeśli porównamy to z kwotą ceł, które Stany Zjednoczone pobierały do tej pory od eksportu UE, która wynosiła około 7 mld euro, to jest to ewidentnie ogromny, ogromny skok” – wskazało źródło unijne.
Polska i Unia liczą koszty
Według wyliczeń, około 70% eksportu z UE do USA zostanie objęte nowymi cłami. To oznacza, że całkowite obciążenie unijnego eksportu może wynieść ponad 81 miliardów euro – ogromna kwota, która z pewnością wpłynie na wyniki finansowe wielu firm. Polska, jako członek wspólnoty, również mocno odczuje ten cios.

Biznes
Zwiększone koszty eksportu mogą obniżyć konkurencyjność europejskich produktów na rynku amerykańskim. W dłuższej perspektywie może to prowadzić do spadku sprzedaży, konieczności cięcia kosztów, a nawet restrukturyzacji niektórych sektorów gospodarki.
Unia Europejska nie pozostaje jednak bierna. Trwają analizy możliwych działań odwetowych, a także rozważa się zgłoszenie sprawy do Światowej Organizacji Handlu (WTO). Równocześnie rozpatrywane są wewnętrzne formy wsparcia dla branż, które mogą ucierpieć najmocniej. Dla UE to test jedności i gotowości do obrony interesów swoich członków na arenie międzynarodowej.