Strefa Biznesu: Promuje pani mało znanych artystów, którzy potem, pod pani skrzydłami, podbijają najlepsze galerie Paryża, Londynu, czy Mediolanu. Wygląda to na bardzo dochodowy biznes. W czym tkwi sekret?
Martyna Stopyra: Sekret tkwi w połączeniu kilku czynników: przede wszystkim obserwacji trendów na rynku sztuki i intuicji w wyborze artystów. Również ważne jest budowanie trwałych relacji z galeriami i kolekcjonerami oraz strategicznym planowaniu kariery artystów. Istotne jest również, aby wierzyć w potencjał artystów, których się promuje i dawać im przestrzeń do rozwoju twórczego.
Dzieli pani czas między Nowym Jorkiem i Wiedniem. Współpracuje pani z najlepszymi galeriami na świecie. Jak do zachodnich rynków sztuki porównuje się ten polski?
Polski rynek sztuki, choć dynamicznie się rozwija, wciąż pozostaje stosunkowo mały w porównaniu z głównymi ośrodkami świata sztuki, takimi jak Nowy Jork, Londyn czy Hongkong. Wartość polskiego rynku sztuki szacuje się na około na 570 milionów złotych, dla przykładu amerykański wart jest 29 miliardów USD. Jest zatem około 60 razy większy. Rynek w Chinach rośnie i jest już wart 11 miliardów USD.
W Polsce, głównie przez nasze uwarunkowania historyczno-społeczne i ekonomiczne, kolekcjonerzy są zazwyczaj mniej doświadczeni i skłonni do podejmowania ryzyka niż na Zachodzie. Jako kupcy, dominują kolekcjonerzy indywidualni, a instytucje, takie jak muzea i fundusze inwestycyjne, odgrywają mniejszą rolę. W USA muzea polegają na prywatnych darowiznach oraz sponsoringu – przez co mogą prowadzić bardziej agresywną politykę zakupów dzieł do kolekcji. Polskie instytucje polegają głównie na rządowym finansowaniu, przez co mają ograniczone fundusze na rozwój czy powiększanie swoich kolekcji.
Dodatkowo, ceny dzieł sztuki w Polsce są na ogół niższe niż na Zachodzie, szczególnie w przypadku artystów o międzynarodowej renomie. Wynika to z mniejszej siły nabywczej polskiego rynku i mniejszego zainteresowania ze strony zagranicznych kolekcjonerów — chociaż ten aspekt też dość dynamicznie się zmienia z roku na rok, a zainteresowanie polskimi artystami współczesnymi na skalę globalną rośnie. Dla przykładu dzieła Pauliny Ołowskiej osiągały wyniki ponad $80 tys. dolarów w domach aukcyjnych jak Philips czy Sotheby’s. Agata Słowak w Polsce sprzedaje się na aukcjach za ponad 100 tysięcy złotych – a słynna BLUM Gallery z Los Angeles – z siedzibą w Nowym Jorku i Tokio zaczęła niedawno reprezentować tę trzydziestoletnią artystkę.
Jak podsumowuje Pani rok 2024 na światowych rynkach sztuki?
Rok 2024 był rokiem pewnej korekty. Po rekordowych wynikach w 2023 roku, w 2024 zaobserwowaliśmy stabilizację, a nawet lekki spadek wartości sprzedaży, szczególnie w segmencie aukcyjnym. Mimo to rynek online kwitł. Jest to następstwo i konsekwencja pandemii. Zainteresowanie sztuką wśród młodszych kolekcjonerów również rosło. To był rok dynamicznych zmian.
Mimo że w Stanach Zjednoczonych rynek zaliczył spory zjazd w dół, bo obrót rynku aukcyjnego spadł aż o 27% w porównaniu z rokiem 2023, to w Azji – a szczególnie w Chinach, obrót rynku wzrósł o 9% w porównaniu z rokiem 2023.
Czy banki i fundusze chętnie inwestowały w sztukę?
Duzi inwestorzy nadal postrzegają sztukę jako atrakcyjną klasę aktywów, ale w 2024 roku byli bardziej ostrożni. Zamiast skupiać się na dziełach o najwyższych cenach, dywersyfikowali swoje portfele, inwestując w młodszych artystów i nowe media, takie jak sztuka cyfrowa. Banki inwestycyjne i fundusze hedgingowe oferowały coraz więcej produktów finansowych związanych ze sztuką, co świadczy o rosnącym znaczeniu tego rynku dla inwestorów instytucjonalnych.
Jak dziś wygląda rynek inwestowania w sztukę?
Już nie chodzi o to, że musimy iść do galerii i kupić obraz. Dziś sztuka jest uważana za klasę aktywów – jak ropa, czy kakao.
Indeks Sotheby’s Mei Moses All Art, który śledzi dzieła sztuki o powtarzalnej sprzedaży, nadążał swoimi wynikami za indeksem S&P 500 przez ostatnie 100 lat, jednocześnie wykazując mniejszą zmienność w tym okresie.
Wiele funduszy inwestujących w sztukę zaczęło badać możliwości związane z zabezpieczonymi papierami wartościowymi opartymi na dziełach sztuki, aby uczynić inwestowanie bardziej dostępnym. Oznacza to, że inwestowanie w sztukę staje się coraz bardziej podobne do handlu akcjami, gdzie dzieła sztuki są reprezentowane przez udziały, które każdy może kupić lub sprzedać. Jednak osoby rozważające większą inwestycję powinny wziąć pod uwagę zalety tradycyjnych, prywatnych funduszy inwestycyjnych.
Jak taki fundusz działa i jak wyglądają jego zyski?
Weźmy na przykład Anthea Art Investments – to szwajcarska butikowa firma doradcza zajmująca się inwestowaniem i zarządzaniem sztuką powojenną oraz współczesną. Przez ostatnie 5 lat zyski dla inwestorów wyniosły tam kumulatywnie 85%. Zespół zarządzający kolekcjami Anthea specjalizuje się w inwestowaniu w ekskluzywne dzieła uznanych oraz wschodzących artystów, optymalizując portfele pod kątem długoterminowego wzrostu wartości.
Fundusz obecnie oferowany inwestorom to zróżnicowany portfel sztuki współczesnej, skoncentrowany na wzroście, zaprojektowany tak, aby był całkowicie neutralny podatkowo — podatki od aktywów alternatywnych różnią się w zależności od jurysdykcji. Anthea regularnie wystawia na aukcjach sztukę typu blue-chip za dziesiątki milionów dolarów, autorstwa najlepszych artystów – takich jak Warhol, Basquiat czy van Gogh – i zarządza rozległym portfelem prywatnie finansowanych dzieł międzynarodowych artystów współczesnych.
Co nas czeka w 2025 roku na globalnych rynkach sztuki? Jakie są trendy i na jakie stopy zwrotu mogą liczyć inwestorzy?
W 2025 roku spodziewam się dalszego wzrostu znaczenia rynku online, rozwoju sztuki cyfrowej i coraz większego zainteresowania sztuką z regionów, które do tej pory były mniej obecne na globalnej scenie, takich jak Afryka czy Ameryka Południowa, czy właśnie Europa Wschodnia. Stopy zwrotu z inwestycji będą zróżnicowane i zależeć będą od wielu czynników, takich jak wybór artystów, trendy rynkowe i umiejętne zarządzanie kolekcją. Ciężko jest tutaj określić konkretny zysk – na pewno artyści, którzy już posiadają ugruntowaną pozycję na rynku oraz duże zasięgi w strefie mediów, oraz mediów społecznościowych będą dobrą inwestycją. Proszę spojrzeć np. na instalacje Maurizio Cattelana “Comedian”, która została sprzedana w 2019 roku podczas Art Basel w Miami za 120 tys. USD. W tym roku została wylicytowana na aukcji w Sotheby’s za 6,2 miliona USD. Ten rynek daje perspektywy na niesamowite zyski.

Który rynek sztuki będzie się najszybciej rozwijał w 2025 roku? Czy Azja dogania kraje Zachodu pod tym względem?
Azja, a w szczególności Chiny, nadal będzie motorem napędowym globalnego rynku sztuki. Rosnąca klasa średnia, zainteresowanie sztuką jako formą inwestycji i dynamiczny rozwój infrastruktury artystycznej sprawiają, że Azja szybko dogania kraje Zachodu. Jednak rynek zachodni, z jego długą tradycją i ustabilizowanymi instytucjami, nadal będzie odgrywał kluczową rolę.
Jak rok 2025 będzie wyglądał na polskim rynku? Komisja Europejska przewiduje wzrost realnego PKB o 3,6% w naszym kraju. Czy to się przełoży na wartość tego rynku?
Wzrost gospodarczy w Polsce z pewnością będzie miał pozytywny wpływ na rynek sztuki. Większa zamożność społeczeństwa przekłada się na wzrost wydatków na dobra luksusowe, w tym sztukę. Spodziewam się dalszego wzrostu zainteresowania sztuką wśród Polaków, zarówno jako formą inwestycji, jak i sposobem na wyrażenie swojej tożsamości i statusu społecznego.
Wartość rynku dóbr luksusowych w Polsce na koniec 2024 roku ma osiągnąć rekordowe 55,6 mld zł, co stanowi wzrost o 24,6% w porównaniu z rokiem poprzednim. Taki wynik oznacza ponad pięciokrotny wzrost na przestrzeni ostatnich 15 lat. Dla porównania, w tym samym okresie rynki globalne zwiększyły swoją wartość „zaledwie” trzykrotnie, co świadczy o znacznie szybszym tempie rozwoju rynku dóbr luksusowych w Polsce.
Prognozy na kolejne lata również wskazują na dynamiczny wzrost. Przewiduje się, że wartość rynku osiągnie 58,6 mld zł w 2025 roku, a w 2026 roku przekroczy 60 mld zł. Równocześnie rośnie liczba potencjalnych klientów zainteresowanych dobrami i usługami luksusowymi, co jest związane z sukcesywnym wzrostem ich wynagrodzeń. To pokazuje, że polski rynek luksusu ma solidne fundamenty i pozostaje jednym z najszybciej rozwijających się w Europie.
Których artystów poleciłaby pani kupić w 2025 roku? Poproszę o trzy nazwiska.
Na polskim rynku wyłania się obecnie wielu młodych, lecz bardzo obiecujących artystów. Aktualnie zainteresowanie pokoleniem polskich artystów po roku 1989 rośnie bardzo dynamicznie – u nas w kraju, jak również i za granicą. Widzimy coraz częściej młodych polskich artystów reprezentowanych poprzez galerie w dużych ośrodkach sztuki, takich jak Nowy Jork, Seoul, Hong Kong czy London.
Uważam, że nazwiska takie jak Jędrzej Bieńko, Paulina Stasik czy Monika Misztal są na pewno warte uwagi, a ich karierom wróżę duży rozkwit w kolejnych latach.
